Właściciel lokalu "James Bomba-lina" przepraszał Magdę Gessler. Pamiętacie, co się wtedy wydarzyło?

"Kuchenne rewolucje" w restauracji "James Bomba-lina"

"Kuchenne rewolucje" w restauracji "James Bomba-lina"
W Białymstoku prawdziwa rewelacja - „James Bomba – lina” to będzie hit "Kuchennych rewolucji"

W 2018 roku w "Kuchennych rewolucjach" poznaliśmy Piotra, który zainwestował 250 tysięcy w lokal o nazwie "James Bomba-lina" w Białymstoku. Znajomi odradzali mu taką nazwę, ale właściciel myślał nieszablonowo. Niestety restauracja świeciła pustkami. Magda Gessler musiała przeprowadzić poważną rozmowę z właścicielem, który nie sprawdzał się w zarządzaniu lokalem.

Zobacz wideo z "Kuchennych rewolucji" na górze strony.

Z artykułu dowiesz się:
  • Jak przebiegały "Kuchenne Rewolucje" w restauracji "James Bomba-lina"
  • Co stało się z restauracją "James Bomba-lina" w Białymstoku
  • Czy restauracja "Hot Burger Bistro" nadal istnieje

"Kuchenne rewolucje" w restauracji "James Bomba-lina" w Białymstoku – dlaczego nie było gości?

Pracownicy Piotra stwierdzili, że szef jest odważnym marzycielem, ale jest zakręcony i często wprowadza zamieszanie w restauracji. Narzekali też na brak organizacji. "James Bomba-lina" miało być połączeniem baru i restauracji. Załoga lokalu przyznała, że nie do końca potrafi odnaleźć się w tym koncepcie.

Magda Gessler zamówiła burgera z... jagodami!

"Jak można połączyć jagody z tłustym hamburgerem, tłustym boczkiem i do tego tłustą cebulą. Naprawdę, tak złego burgera jeszcze nie jadałam" - stwierdziła prowadząca "Kuchenne rewolucje".

Magda Gessler powiedziała właścicielowi, że nie ma on pojęcia o smaku. Pan Piotr był kiedyś barmanem. Chciał stworzyć pub, ale połączył go z jedzeniem. Tu tkwił pierwszy problem...

Następnego dnia Magda Gessler zrobiła inspekcję kuchni. "Czeka was ciężka noc" - oceniła. Ekipa lokalu wyjaśniła, że cały czas sprząta po poprzednich właścicielach. Restauratorka była załamana brudną lodówką. Magda Gessler po inspekcji kuchni miała ubrudzony nawet nos.

"Piotr, idź mi kupić z przeprosinami czerwoną różę za to, że nie mogłam zmyć mojego nosa, a ja z nimi pogadam" - powiedziała do właściciela "James Bomba-lina".

Magda Gessler porozmawiała z obsługą, a następnie dostała od właściciela restauracji białą różę.

"Wybrałem kolor biały, ponieważ to kolor czystości, a taka będzie ta lodówka" - odparł Piotr, czym rozbawił Magdę Gessler.

"Kuchenne rewolucje" w restauracji "James Bomba-lina" – jak przebiegły?

Z restauracji "James Bomba-Lina" powstał lokal o nazwie "Hot Burger Bistro". Zmienił się też wystrój i karta dań. Restauratorka nadała wnętrzu lokalu charakter południowych stanów USA: Missisipi i Luizjany. Stoliki pokryły biało-czarne obrusy, krzesła obito niebiesko-złotym materiałem, a na kanapach leżały czarno-złoto-szare pledy. Popisowymi daniami pozostały burgery, ale przygotowane według autorskiego przepisu Magdy Gessler. W menu pojawiła się nowe pozycje: chili con carne, gaspacho i rosół z pieczonym kurczakiem.

Kolacja się udała. Pochwały od Magdy Gessler zbierała młoda szefowa kuchni Sandra. Cztery tygodnie później restauratorka odwiedziła "Hot Burger Bistro" i zastała tam prawdziwy tłum gości. Załoga była zadowolona z obrotów oraz postawy szefa, który w końcu zaczął doceniać obsługę kuchni. Magdzie Gessler smakowały wszystkie dania. Przyznała, że rzadko kogoś lub coś tak chwaliła.

Personel lokalu docenił przemianę właściciela: "Jak czegoś nam brakuje to telefon do szefa i jest to załatwione w pięć minut".

Zobacz też: Magda Gessler była zachwycona "Włoszczyzną". Po "Kuchennych rewolucjach" zmieniła zdanie. "Nie potraficie wygrać tego, co dostaliście"

"Kuchenne rewolucje". Czy restauracja "Hot Burger Bistro" nadal istnieje?

Magda Gessler podsumowała rewizytę w "Hot Burger Bistro".

Mam dla was wiadomość. W Białymstoku narodziła się gwiazda wśród polskich restauracji.

Okazało się, że "Hot Burger Bistro" już nie istnieje. Właściciel wyjaśnił, co stało się z jego lokalem w rozmowie z bialystok.naszemiasto.pl.

"Jako właściciel sprzedaję markę, receptury, całą historię tego kulinarnego miejsca, wyposażenie, social media. [...] Ze względów osobistych. To ciężki kawałek chleba, ale jednocześnie dający dużo satysfakcji" - wyznał.

podziel się:

Pozostałe wiadomości