Dzięki trzeciej edycji programu „Kobieta na krańcu świata” widzowie poznają siedem fascynujących, niezwykłych kobiet. Żeby spotkać się z nimi Martyna Wojciechowska, razem z ekipą realizującą cykl, odbyła podróż do Australii, Ghany, Meksyku, Indii, Nepalu i Samoa.
Przypomnijmy. W Indiach Martyna spotkała kobietę opiekującą się tysiącami szczurów żyjących w świątyni poświęconej bogini Karni Mata. Kobieta wierzy, że gryzonie to inkarnacje jej przodków, więc naprawdę nie troszczy się o stado szkodników, tylko o własną rodzinę.
W Australii poznała Heather, która nie może żyć bez adrenaliny i bije rekordy w najniebezpieczniejszych dziedzinach sportów ekstremalnych.
Na tym samym kontynencie podróżniczka odwiedziła Shirley- najbardziej niezwykłą opiekunkę zwierząt na świecie. Do jej podopiecznych należą nie tylko małe kangury i misie koala, ale też krokodyle, emu, papugi, żółwie, orły, pawie, dwa tysiące owiec i psy. Opieka nad takim prywatnym ZOO to nie lada wyzwanie.
W Meksyku Martyna spotkała kobietę-matadora. Hilda jest jedną z trzech praktykujących matadorek na świecie. Drobna, krucha dziewczyna na oczach rozentuzjazmowanego tłumu walczy z półtonowym, rozjuszonym bykiem.
W Ghanie podróżniczka wybrała się do obozu czarownic. Żyją tam kobiety wygnane ze swoich wiosek z powodu posądzenia o uprawianie czarnej magii. Mieszkająca w obozie Amina tęskni za rodziną i domem, który musiała opuścić. Jej ból jest tym większy, ponieważ ma świadomość, że nie zrobiła nic złego.
W Nepalu Martyna poznała kobietę, która ma aż trzech mężów; to co w naszej kulturze może być szokujące, tam jest normalną praktyką.
Na Samoa spotkała Vaitoa, która, choć równie dobrze można powiedzieć który, jest kobietą w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Vaitoa ubiera się jak kobieta, zachowuje się kobieta, mówi kobiecym głosem, śpiewa i tańczy jak ona, z tym drobnym szczegółem, że biologiczne jest mężczyzną. Vaitoa to przedstawiciel trzeciej płci, która na Samoa jest uwarunkowana kulturowo i powszechnie akceptowana.
„Prolog” odsłoni przed Wami kulisy realizacji programu. Nie zabraknie zabawnych sytuacji typu making of. Na Samoa cała ekipa, z operatorami i dźwiękowcem włącznie, wchodząc do wioski musiała założyć spódnice zwaną lava-lava, bo tak nakazywał obyczaj. Na tej samej wyspie Vaitoa próbowała nauczyć Martynę tradycyjnego tańca siva, co nie szło prowadzącej jak z płatka. W Indiach mąż bohaterki tak bardzo chciał pokazać kto rządzi w ich domu, że aż wcielił się w rolę reżysera…
Zobaczycie też ile miejsc trzeba odwiedzić, ile godzin spędzić w rozmaitych środkach transportu, ile poświęcić czasu i trudu, żeby zrealizować dwudziestodwuminutowy program na którymś z krańców świata.