"Pomyja flakowa" – tragiczny początek degustacji
Degustacja rozpoczęła się od klasycznego polskiego dania – flaków. To, co miało być wyrazistym i aromatycznym daniem, okazało się kompletną porażką. Kiedy na stole pojawiła się zupa, Gessler nie mogła ukryć swojej irytacji.
Lekki rosół z wołowiny. Flaki tak przemyte, że nie czuć flakami. Jest to po prostu pomyja! Pomyja flakowa
Zupa, która powinna przyciągać swoim charakterystycznym smakiem i aromatem, była, według restauratorki, zupełnie bez wyrazu. Przesadnie czyste flaki, pozbawione smaku, tylko dopełniły obrazu rozczarowania.
Placki ziemniaczane i schabowy – ciąg dalszy katastrofy
Niestety, to był dopiero początek rozczarowań. Kolejnym daniem, które trafiło na stół, były placki ziemniaczane z gulaszem. Gessler już na pierwszy rzut oka wiedziała, że coś jest nie tak.
Paleta surówek wygląda jak wyrzygana, więc nie będę jej jadła
To, co miało być soczystym plackiem z aromatycznym węgierskim gulaszem, okazało się ciężkostrawnym i niesmacznym połączeniem.
Jezu, co za placek gruby. Gulasz jest angielski albo niemiecki, ale nie węgierski...
Jednak prawdziwą katastrofą okazał się kotlet schabowy, który miał być zwieńczeniem tej kulinarnej podróży. Właściciel restauracji, Jan, zapewniał, że kotlet jest smażony na smalcu, co miało być gwarancją jego tradycyjnego smaku. Jednak gdy Gessler poczuła unoszący się w restauracji smród, zaczęła mieć poważne wątpliwości.
Co tak śmierdzi? Dlaczego tutaj tak śmierdzi frytkownicą?
Jej obawy okazały się słuszne, gdy na stole pojawił się schabowy podany z frytkami.
O Jezus frytki... Do smażonego nie podaje się smażonego. Śmierdzi tak, że... Nie można smażyć schabowego we frytkownicy. Macie angielski sposób serwowania śmieci, a nie jedzenia. Gó**o takie, że nie wiem...
Zamiast aromatycznego, chrupiącego schabowego, restauratorka dostała tłustą potrawę, która była symbolem kulinarnej katastrofy.
Olej do picia – finał kulinarnej porażki
Po tym, jak Gessler dowiedziała się, że schabowy był smażony we fryturze, poprosiła o szklankę tej samej frytury. Gdy ją powąchała, nie mogła ukryć swojego obrzydzenia:
O jak to śmierdzi... To śmierdzi tak, jak śledź smażony na oleju cztery razy i potem ten olej podali...
Na koniec, aby w pełni oddać skalę problemu, kazała Janowi wypić fryturę. Zszokowany właściciel nie podołał zadaniu, przyznając:
Nie no nie da się tego jeść... Ta frytura też nie była wczorajsza. To nie ma co ukrywać. Myślę, że miała 3-4 dni. Dlatego też była przypalona, bo wydawaliśmy posiłki. Była ta frytura niesmaczna...
Test dań w „Palecie Smaków” okazał się dla Magdy Gessler jedną wielką porażką. Zamiast pysznych i tradycyjnych potraw, restauratorka spotkała się z tłustymi, niesmacznymi daniami, które daleko odbiegały od standardów, jakie powinny panować w gastronomii. Czy właściciele wyciągną wnioski z surowych uwag i uda im się odmienić losy restauracji? Odpowiedź na to pytanie poznamy w dalszej części odcinka.
Czytaj też:
- B&B Love. Piotr zaprosi Martę na nietypową randkę. "Pokażę ci ułamek mojego świata"
- Zakup w ciemno: PRZED EMISJĄ: Takiej palety jeszcze nie było. "Odpowiednia paleta dla króla"
Autor: Paweł Kopała