"Szpital św. Anny". Odc. 49. Marta ma stalkera? Kaśka zawalczyła o siebie z pomocą Maćka

"Szpital św. Anny". Odcinek 49
"Szpital św. Anny". Odc. 49. Marta ma stalkera? Kaśka zawalczyła o siebie z pomocą Maćka
Co wydarzyło się w 49. odcinku "Szpitala św. Anny"? Kaśka zawalczyła o siebie. Poszła do ordynatorki i sprzeciwiła się jej decyzji o wystawieniu dr. Nawrockiego jako reprezentacji szpitala. Pomógł jej w tym Maciek, który w tym czasie zajmował się jej dziećmi. Co prawda z przygodami i jedną dłuższą utratą ich z oczu, ale z pozytywnym finałem. Marta dostała bardzo niepokojącą wiadomość od anonimowego internauty. Zrobił jej zdjęcie przed domem. Co jeszcze? Przeczytaj dokładny opis odcinka i koniecznie oglądaj "Szpital św. Anny" od poniedziałku do piątku o 16:50 w TVN.
Kluczowe fakty:
  • "Szpital św. Anny". Kiedy i gdzie oglądać?
  • "Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 49. odcinku?

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 49. odcinku u Kaśki?

Kaśka przysłuchuje się kłótni Majki i Dawida. Córka wygarnia swojemu chłopakowi, że ten znika przy każdej możliwej okazji, a ona coraz boleśniej odczuwa ciążowe dolegliwości.

Kiedy chłopak wyszedł do pracy, córka przyszła do kuchni i zastała matkę pracującą przy komputerze. Kaśka wyznała jej, że posłuchała jej ostatnich słów i zamierza podjąć walkę o siebie. Wtedy usłyszała kolejny wyrzut. Majka powiedziała jej, że nie umie walczyć. Że nie zawalczyła o nią w kłótni z Dawidem, ani o siebie przez lata pracy w szpitalu.

Na SOR-ze pojawił się 10-letni pacjent, który miał problemy z oddychaniem. Po zbadaniu chłopca okazało się, że osłuchowo jest czysto. W szpitalu był z nim starszy brat. Twierdził, że jest pełnoletni i że to on sprawuje prawą opiekę nad chłopcem. Kaśka poprosiła go o dostarczenie dokumentów i podpisanie zgody na leczenie brata. Nastolatek dziwnie się zachowywał.

Na oddziale Kaśka przeprowadziła próbę wysiłkową u kilkulatka. Tuż po badaniu okazało się, że starszy brat nie tylko nie jest prawnym opiekunem chłopca, ale nie jest również pełnoletni. Dr Hajduk próbowała skontaktować się z ojcem chłopców, jednak bezskutecznie. I trudno się dziwić, skoro nastolatek podał lekarce numer do siebie, zamiast do taty.

Starszy z braci, gdy kłamstwo wyszło na jaw, upadł na korytarzu i również musiał być hospitalizowany. Młodszy chłopiec wyjawił, że jego brat po szkole biega po osiedlach i roznosi ulotki, a potem sprząta i pierze oraz pomaga mu w lekcjach.

Chłopcy nie chcieli informować ojca, bo bali się, że zostaną odebrani i rozdzieleni.

Niedługo później na oddział wtargnął mężczyzna i zaczął robić awanturę. To ojciec dwóch chłopców. Nie rozumiał powagi sytuacji i chciał natychmiast zabrać młodszego z nich do domu. Kaśka poprosiła go o rozmowę na zewnątrz i zwróciła uwagę, że chłopcy wyglądają na zaniedbanych. Mężczyzna oburzył się. Wyjawił, że od śmierci żony sam pracuje na dwóch etatach, by dzieciom niczego nie brakowało. Ale im brakuje - uwagi ojca. Kaśka zaprowadziła mężczyznę przed salę, w której przebywał starszy z synów. Zwijał się z bólu i wycieńczenia. Chęć pomocy ojcu to było za dużo dla tego młodego organizmu. 

Kaśka spotkała się z ojcem chłopców przed szpitalem.

"Widzę, że pan ich kocha" - zaczęła.

Mężczyzna zaczął się żalić, że choć robi, co może, chłopcy i tak są wyczerpani i chorzy.

Dr Hajduk namawia mężczyznę, by przyjął pomoc. Podczas rozmowy utwierdza się w przekonaniu, że jest silną kobietą i zamierza walczyć u siebie. Poszła do pani ordynator rozmawiać na temat sympozjum. Wyznała, że jest gotowa i nie zgadza się, by ktoś inny prezentował wyniki jej pracy.

Pani ordynator, słysząc te słowa, zgodziła się.

"Nie sądziłam, że zawalczy pani o to, ale skoro tak - dobrze" - powiedziała.

Kaśka pobiegła przekazać informacje dr. Nawrockiemu. Zadzwoniła też do córki. Zależało jej na tym, by tam była.

Ojciec dwójki nieletnich pacjentów zgodził się, by poprosić o pomoc MOPS. Stan chłopców poprawił się na tyle, że niedługo będą mogli wrócić do domu.

Kaśka dotarła do sali konferencyjnej. Na miejscu spotkała Majkę, która zagrzała ją do boju.

"Pokaż mi, jak to się robi, mamo" - powiedziała i razem ruszyły do celu.

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 49. odcinku
"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 49. odcinku

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 49. odcinku u Marty?

U Marty poranek rozpoczął się od wyprowadzki Piotrka. Nieoczekiwanie Tomek wpadł w odwiedziny, by ucałować ukochaną przed wyjazdem nad morze. Marta w jego obecności zwróciła się z prośbą do ekschłopaka, by odwiedził jej rodziców. Od ostatniej kłótni nie mają ze sobą kontaktu. Tomka wprawiło to w zakłopotanie. Piotr to zauważył.

"Stary, to nie jest twoja wina, że twój ojczym ich okradł" - rzucił, podtrzymując go na duchu.

W międzyczasie Marta chciała sprawdzić wyświetlenia pod najnowszą rolką, ale jej uwagę przyciągnęły... komentarze. Ich treść była niepokojąca.

Piotr przyznał, że od jakiegoś czasu faktycznie pojawiały się dziwne wpisy, ale regularnie je kasował, żeby Marta nie musiała się niczym martwić. Ratowniczka wkurzyła się na niego i poprosiła, by więcej tego nie robił, bo musi wiedzieć, co się dzieje.

Kiedy Marta jechała w karetce do kolejnego zgłoszenia, otrzymała ponownie komentarz od anonimowego autora, który tym razem groził jej, by nie ignorowała jego wiadomości. Góralka nie brała jednak tych wpisów do siebie.

"Ludzie piszą różne bzdury w necie" - mówiła.

Kiedy dojechali na miejsce, zastali kobietę krążącą wokół własnej osi. Ewidentnie była zdezorientowana. Córka kobiety nie miała pojecią, co dzieje się z jej matką. Na widok karetki przybiegła również przyjaciółka pacjentki, która wyznała, że kobieta zażywała silne leki na bezsenność. Okazało się, że to lek z grupy benzodiazepin.

Podczas oględzin mieszkania córka pacjentki zauważyła akt notarialny mieszkania matki, w którym były dane... jej przyjaciółki. Córka podejrzewała, że kobieta celowo faszerowała jej matkę otępiającymi lekami, by przejąć jej majątek.

Kobieta trafiła na SOR. Lekarze zaczęli podejrzewać zespół odstawienny. Podali jej leki i jej stan wrócił do normy. Pacjentka przyznała, że jej przyjaciółka to tak naprawdę jej partnerka, z którą pozostaje w związku od lat.

Marta wróciła do domu. Chciała opowiedzieć Piotrkowi historię swoich pacjentek. Wtedy dostała kolejną wiadomość od autora komentarzy. Zrobił jej zdjęcie przed domem. Ratowniczka wpadła w panikę. Na szczęście Piotr zaoferował, że zostanie z nią w domu.

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 49. odcinku u Maćka?

Maciek Bilewicz odebrał wcześniej dzieci ze szkoły. Nie tylko swojego syna, ale również pociechy dr Hajduk. Wybrali się wspólnie do parku, gdzie rozgrywali mecz życia o kulki lodów. Podczas zabawy w najlepsze, podeszła do nich jakaś nieznajoma kobieta, która z całych sił starała się... poderwać Maćka. Namawiała go na wspólne zdjęcie, dołączenie do zabawy, a nawet kawę. Kiedy Maciek trzykrotnie odmówił, oddaliła się, by kupić ciepły napój na wynos. Dla siebie i przystojnego lekarza. 

Wróciła po kilkunastu minutach i próbowała wymusić poradę lekarską. Przekonywała, że boli ją bark, pokładając się przy tym na silnym ramieniu... chirurga, nie ortopedy. Maciek próbował spławić ją kilkakrotnie, ale tajemnicza nieznajoma z parku była jak bumerang. Zawsze wracała.

Kiedy Maciek odwrócił się po kolejnej odmowie, spostrzegł, że dzieci zniknęły. Ruszył na poszukiwania. Biegał po całym parku, pytał przechodniów i pokazywał im zdjęcia dzieci. W końcu jeden z mężczyzn, których mijał, wskazał miejsce przebywania dzieci. Były dokładnie tuż za plecami Maćka.

Dr Bilewicz zapytał, dlaczego oddaliły się bez jego wiedzy. Dzieci wyznały, że to była część planu, żeby zgubić natrętną panią i iśc na lody. I kiedy tylko wypowiedzieli magiczną nazwę mrożonego przysmaku, kobieta-bumerang wyrosła spod ziemi i zaoferowała swoje towarzystwo. Dzieci ponownie wzięły sprawę w swoje ręce. Zaczęły wieszać się na niej i pytać, czy zostanie ich mamą. Pani zaczęła... uciekać. A Maciek pokładał się ze śmiechu.

"Szpital św. Anny". Odcinek 49
"Szpital św. Anny". Odcinek 49
Przeczytaj więcej