- Co wydarzyło się w programie "Kuchenne rewolucje", odcinek finałowy sezonu 31.
- Dlaczego Magda Gessler ostro skrytykowała dania w "Bistro 2020"
- Jak wyglądała historia Olgi i Vasila, właścicieli restauracji
- Jak przebiegała inspekcja w kuchni i czym zszokowała prowadzącą
- Co mogło zdecydować o losie warszawskiego lokalu
"Kuchenne rewolucje" sezon 31, odc. 14. Finał sezonu. Dramatyczne losy "Bistro 2020"
Finał "Kuchennych rewolucji", sezon 31, to odcinek, który na długo pozostanie w pamięci widzów. Historia Olgi i Vasila, właścicieli "Bistro 2020", nadała rewolucji wyjątkowo emocjonalny wymiar. Para uciekła z Białorusi po tym, jak wybory w 2020 roku zostały po raz kolejny sfałszowane, a przeciwnicy reżimu tacy jak oni zaczęli znikać w więzieniach.
W ich kraju zostawiła dwie świetnie prosperujące restauracje oraz cały dorobek życia. W Polsce chcieli zacząć od nowa, jednak okazało się, że realia gastronomii w nowym miejscu są zupełnie inne. "Bistro 2020" zamiast przyciągać klientów, zaczęło walczyć o przetrwanie, stając się dla nich źródłem stresu i frustracji. Zadłużenie rosło z dnia na dzień.
Gdy do lokalu weszła Magda Gessler, szybko okazało się, że doświadczenie z rodzinnego kraju nie przekłada się na polskie standardy kulinarne. Degustacja zamieniła się w serię gorzkich słów, a każde kolejne danie tylko pogarszało sytuację.
"Kuchenne rewolucje" sezon 31, odc. 14. "Bistro 2020" pod lupą Magdy Gessler – degustacja
Degustacja dań w "Bistro 2020" od początku zwiastowała katastrofę. Już pierwsze danie, kaczka, wywołało nerwowy uśmiech Magdy Gessler.
"Kaczka była gotowana 200 lat" – oceniła.
W dalszej części dodawała: "Jest to bardzo niedobre, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo".
Rosół nie tylko nie uratował sytuacji, ale ją pogorszył. Według restauratorki smakował jak czysta woda z warzywami. Pierogi z dzika również nie zdały egzaminu, a barszcz ukraiński okazał się totalną klęską
"Mięso jest po prostu gotowane w wodzie albo w rosole. Farsz małogowaty, no niestety nie jest to dobre danie"; "Najgorszy barszcz w moim życiu" – podsumowała.
Ostatnią próbą ratunku były placki ziemniaczane, lecz i one okazały się porażką.
"Wygląda trochę jakby był surowy. Smaku jest żaden" – stwierdziła.
Degustacja nie zostawiła złudzeń. Lokal nie podawał niczego, co mogłoby klienta zachwycić, a wiele potraw było technicznie źle przygotowanych. Właściciele stali cicho, słuchając każdego słowa, bo wiedzieli, że to może być ich jedyna szansa.
"Kuchenne rewolucje" sezon 31, odc. 14. Inspekcja w kuchni "Bistro 2020"
Gdy Gessler weszła do kuchni, emocje tylko narastały. Już pierwszy rzut oka wystarczył, by zrozumieć, skąd biorą się wszystkie problemy. W zamrażarce leżało coś, co miało być ziemniaczaną babką. Reakcja była natychmiastowa: "O ku**, to dobre nigdy nie będzie. Do domu. Albo do kosza". Kolejne naczynia i półprodukty budziły coraz większy niepokój. Największy problem stanowił system przygotowywania i przechowywania jedzenia.
Magda Gessler od razu ucięła temat: "System pakowania jedzenia nie wchodzi w grę, bo ono traci smak. Robimy wszystko na świeżo, a karta jest mała".
Autorka/Autor: Kamila Jamrożek