"Chcę pokazać kobietom, co oznacza być niezależną!" Strażniczka przyrody i pierwsza Masajka w regionie z prawem jazdy.

"Kobieta na krańcu świata". Martyna Wojciechowska i Eunice
"Kobieta na krańcu świata" w Kenii. Pierwszy kobiecy oddział strażniczek przyrody
W 7. odcinku programu "Kobieta na krańcu świata" Martyna Wojciechowska zawitała do Kenii. Tam poznała kobiety tworzące Drużynę Lwic - pierwszy w pełni kobiecy zespół strażniczek przyrody. Jedna z nich Eunice jest pierwszą kobietą z ludu Masajów, która zdobyła prawo jazdy.

Program "Kobieta na krańcu świata" ma już 15 lat. W wyjątkowym, jubileuszowym sezonie Martyna Wojciechowska ponownie wyruszyła w podróż po najdalszych zakątkach świata. Do tej pory wraz z ekipą programu odwiedziliśmy Gwatemalę, Nepal, USA, Gruzję, Irlandię oraz Meksyk, a w każdym z tych krajów poznaliśmy kolejnego inspirującego bohatera i jego historię. Widzowie TVN mieli okazję poznać m.in. meksykańskie matki poszukujące swych zaginionych dzieci, Betty Kwan Chin, która poświęciła życie pomocy osobom w kryzysie bezdomności oraz ostatniego tradycyjnego swata w Irlandii. W 7. odcinku 15. sezonu programu "Kobieta na krańcu świata" Martyna Wojciechowska wyruszyła do Kenii. Tam poznała wyjątkowe kobiety z Drużyny Lwic.

"Kobieta na krańcu świata" w Kenii. Jedyne takie strażniczki przyrody

Kenia jest jednym z najchętniej odwiedzanych afrykańskich krajów i to nie bez powodu. Wielu przyciągają wspaniałe widoki oraz żyjące tam dzikie zwierzęta, w tym słonie. Jak wyjaśniła Martyna Wojciechowska, największym skarbem tych zwierząt są ich ciosy - które niestety są jednocześnie ich przekleństwem. Na czarnym rynku ceny kilogram kości słoniowej osiąga cenę nawet kilku tysięcy dolarów. Choć Kenia od wielu lat prowadzi skuteczną politykę ochrony przyrody, a populacja dzikich zwierząt w tym kraju powoli się odradza. Polowań zakazano tam już pół wieku temu, w ramach protestu i przestrogi palone są również ciosy słoni, które skonfiskowano kłusownikom. Niestety w Afryce wciąż jest wiele miejsc, w których myśliwi z Europy, USA czy Chin zabijają zwierzęta dla zysku czy trofeum.

Martyna Wojciechowska przyjechała do Kenii, by poznać pierwszy w tym kraju całkowicie kobiecy oddział strażniczek przyrody. Mowa tu o grupie Team Lioness, czyli Drużynie Lwic, których misją jest ochrona dzikich zwierząt. Oddział Lwic liczy 17 kobiet i tworzą go wyłącznie Masajki. Jedną z nich jest Eunice Peneti - pierwsza kobieta ze swojej społeczności, która zdobyła prawo jazdy. Choć bohaterka odcinka programu jest dumna ze swojego osiągnięcia, nie ukrywa też, że nie przyszło jej ono łatwo. Jak zdradziła, w jej kulturze "traktuje się kobietę tak, jakby nic nie umiała".

Martyna Wojciechowska i Drużyna Lwic z Kenii
Martyna Wojciechowska i Drużyna Lwic z Kenii
Martyna Wojciechowska i Drużyna Lwic z Kenii
Źródło: x-news

"Kobieta na krańcu świata". Oddział Lwic chroni dzikie zwierzęta

Będąc w Kenii, Martyna Wojciechowska miała okazję towarzyszyć strażniczkom, gdy te wykonywały codzienne obowiązki. Rangerki z Oddziału Lwic patrolują tereny położone nieopodal Parku Narodowego Amboseli, skrupulatnie obserwując dzikie zwierzęta i robiąc notatki na temat ich liczby czy zachowań. Park jest prawdziwym królestwem zwierząt i istnym rajem dla turystów. Niegdyś żyli tam Masajowie, którzy zostali jednak wysiedleni, gdy powstał Park Narodowy. Obecnie budują oni swe osady na obrzeżach parku, gdzie ścieżki ludzi i zwierząt często się krzyżują. Czasem strażniczki muszą interweniować.

Czasem zdarza się, że słoń wtargnie do wioski i zabije krowy albo lew porwie bydło. Wtedy mężczyźni organizują odwet i idą zabić to zwierzę. Bycie kobietą pomaga, bo podczas naszych patroli mogę pójść do wioski, kobieta powie kobiecie więcej niż mężczyźnie
- wyjaśniła Eunice.

To właśnie dzięki informacjom pozyskanym od kobiet strażniczki wiedzą, gdzie i kiedy mężczyźni planują odwet na zwierzętach i próbują zapobiec podobnym sytuacjom. Jak wyjaśniła Martyna Wojciechowska, nadal zdarza się, że Masajowie zabijają zwierzęta w odwecie, a jeszcze do niedawna odbywały się również tradycyjne polowania - zabicie lwa dla masajskiego wojownika oznaczało bowiem zdobycie szacunku i uznania. Strażniczki z Drużyny Lwic próbują uświadamiać społeczeństwo, że zabijanie zwierząt nie jst w ich interesie

Jeśli zadbamy o dziką przyrodę, to będziemy mieli wielu turystów. To pomoże nam w społeczności budować domu, sprzedawać koraliki i zarabiać na czesne naszych dzieci 
- wyjaśniła Eunice.

Strażniczki z Oddziału Lwic stacjonują w jednej z trzech baz znajdujących się na granicach Parku Amboseli. Kobiety mają do dyspozycji skromne pokoje, w których znajdują się właściwie jedynie łóżka, moskitiery i kilka rzeczy osobistych. Podczas wizyty w bazie Martyna mogła spędzić trochę czasu ze strażniczkami i dowiedzieć się o nich nieco więcej. W wolnych chwilach kobiety zajmują tworzeniem biżuterii z koralików, które sprzedają, a za zarobione pieniądze przeznaczają na opłacenie czesnego swoich dzieci. Podczas rozmowy z Martyną Wojciechowską strażniczki nie ukrywały, że tęsknią za swymi rodzinami. Jak zdradziły, trzy tygodnie spędzają w bazie, po tym czasie wracają na tydzień do swych domów. Tam nie odpoczywają jednak od pracy i poświęcają się domowym obowiązkom. Wszystkie strażniczki są zamężne i mają dzieci, jedynie Eunice wychowuje swą córkę samodzielnie.

Wśród Masajów panuje przekonanie, że jeśli nie masz męża, to jesteś do niczego. Masz charakterek i nie umiesz utrzymać mężczyzny przy sobie. Ale ja się tym nie przejmuję, robię to samo co mężczyźni i nie widzę wielkiego sensu w małżeństwie
- stwierdziła.
241010_knks_15_odc7_fragm7
Eunice to pierwsza Masajka z prawem jazdy. "Chcę pokazać kobietom, co oznacza być niezależną"

Strażniczka przyrody i pierwsza Masajka z prawem jazdy. Eunice łamie stereotypy

Podczas pobytu w Kenii Martyna odwiedziła wioskę Eunice i poznała jej rodzinę w tym jej brata, matkę oraz ciotkę. Strażniczka przyrody nie ukrywała, że droga, którą obrała, nie wpisuje się w to, jak kobiety są postrzegane w masajskim społeczeństwie. Dzięki pracy Eunice wspiera finansowo całą rodzinę. Swojej mamie wybudowała zaś jedyny w tej okolicy murowany dom.

Masajki budują domy, chodzą po wodę, zbierają drewno na opał, gotują dzieciom, czasem nawet wypasają bydło. Mężczyźni uważali, że kobiety nie mogą zarabiać, ale ja powiedziałam sobie, że to zrobię, będę pracować tak, jak mężczyźni. Chcę pokazać masajskim kobietom, co oznacza być niezależną
- wyjaśniła Eunice.

Eunice zdradziła, że postanowiła zostać kierowcą, by nie musieć polegać na kimś innym za każdym razem, gdy pojawiła się potrzeba przywiezienia czegoś z miasta. Dziś sama może pojechać po wszelkie niezbędne rzeczy. Brat Eunice zwrócił uwagę na zachodzące w świecie zmiany. Jak zdradził, niegdyś on i Eunice były jedynymi dziećmi z domu ich matki, które chodziły do szkoły. Dziś jest to już powszechne. Strażniczki Team Lioness kilka razy w miesiącu odwiedzają lokalne szkoły. Wśród Masajów są bowiem traktowane jak bohaterki.

Córka Eunice, 9-letnia Abigael, uczęszcza do szkoły z internatem i obecnie uczy się w czwartej klasie. Jak zdradziła strażniczka, początkowo jej córce trudno było znieść długą rozłąkę związaną z pracą mamy. Zrozumiała jednak, że Eunice otrzymuje za swą pracę wynagrodzenie. Sama strażniczka w programie wyznała również, że lubi być samodzielną matką oraz niezależną singielką.

"Kobieta na krańcu świata". Martyna Wojciechowska i Eunice
"Kobieta na krańcu świata". Martyna Wojciechowska i Eunice
"Kobieta na krańcu świata". Martyna Wojciechowska i Eunice
Źródło: x-news

"Kobieta na krańcu świata" w Kenii. "Człowiek przynosi pokój"

Będąc w Kenii, Martyna Wojciechowska poznała innych strażników przyrody - złożoną z mężczyzn Drużynę Lwów. Eunice współpracuje z 19 mężczyznami i w ich bazie pełni funkcję operatorki radiostacji. Jeden ze strażników otwarcie stwierdził, że nie dowierzał, iż Eunice potrafi prowadzić samochód.

Kiedyś facet, kolega z pracy, powiedział, że nie wsiądzie do auta, które prowadziłam. Powiedziałam dobra, to szukaj sobie innego, bo to prowadzi kobieta
- wspominała przed kamerą Eunice.

Martyna Wojciechowska postanowiła porozmawiać ze strażnikami na temat masajskiej kultury. Jeden z nich wyznał, iż każdy był niegdyś wojownikiem, gdyż jest to element ich tradycji. Wspomniany mężczyzna zapewnił, iż sam nigdy nie zabił lwa, należał jednak do grupy, która robiła to, by zdobyć tytuł wojownika. Inny ze strażników wyjaśnił, że każdy z nich nadal jest wojownikiem. Wszyscy zmienili jednak podejście na rzecz ochrony dzikiej przyrody i obecnie nie zabijają lwów, lecz je chronią.

Kiedyś nie interesowaliśmy się ochroną przyrody. Mężczyzna był tym, który szedł do buszu i zabijał dzikie zwierzęta. Ale teraz wiemy, że człowiek przynosi pokój
- stwierdziła Eunice.

Zobacz również:

podziel się:

Pozostałe wiadomości