W "Hotelu Paradise" rozpoczął się tydzień finałowy, a wraz z nim przyszła pierwsza konkurencja. Nie było łatwo, niektórzy uczestnicy tracili cierpliwość, inni siły... To było prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie w historii programu!
"Hotel Paradise" 10, odc. 29 Pierwsze zadanie w tygodniu finałowym
To miało być otwarcie finałowego tygodnia z prawdziwym przytupem – i dokładnie tak się stało. Uczestnicy w parach stanęli przed zadaniem wymagającym nie tylko sprytu, ale też współpracy, precyzji i – co najtrudniejsze – stalowych nerwów.
Zasady? Każda para miała zbudować tratwę z dostępnych materiałów, a następnie dziewczyny musiały wypłynąć na niej do boi, gdzie znajdowało się hasło do skrzyni. Po odczytaniu hasła – powrót na brzeg i szybka próba otwarcia kłódki.
Brzmi jak zabawa? Nic bardziej mylnego. Tratwy rozpadały się, sznurki się plątały, a woda, zamiast pomagać – wywoływała frustrację i zmęczenie.
Karolina na granicy wytrzymałości
Jedną z osób, które najmocniej odczuły stres, była Karolina. Choć walczyła dzielnie, nie ukrywała, że ta konkurencja ją przerosła: – Ja już totalnie zrezygnowałam. Ciągnęłam te sznurki, ale nie wiedziałam już, co jest do czego – wyznała, zrezygnowana i wyraźnie poirytowana.
Kto wygra, kto się podda, a kto nie wytrzyma presji?
Ta konkurencja to nie tylko test sprawności – to przede wszystkim test psychiczny. Zmęczenie, frustracja i widmo eliminacji sprawiają, że nawet najbardziej zgrane duety mogą pęknąć pod presją.
Autor: Dagmara Gancarz