- Co wydarzyło się w odcinku programu "Kuchenne rewolucje" z Myśliborza
- Dlaczego Magda Gessler była rozczarowana postawą właścicielki
- Jakie zasady musiała podpisać Basia Fink
- Co o całej sprawie sądzą widzowie
- Czy "Szynk u Basi Fink" nadal istnieje w duchu rewolucji
''Kuchenne rewolucje'' w Myśliborzu odc. 8. Co się wydarzyło?
Wizyta Magdy Gessler w Myśliborzu miała być początkiem nowego rozdziału dla restauracji "Domowe obiady u Rudej". Znana restauratorka nadała jej świeży charakter, nową nazwę – "Szynk u Basi Fink" – i pełne aromatów menu, w którym pojawiły się tradycyjne smaki w nowoczesnym wydaniu. Jednak kilka tygodni później, podczas wizyty kontrolnej, Magda odkryła coś, co wywołało jej ogromne oburzenie.
Okazało się, że restauracja była zamknięta w soboty – dniu, w którym większość klientów ma czas, by zjeść na mieście.
"Ludzie przyjeżdżają z daleka, a zastają zamknięte drzwi!" – grzmiała Magda Gessler.
Brak informacji w mediach społecznościowych tylko pogłębiał problem. Basia tłumaczyła się, że w Myśliborzu największym powodzeniem cieszą się dania dnia, więc nie widziała sensu otwierania lokalu w weekendy. Magda Gessler nie przyjęła tego argumentu.
"Restauracja może odnieść sukces tylko wtedy, gdy będzie wierna standardom i zasadom, które wspólnie ustaliliśmy" – powiedziała stanowczo.
Przypomniała też, że goście przychodzą nie tylko po jedzenie, ale po doświadczenie – smak, zapach, emocje. W efekcie Basia musiała podpisać zobowiązanie, że będzie przestrzegać wszystkich zasad: utrzyma menu Magdy, stosować jej przepisy i trzymać się godzin otwarcia.
Magda Gessler jasno podkreśliła: "Jeśli odmówisz, rewolucja zostanie uwalona". Basia, choć wyraźnie spięta, podpisała dokument.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ:
"Kuchenne rewolucje" w Myśliborzu odc. 8. "Szynk u Basi Fink" po rewolucji Magdy Gessler. Czy zasady przetrwały?
Po programie Magda Gessler poprosiła swoich widzów, by sprawdzili, jak działa restauracja po rewolucji: "Dajcie znać, czy Basia Fink trzyma się zasad!". Reakcja była błyskawiczna – internauci zasypali profil programu komentarzami.
"Sama odwiedziłabym tę knajpę w sobotę, ale jak jest zamknięte, to lipa. Pewnie dużo osób obejdzie się smakiem" – skomentowała jedna z fanek.
Inni wtórowali: "Rewolucja super, ale właścicielka się pogubiła. Szkoda". Byli też tacy, którzy bronili Basi, tłumacząc, że ma prawo do odpoczynku, jednak większość zgodnie uznała, że zamykanie lokalu w weekendy to kulinarne samobójstwo.
Magda Gessler apeluje do fanów "Kuchennych rewolucji". Widzowie mówią wprost: "Szkoda tej rewolucji!"
Po emisji odcinka w internecie zawrzało. Widzowie programu "Kuchenne rewolucje" odpowiedzieli na apel Magdy Gessler i zaczęli dzielić się swoimi opiniami na Facebooku. Komentarze nie pozostawiają złudzeń – część widzów jest zawiedziona postawą właścicielki.
"Szkoda, że nic sobie z tego nie robi – knajpa nadal otwarta przez 5 godzin dziennie, a menu Magdy już nie ma" – pisze jedna z internautek. Inni dodają: "W weekendy najwięcej osób wychodzi do restauracji, a tam ma nieczynne".
Wielu komentujących zauważyło, że właścicielka najwyraźniej nie zrozumiała przesłania programu.
"Ruda nie zrozumiała idei kuchennej rewolucji" – czytamy w jednym z komentarzy. Widzowie zwracają też uwagę, że restauracja może tracić klientów przez nietrafiony harmonogram.
"Niech otworzy w weekend, a odpoczywa w poniedziałek i wtorek!" – apelują.
Część fanów programu zauważyła również, że godziny otwarcia mogły zostać tymczasowo zmienione tylko na czas emisji programu.
"Chyba zmienione godziny otwarcia na czas emisji 'Kuchennych rewolucji'. W niedzielę było zamknięte..." – napisał jeden z widzów.
Magda Gessler nie skomentowała jeszcze reakcji internautów, ale znając jej temperament, możemy spodziewać się, że jeśli sytuacja się nie poprawi, "Szynk u Basi Fink" może stać się jednym z tych miejsc, które przeszły do historii programu – niestety nie z powodu sukcesu.
Autorka/Autor: Kamila Jamrożek