Walka o przetrwanie restauracji "Mada"
Restauracja "Mada", znajdująca się w prestiżowej dzielnicy Warszawy, wydawała się mieć wszystko, czego potrzeba do sukcesu. Vasil, który przyjechał do Polski, aby polepszyć swoje życie oraz jego żona Marta, włożyli wiele wysiłku w stworzenie tego miejsca. Jednak mimo ciężkiej pracy, ich lokal świecił pustkami. Vasil i Marta zarabiali zaledwie 100-120 złotych dziennie, co nie pozwalało na pokrycie kosztów.
Z pomocą przyszedł ojciec Vasila, Avtandil, który pracował jako inżynier w Gruzji. Codziennie od świtu pracował w hipermarkecie, a po południu wspierał syna w restauracji. Mimo to, sytuacja finansowa "Mady" była coraz gorsza. Desperacko potrzebując wsparcia, właściciele zwrócili się do Magdy Gessler.
Rewolucja w warszawskiej "Madzie"
Magda Gessler rozpoczęła swoją interwencję od degustacji dań serwowanych w "Madzie". Poprosiła o różnorodne potrawy, w tym placek z ciasta drożdżowego nadziewany serem i szpinakiem, tradycyjną gruzińską sałatkę, kulkę z buraka z suszoną śliwką, jedno chinkali, cielęcinę oraz kurczaka w sosie jeżynowym.
Pierwsze przystawki nie zrobiły na niej wrażenia:
Kuchnia gruzińska jest soczysta, wesoła, dobrze przyprawiona. To co dostałam jest wszystko takie obok. Jest suche, trochę oszczędne, warzywa są bardzo niskiej klasy, są niesmaczne. No ja znam inną kuchnię gruzińską.stwierdziła stanowczo.
Jednak cielęcina zaskoczyła Magdę pozytywnie:
To jest przepyszne. Jest to mocno, mocno aromatyczne. Do tego cielęcina nie jest smażona na żadnym tłuszczu, raczej jest duszona w ziołach. To danie jest zjawiskowe, odkrywcze
Kurczak również zebrał pochwały:
Jest wyborny ten kurczak, skórka jest wybitna, pachnąca, chrupka. W środku nie jest suchy. Ktoś tu robi prawdziwe cuda!zakończyła.
Nowe życie "Mady"
Kolejnym krokiem była rozmowa z właścicielami. Magda Gessler zwróciła uwagę na problem niskiej jakości produktów:
W tej chwili w Warszawie jest bardzo dużo miejsc gruzińskich. Ludzie mają z czym to porównywać i naprawdę my lubimy to jedzenie. I tu je doskonale schrzaniłeś przez niskiej jakości produktypowiedziała.
Po dogłębnej analizie sytuacji, Magda zaproponowała nową nazwę dla restauracji – „Granat”, co miało symbolizować żywotność i koloryt rodem z Gruzji.
Po czterech tygodniach restauratorka wróciła do "Granatu". Nowa energia i smak potraw były dla niej pozytywnym zaskoczeniem:
Wszystko jest wybitne, czuję inną energię. Chce się tu wracać. To miejsce smakuje jakby wybuch dojrzały granat i rozniósł smak po całym osiedlu.stwierdziła po prawdziwej uczcie w lokalu.
Dziś, pięć lat po udziale w "Kuchennych rewolucjach", restauracja "Granat" jest jedną z ulubionych miejscówek mieszkańców Warszawy. To miejsce, które dzięki Magdzie Gessler, zyskało drugie życie i teraz przyciąga tłumy klientów.
Zobacz również:
- Włoski rząd chce przejąć marki koncernu Stellantis. Trafią do Chin?
- Detektywi: Impreza z morderstwem w tle
Autor: Paweł Kopała