Otwierając „Pizzerie Solare”, jej właściciel Radek spełniał swoje marzenie o prawdziwej pizzerii, chociaż szczerze przyznaje, że nigdy nie był we Włoszech. Sam zadbał o wystrój, menu, a co najważniejsze, o prawdziwy piec opalany drewnem, który projektował i budował osobiście. W opinii Radka, pizza wyrabiana w jego restauracji jest naprawdę dobra, niestety brakuje pomysłów na promocję lokalu.
Na domiar złego w Białej Podlaskiej jest ogromna konkurencja, a miejsc, w których można zjeść pizzę jest naprawdę mnóstwo. Wszystkie oferują również dowóz do klienta.
Radek przyznaje, że brak zapału i kreatywności został wywołany bardzo małą liczbą gości. Właściciel stracił ochotę, by wymyślać nowe dania, które mogłyby wyróżnić lokal na tle konkurencji. Pizzeria w menu ma niezmienne – poza samą pizzą, te same potrawy, czyli grzanki, makarony – nic oryginalnego.
Otwierając „Pizzerie Solare”, jej właściciel Radek spełniał swoje marzenie o prawdziwej pizzerii, chociaż szczerze przyznaje, że nigdy nie był we Włoszech. Sam zadbał o wystrój, menu, a co najważniejsze, o prawdziwy piec opalany drewnem, który projektował i budował osobiście. W opinii Radka, pizza wyrabiana w jego restauracji jest naprawdę dobra, niestety brakuje pomysłów na promocję lokalu.
Na domiar złego w Białej Podlaskiej jest ogromna konkurencja, a miejsc, w których można zjeść pizzę jest naprawdę mnóstwo. Wszystkie oferują również dowóz do klienta.
Radek przyznaje, że brak zapału i kreatywności został wywołany bardzo małą liczbą gości. Właściciel stracił ochotę, by wymyślać nowe dania, które mogłyby wyróżnić lokal na tle konkurencji. Pizzeria w menu ma niezmienne – poza samą pizzą, te same potrawy, czyli grzanki, makarony – nic oryginalnego.
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Co zrobić, by zachęcić gości do jadania w tym miejscu? Czy Magda Gessler będzie potrafiła zdeklasować konkurencję i czy Radek da się przekonać do zmian?
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Co zrobić, by zachęcić gości do jadania w tym miejscu? Czy Magda Gessler będzie potrafiła zdeklasować konkurencję i czy Radek da się przekonać do zmian?
Otwierając „Pizzerie Solare”, jej właściciel Radek spełniał swoje marzenie o prawdziwej pizzerii, chociaż szczerze przyznaje, że nigdy nie był we Włoszech. Sam zadbał o wystrój, menu, a co najważniejsze, o prawdziwy piec opalany drewnem, który projektował i budował osobiście. W opinii Radka, pizza wyrabiana w jego restauracji jest naprawdę dobra, niestety brakuje pomysłów na promocję lokalu.
Na domiar złego w Białej Podlaskiej jest ogromna konkurencja, a miejsc, w których można zjeść pizzę jest naprawdę mnóstwo. Wszystkie oferują również dowóz do klienta.
Radek przyznaje, że brak zapału i kreatywności został wywołany bardzo małą liczbą gości. Właściciel stracił ochotę, by wymyślać nowe dania, które mogłyby wyróżnić lokal na tle konkurencji. Pizzeria w menu ma niezmienne – poza samą pizzą, te same potrawy, czyli grzanki, makarony – nic oryginalnego.
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Co zrobić, by zachęcić gości do jadania w tym miejscu? Czy Magda Gessler będzie potrafiła zdeklasować konkurencję i czy Radek da się przekonać do zmian?
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Co zrobić, by zachęcić gości do jadania w tym miejscu? Czy Magda Gessler będzie potrafiła zdeklasować konkurencję i czy Radek da się przekonać do zmian?
Radek przyznaje, że brak zapału i kreatywności został wywołany bardzo małą liczbą gości. Właściciel stracił ochotę, by wymyślać nowe dania, które mogłyby wyróżnić lokal na tle konkurencji. Pizzeria w menu ma niezmienne – poza samą pizzą, te same potrawy, czyli grzanki, makarony – nic oryginalnego.
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Otwierając „Pizzerie Solare”, jej właściciel Radek spełniał swoje marzenie o prawdziwej pizzerii, chociaż szczerze przyznaje, że nigdy nie był we Włoszech. Sam zadbał o wystrój, menu, a co najważniejsze, o prawdziwy piec opalany drewnem, który projektował i budował osobiście. W opinii Radka, pizza wyrabiana w jego restauracji jest naprawdę dobra, niestety brakuje pomysłów na promocję lokalu.
Na domiar złego w Białej Podlaskiej jest ogromna konkurencja, a miejsc, w których można zjeść pizzę jest naprawdę mnóstwo. Wszystkie oferują również dowóz do klienta.
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Co zrobić, by zachęcić gości do jadania w tym miejscu? Czy Magda Gessler będzie potrafiła zdeklasować konkurencję i czy Radek da się przekonać do zmian?
Otwierając „Pizzerie Solare”, jej właściciel Radek spełniał swoje marzenie o prawdziwej pizzerii, chociaż szczerze przyznaje, że nigdy nie był we Włoszech. Sam zadbał o wystrój, menu, a co najważniejsze, o prawdziwy piec opalany drewnem, który projektował i budował osobiście. W opinii Radka, pizza wyrabiana w jego restauracji jest naprawdę dobra, niestety brakuje pomysłów na promocję lokalu.
Na domiar złego w Białej Podlaskiej jest ogromna konkurencja, a miejsc, w których można zjeść pizzę jest naprawdę mnóstwo. Wszystkie oferują również dowóz do klienta.
Radek przyznaje, że brak zapału i kreatywności został wywołany bardzo małą liczbą gości. Właściciel stracił ochotę, by wymyślać nowe dania, które mogłyby wyróżnić lokal na tle konkurencji. Pizzeria w menu ma niezmienne – poza samą pizzą, te same potrawy, czyli grzanki, makarony – nic oryginalnego.
Magda, która jest kucharką i prawą ręką Radka, widzi, że szef się wypalił i brakuje mu chęci do walki o upadającą pizzerię. Co gorsza, szef często zmienia swoje decyzje, przez co pracownicy mają trudności z odgadnięciem jego intencji. Radek uczciwie przyznaje, że podwładni mogą czuć się zdezorientowani i zdaje sobie sprawę, że nie potrafią czytać w jego myślach. Zespół czuje jednak, że ich szef ma do nich pretensje o brak gości. W tak napiętej atmosferze trudno o zapał do pracy i pomysły na poprawę sytuacji.
Co zrobić, by zachęcić gości do jadania w tym miejscu? Czy Magda Gessler będzie potrafiła zdeklasować konkurencję i czy Radek da się przekonać do zmian?
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój.
Marcin jako kucharz oczywiście chciał prowadzić restaurację, a Małgosia miłośniczka herbat, widziała w „Lawendowym domu” coś w rodzaju kawiarni. W ten sposób w lokalu przy wejściu wita gości kredens z wyborem mocno aromatyzowanych herbat oraz ciasta upieczone w automatycznym urządzeniu według przepisów dołączonych przez producenta do instrukcji obsługi (trzeba też dodać, że ani Małgosia, ani pracownicy nie próbują tych ciast), a także menu Marcina, które w „Lawendowym domu” łączy wszystkie potrawy świata. Jest w nim i sałatka Cezar, i meksykańskie enchiladas, nie brakuje też typowo polskich obiadów takich jak: gołąbki z kapusty włoskiej podawane z kaszą gryczaną.
Niestety restauracja „Lawendowy dom” najwyraźniej nie przypadła do gustu mieszkańcom Czeladzi, nikt nie chce tutaj przychodzić ani na potrawy Marcina, ani na ciasta wypiekane przez nowoczesny automat, a ładne i czyste, choć nieco chłodne wnętrze nie poprawia sytuacji lokalu.
Dlatego „Lawendowy dom” co miesiąc przynosi straty finansowe i właściciele już dawno musieliby zamknąć restaurację, gdyby nie pomoc finansowa mamy Małgosi. Marcin sfrustrowany sytuacją, ciężko znosi krytykę, a klienci nie muszą być wyrozumiali. Dlatego na portalach społecznościowych pojawiły się niepochlebne wpisy, krytykujące właścicieli, potrawy i zachowanie Marcina, który oczywiście nie zgadza się z opiniami na swój temat i uważa to za zwykły „hejt internetowy”. Jednak oboje z Małgosią zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji w jakiej się znaleźli, z której sami już się nie podźwigną, dlatego o pomoc poprosili Magdę Gessler!
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój.
Marcin jako kucharz oczywiście chciał prowadzić restaurację, a Małgosia miłośniczka herbat, widziała w „Lawendowym domu” coś w rodzaju kawiarni. W ten sposób w lokalu przy wejściu wita gości kredens z wyborem mocno aromatyzowanych herbat oraz ciasta upieczone w automatycznym urządzeniu według przepisów dołączonych przez producenta do instrukcji obsługi (trzeba też dodać, że ani Małgosia, ani pracownicy nie próbują tych ciast), a także menu Marcina, które w „Lawendowym domu” łączy wszystkie potrawy świata. Jest w nim i sałatka Cezar, i meksykańskie enchiladas, nie brakuje też typowo polskich obiadów takich jak: gołąbki z kapusty włoskiej podawane z kaszą gryczaną.
Niestety restauracja „Lawendowy dom” najwyraźniej nie przypadła do gustu mieszkańcom Czeladzi, nikt nie chce tutaj przychodzić ani na potrawy Marcina, ani na ciasta wypiekane przez nowoczesny automat, a ładne i czyste, choć nieco chłodne wnętrze nie poprawia sytuacji lokalu.
Dlatego „Lawendowy dom” co miesiąc przynosi straty finansowe i właściciele już dawno musieliby zamknąć restaurację, gdyby nie pomoc finansowa mamy Małgosi. Marcin sfrustrowany sytuacją, ciężko znosi krytykę, a klienci nie muszą być wyrozumiali. Dlatego na portalach społecznościowych pojawiły się niepochlebne wpisy, krytykujące właścicieli, potrawy i zachowanie Marcina, który oczywiście nie zgadza się z opiniami na swój temat i uważa to za zwykły „hejt internetowy”. Jednak oboje z Małgosią zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji w jakiej się znaleźli, z której sami już się nie podźwigną, dlatego o pomoc poprosili Magdę Gessler!
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój.
Marcin jako kucharz oczywiście chciał prowadzić restaurację, a Małgosia miłośniczka herbat, widziała w „Lawendowym domu” coś w rodzaju kawiarni. W ten sposób w lokalu przy wejściu wita gości kredens z wyborem mocno aromatyzowanych herbat oraz ciasta upieczone w automatycznym urządzeniu według przepisów dołączonych przez producenta do instrukcji obsługi (trzeba też dodać, że ani Małgosia, ani pracownicy nie próbują tych ciast), a także menu Marcina, które w „Lawendowym domu” łączy wszystkie potrawy świata. Jest w nim i sałatka Cezar, i meksykańskie enchiladas, nie brakuje też typowo polskich obiadów takich jak: gołąbki z kapusty włoskiej podawane z kaszą gryczaną.
Niestety restauracja „Lawendowy dom” najwyraźniej nie przypadła do gustu mieszkańcom Czeladzi, nikt nie chce tutaj przychodzić ani na potrawy Marcina, ani na ciasta wypiekane przez nowoczesny automat, a ładne i czyste, choć nieco chłodne wnętrze nie poprawia sytuacji lokalu.
Dlatego „Lawendowy dom” co miesiąc przynosi straty finansowe i właściciele już dawno musieliby zamknąć restaurację, gdyby nie pomoc finansowa mamy Małgosi. Marcin sfrustrowany sytuacją, ciężko znosi krytykę, a klienci nie muszą być wyrozumiali. Dlatego na portalach społecznościowych pojawiły się niepochlebne wpisy, krytykujące właścicieli, potrawy i zachowanie Marcina, który oczywiście nie zgadza się z opiniami na swój temat i uważa to za zwykły „hejt internetowy”. Jednak oboje z Małgosią zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji w jakiej się znaleźli, z której sami już się nie podźwigną, dlatego o pomoc poprosili Magdę Gessler!
Powrót do Czeladzi nie był łatwy. Magda Gessler była wyjątkowo pełna obaw. Czy jej wysiłki się opłaciły. Jak wypadną restauratorzy? Sprawdźcie wielki finał premierowego odcinka!
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój.
Marcin jako kucharz oczywiście chciał prowadzić restaurację, a Małgosia miłośniczka herbat, widziała w „Lawendowym domu” coś w rodzaju kawiarni. W ten sposób w lokalu przy wejściu wita gości kredens z wyborem mocno aromatyzowanych herbat oraz ciasta upieczone w automatycznym urządzeniu według przepisów dołączonych przez producenta do instrukcji obsługi (trzeba też dodać, że ani Małgosia, ani pracownicy nie próbują tych ciast), a także menu Marcina, które w „Lawendowym domu” łączy wszystkie potrawy świata. Jest w nim i sałatka Cezar, i meksykańskie enchiladas, nie brakuje też typowo polskich obiadów takich jak: gołąbki z kapusty włoskiej podawane z kaszą gryczaną.
Niestety restauracja „Lawendowy dom” najwyraźniej nie przypadła do gustu mieszkańcom Czeladzi, nikt nie chce tutaj przychodzić ani na potrawy Marcina, ani na ciasta wypiekane przez nowoczesny automat, a ładne i czyste, choć nieco chłodne wnętrze nie poprawia sytuacji lokalu.
Dlatego „Lawendowy dom” co miesiąc przynosi straty finansowe i właściciele już dawno musieliby zamknąć restaurację, gdyby nie pomoc finansowa mamy Małgosi. Marcin sfrustrowany sytuacją, ciężko znosi krytykę, a klienci nie muszą być wyrozumiali. Dlatego na portalach społecznościowych pojawiły się niepochlebne wpisy, krytykujące właścicieli, potrawy i zachowanie Marcina, który oczywiście nie zgadza się z opiniami na swój temat i uważa to za zwykły „hejt internetowy”. Jednak oboje z Małgosią zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji w jakiej się znaleźli, z której sami już się nie podźwigną, dlatego o pomoc poprosili Magdę Gessler!
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój.
Marcin jako kucharz oczywiście chciał prowadzić restaurację, a Małgosia miłośniczka herbat, widziała w „Lawendowym domu” coś w rodzaju kawiarni. W ten sposób w lokalu przy wejściu wita gości kredens z wyborem mocno aromatyzowanych herbat oraz ciasta upieczone w automatycznym urządzeniu według przepisów dołączonych przez producenta do instrukcji obsługi (trzeba też dodać, że ani Małgosia, ani pracownicy nie próbują tych ciast), a także menu Marcina, które w „Lawendowym domu” łączy wszystkie potrawy świata. Jest w nim i sałatka Cezar, i meksykańskie enchiladas, nie brakuje też typowo polskich obiadów takich jak: gołąbki z kapusty włoskiej podawane z kaszą gryczaną.
Niestety restauracja „Lawendowy dom” najwyraźniej nie przypadła do gustu mieszkańcom Czeladzi, nikt nie chce tutaj przychodzić ani na potrawy Marcina, ani na ciasta wypiekane przez nowoczesny automat, a ładne i czyste, choć nieco chłodne wnętrze nie poprawia sytuacji lokalu.
Dlatego „Lawendowy dom” co miesiąc przynosi straty finansowe i właściciele już dawno musieliby zamknąć restaurację, gdyby nie pomoc finansowa mamy Małgosi. Marcin sfrustrowany sytuacją, ciężko znosi krytykę, a klienci nie muszą być wyrozumiali. Dlatego na portalach społecznościowych pojawiły się niepochlebne wpisy, krytykujące właścicieli, potrawy i zachowanie Marcina, który oczywiście nie zgadza się z opiniami na swój temat i uważa to za zwykły „hejt internetowy”. Jednak oboje z Małgosią zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji w jakiej się znaleźli, z której sami już się nie podźwigną, dlatego o pomoc poprosili Magdę Gessler!
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój.
Marcin jako kucharz oczywiście chciał prowadzić restaurację, a Małgosia miłośniczka herbat, widziała w „Lawendowym domu” coś w rodzaju kawiarni. W ten sposób w lokalu przy wejściu wita gości kredens z wyborem mocno aromatyzowanych herbat oraz ciasta upieczone w automatycznym urządzeniu według przepisów dołączonych przez producenta do instrukcji obsługi (trzeba też dodać, że ani Małgosia, ani pracownicy nie próbują tych ciast), a także menu Marcina, które w „Lawendowym domu” łączy wszystkie potrawy świata. Jest w nim i sałatka Cezar, i meksykańskie enchiladas, nie brakuje też typowo polskich obiadów takich jak: gołąbki z kapusty włoskiej podawane z kaszą gryczaną.
Niestety restauracja „Lawendowy dom” najwyraźniej nie przypadła do gustu mieszkańcom Czeladzi, nikt nie chce tutaj przychodzić ani na potrawy Marcina, ani na ciasta wypiekane przez nowoczesny automat, a ładne i czyste, choć nieco chłodne wnętrze nie poprawia sytuacji lokalu.
„Lawendowy dom” co miesiąc przynosi straty finansowe i właściciele już dawno musieliby zamknąć restaurację, gdyby nie pomoc finansowa mamy Małgosi. Marcin sfrustrowany sytuacją, ciężko znosi krytykę, a klienci nie muszą być wyrozumiali. Dlatego na portalach społecznościowych pojawiły się niepochlebne wpisy, krytykujące właścicieli, potrawy i zachowanie Marcina, który oczywiście nie zgadza się z opiniami na swój temat i uważa to za zwykły „hejt internetowy”. Jednak oboje z Małgosią zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji w jakiej się znaleźli, z której sami już się nie podźwigną, dlatego o pomoc poprosili Magdę Gessler!
W Czeladzi, niedaleko rynku, małżeństwo – Małgosia i Marcin – otworzyło własną restaurację. Marcin zanim stał się właścicielem lokalu, mógł się poszczycić 9-letnim doświadczeniem zawodowym, bo wcześniej pracował jako kucharz, i to w dużych, renomowanych hotelach.
Koncepcja nazwy powstała dość szybko – „Lawendowy dom”. Małgosia do nazwy dopasowała wystrój: białe kredensy i białe stoły a’la Prowansja oraz chłodny, lawendowy fiolet na ścianach i w dodatkach. Niestety oboje nie potrafili się dogadać co do profilu restauracji, którego koncepcja rodziła się w licznych dyskusjach, i jak sami przyznają, niezależnie i bez związku z pomysłem na nazwę i wystrój. Podobne rzecz się ma z herbatą, która jak na kawiarnie przystało, tutaj niestety zaniża poziom. A wszystko przez... nie tylko przypalony czajnik!
Magda Gessler odwiedziła ostatnio studio "Dzień Dobry TVN". Opowiadała o swoim życiu w Warszawie oraz o tym, za co kocha to miasto. Oczywiście nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć z Magdą Mołek. Sprawdźcie, jak pięknie i stylowo wyglądały obie panie. Nic tylko pozazdrościć i się inspirować. ;) #besos
Spytaliśmy czołową kreatorkę smaku o to, jaką ma receptę na udany związek. Tym bardziej na odległość. Magda Gessler odpowiedziała nam na to pytanie oczywiście w swoim stylu - przewrotnym i zaskakującym. Sprawdźcie poniższe wideo! #besos
Nieustraszona, bezkompromisowa, nietolerująca braku myślenia w kuchni - Magda Gessler powraca! Zobacz, czego możemy się spodziewać po nowym sezonie. Premiera pierwszego odcinka już 16 lutego, w czwartek o godz. 21:30!
Magdzie Gessler fatalne jedzenie nie przejdzie przez przełyk, mało tego restauratorka potrafi dość soczystym językiem opisać okropną kuchnie, z którą musiała się "zmierzyć" w ostatnich sezonach "Kuchennych rewolucji". Zobaczcie pikantne wideo!
Każda degustacja to wielka niespodzianka dla Magdy Gessler, ale takich kwiatków dawno nie widziała. Takie dania we współczesnej restauracji, w dużym mieście otwartym na turystów?! Czy to tylko złe pomysły, czy złe nawyki sprzed lat?
Magda Gessler uwielbia sprawdzać umiejętności ekipy i kucharzy! Tym razem też to zrobiła - przygotowała kilka potraw do ślepego testu i przekonała się, że największy talent może być dobrze ukryty...
Taka rada przyda się każdemu z nas. Jakie masło kupować, żeby jego smak nie zepsuł naszych potraw? Magda Gessler dzieli się doświadczeniem!
Karczma Zamczysko ma wiele atutów - takich jak piękny teren i widoki - ale ma też wiele wad. Jedną z nich na pewno jest obecność małych, czarnych, denerwujących owadów... Magda Gessler nie może się w ogóle skupić!
Magda Gessler potrafi trafić w samo sedno ;) Tylko ona może szczerze porozmawiać z właścicielką "Cykady" i powiedzieć, jak naprawdę wygląda jej sytuacja. Pani Teresa na szczęście wszystko przyjmuje z humorem!
Pani Teresa i Ewelina potrafią sobie poplotkować! Tym razem padło oczywiście na Magdę Gessler, jej urodę figurę i wdzięk... Jak obie panie oceniają restauratorkę? Będą dla niej łaskawe?