Przez skąpstwo doprowadził lokal do ruiny? Magda Gessler w Kawicach z "Kuchennymi rewolucjami"

Gessler zaprasza, restauratorzy nie przychodzą – i jak tu ich uczyć nowych smaków?
Wujek dobra rada, którego nikt nie słucha. W „Paradiso” istna degrengolada!
W piątym odcinku 19. sezonu "Kuchennych rewolucji” Magda Gessler odwiedza restaurację "Paradiso” w Kawicach. Przestarzały wystrój i brud w kuchni nie powstrzymują restauratorki przed wprowadzeniem zmian. Czy rewolucja przyniesie oczekiwane efekty?

"Kuchenne rewolucje" w Kawicach. Właściciele zaczynali od baru w autobusie

W niewielkich Kawicach położona jest restauracja "Paradiso”, którą od 24 lat prowadzą pan Hieronim i jego żona Halina. Właściciele lokalu przygodę z gastronomią rozpoczęli już przeszło 40 lat temu, zakładając bar w autobusie odkupionym od przyjaciela pana Hieronima. Małżonkowie prowadzili biznes z pasją, zaś klienci ustawiali się w kolejkach, by skosztować serwowanych przez nich kurczaków z rożna, kiełbasek czy szaszłyków. Dobrą passę przerwał jednak pożar, który doszczętnie strawił lokal.

Po tragedii Hieronim i Halina otworzyli nową restaurację, jednak po dziesięciu latach działalności zaczęli mierzyć się z problemami. Choć lokal nie powtórzył sukcesu swego poprzednika, jego właściciele wciąż mają wiele chęci do działania i liczą na powrót czasów, gdy ich gastronomia skutecznie przyciągała klientów. Postanowili więc zwrócić się po pomoc do Magdy Gessler.

"No i żeśmy się spalili" - ta historia Was wzruszy. "Kuchenne rewolucje" w Kawicach
W czym tkwił podstawowy problem restauracji "Paradiso" z Kawic? Na Dolnym Śląsku pan Hieronim razem ze swoja żoną prowadzi gastronomię, która już od dawna nie przyciąga tłumów. Na dodatek, dawno temu jego lokal doszczętnie spłonął. W jego miejsce postawił kolejny, jednak bez powodzenia. Zobaczcie ten szalenie wzruszający fragment "Kuchennych rewolucji".
Skansen lat 70. A w tym wszystkim główny bohater - pan Hieronim. 75-letni właściciel "Paradiso" miesza się we wszystko, każdemu chcąc doradzić. Czy w takim bałaganie da się w ogóle smacznie zjeść? Magda Gessler ma ku temu poważne wątpliwości. 

Zobacz fragment "Kuchennych rewolucji" prosto z Kawic.
Wujek dobra rada, którego nikt nie słucha
Skansen lat 70. A w tym wszystkim główny bohater - pan Hieronim. 75-letni właściciel "Paradiso" miesza się we wszystko, każdemu chcąc doradzić. Czy w takim bałaganie da się w ogóle smacznie zjeść? Magda Gessler ma ku temu poważne wątpliwości. Zobacz fragment "Kuchennych rewolucji" prosto z Kawic.

Magda Gessler rozczarowana daniami w "Paradiso". Flaczki nie zachwyciły

Na początku wizyty w "Paradiso” Magda przeżyła niemałe zaskoczenie – okazało się, że lokal ma aż trzy nazwy. Jednak nawet szyld "Bar for drivers”, będący próbą przyciągnięcia kierowców podróżujących pobliską ruchliwą drogą, okazał się bezskuteczny. Po krótkiej pogawędce z właścicielami Gessler przystąpiła do oględzin menu. Niestety już na tym etapie dostrzegła w lokalu pierwsze problemy.

Karta się klei, jak wszystko, co tutaj. Ja rozumiem, że karta może być stara. Ale brudna?
- skomentowała.

Wśród zamówionych przez Gessler dań znalazły się m.in. flaczki, które podano na wyraźnie zabrudzonej tacy, co zniesmaczyło restauratorkę. Samo danie również jej nie zachwyciło.

No nie da się tego jeść, bo flaki są tak ostre, że nie wiem, czy są świeże, czy nieświeże, czy ostre
- oceniła surowo.

Uwagę restauratorki zwróciło również podane wraz z daniem pieczywo, które własnoręcznie pokroił pan Hieronim. Wyraźnie zdziwiona przyznała przed kamerami, że nigdy wcześniej nie podano jej chleba w taki sposób. Serwowana w "Paradiso" golonka zdaniem Gessler wypadła już nieco lepiej, czego niestety nie można było powiedzieć o wyraźnie rozgotowanych kluskach śląskich. Placki ziemniaczane z gulaszem również nie zdały egzaminu.

Wszystkie te dania grają idealnie z wnętrzem, bardzo do siebie pasują. Poza golonką, która jest spoza obozu komunistycznego
- stwierdziła restauratorka.

Już po wyjściu z lokalu Gessler nazwała go zaś "skansenem lat 70.". Podczas kolejnej wizyty w "Paradiso” restauratorka miała okazję poznać nieco historię życia pana Hieronima. Jak zdradziła żona mężczyzny, ten w dzieciństwie na własnej skórze zaznał biedy i mimo ogromnych chęci nie mógł się uczyć, gdyż zabraniał tego jego ojciec. Lata później, pracując w kopalni, pan Hieronim doznał zaś poważnego wypadku.

Lekarz mi wtedy powiedział, że mam się przygotować na najgorsze
- wspominała żona mężczyzny.
Wujek dobra rada, którego nikt nie słucha. W „Paradiso” istna degrengolada!
Skansen lat 70. A w tym wszystkim główny bohater - pan Hieronim. 75-letni właściciel "Paradiso" miesza się we wszystko, każdemu chcąc doradzić. Czy w takim bałaganie da się w ogóle smacznie zjeść? Magda Gessler ma ku temu poważne wątpliwości. Zobacz fragment "Kuchennych rewolucji" prosto z Kawic.

Restauracja w Kawicach zszokowała Magdę Gessler

Po rozmowie z właścicielami przyszła pora na inspekcję kuchni, która zszokowała Magdę Gessler. Oczom restauratorki ukazały się na przykład pokłady piasku zgromadzone pod wiekową wykładziną, zaś kontrola czystości wykazała rażące zaniedbania.

Chciałbyś jeść z takiej kuchni? I jeszcze, żeby ludzie płacili? Dziwisz się, że tu ludzi nie ma?
- dopytywała właściciela Gessler, gdy ujrzała zabrudzenia na jednej z kuchennych szafek.

Pracownice "Paradiso” podczas późniejszej rozmowy z Gessler zwróciły uwagę m.in. na braki w personelu. Jedna z kobiet przed kamerami przyznała, że od ponad dwóch lat nie zatrudniono nikogo na miejsce jej wcześniejszej zmienniczki - przy okazji twierdząc, iż wynagrodzenie w lokalu nie jest zadowalające. Pracownice w rozmowie z Gessler wspomniały też o przestarzałym wystroju lokalu. Jak zasugerowały, mimo ich sugestii właściciele nie chcą go zmienić, tłumacząc się m.in. koniecznością zaoszczędzenia. Liczne problemy sprawiły, że w pewnym momencie restauratorka miała poważne wątpliwości co do dalszych losów rewolucji.

Nie wiem, czy będę kontynuować tę rewolucję, ponieważ pan niczego nie rozumie i nie dociera to do pana, że pan doprowadził sam, przez swój brak świadomości, swoje skąpstwo, nie mam pojęcia przez co, ten lokal do kompletnej ruiny. Ten brud to jest brud wieloletni.
- oznajmiła właścicielowi.
Gessler zaprasza, restauratorzy nie przychodzą – i jak tu ich uczyć nowych smaków?
Magda Gessler umawia się z Hieronimem i Haliną, właścicielami "Paradiso", w innej dolnośląskiej restauracji. W dodatku, mają oni wyłączony telefon. Gessler zostaje sama - kogo ma zatem uczyć? Jaką wymówkę mieli restauratorzy z Kawic?
Magda Gessler umawia się z Hieronimem i Haliną, właścicielami "Paradiso", w innej dolnośląskiej restauracji. W dodatku, mają oni wyłączony telefon. Gessler zostaje sama - kogo ma zatem uczyć? Jaką wymówkę mieli restauratorzy z Kawic?
Gessler zaprasza, restauratorzy nie przychodzą – i jak tu ich uczyć nowych smaków?
Magda Gessler umawia się z Hieronimem i Haliną, właścicielami "Paradiso", w innej dolnośląskiej restauracji. W dodatku, mają oni wyłączony telefon. Gessler zostaje sama - kogo ma zatem uczyć? Jaką wymówkę mieli restauratorzy z Kawic?

Magda Gessler odmieniła restaurację w Kawicach. Czy rewolucja okazała się udana?

Już po wyjściu z lokalu Gessler nazwała go nawet "jedną z najbrudniejszych restauracji, jaką w życiu widziała". Mimo wszystko zdecydowała się kontynuować rewolucję. Wkrótce prowadząca program zaprezentowała personelowi nową wizję "Paradiso". Restauratorka postanowiła nawiązać do gastronomicznych początków właścicieli - lokal zmienił nazwę na "Kurak z pieca", a w menu ponownie zagościły kurczaki z rożna. Rewolucja objęła również dotychczasowy, przestarzały wystrój. Dawne wnętrze lokalu ożywiły barwy żółci i złota, zaś wśród dekoracyjnych akcentów pojawiły się m.in. herby Dolnego Śląska.

Cztery tygodnie po udanej, finałowej kolacji Magda Gessler powróciła do „Kuraka z pieca”, by ocenić efekty rewolucji. Restauratorka nie zapomniała rzecz jasna skosztować dań, które osobiście wprowadziła do restauracyjnej karty. Gessler już wcześniej była pełna obaw co do dalszych losów restauracji. Choć podczas ponownej wizyty restauratorki w lokalu nie brakowało gości, podane dania nie do końca ją zadowoliły. Sałatka ze śledziem, co prawda, nie zawiodła, jednak kaszanka okazała się rozczarowaniem.

No niestety, to nie jest jadalne
- oceniła.

Choć zupa pieczarkowa przypadła Gessler do gustu, kurczak z rożna wyjątkowo ją rozczarował.

Nie da się tego nawet pokroić, po prostu tak się ciągnie ten kurczak. On jest niedopieczony i niedoprawiony. (...) W życiu czegoś takiego nie widziałam
- wyliczała w rozmowie z personelem Gessler.

Ostatecznie Gessler opuściła lokal wyraźnie rozczarowana. Restauratorka przyznała, że kuchnia "nie jest zła", a panu Hieronimowi nie brakuje dobrych chęci. Nie ukrywała jednak, że kurczak z rożna zawiódł jej oczekiwania.

Zobacz również:

podziel się:

Pozostałe wiadomości