- Jak Wiktoria Gąsiewska wspomina szkołę
- Czy Wiktoria Gąsiewska była dobrą uczennicą
- Jak Wiktoria Gąsiewska w dzieciństwie łączyła naukę w szkolę z aktorstwem
Wiktoria Gąsiewska o łączeniu szkoły z graniem w filmach i serialach
Wiktoria Gąsiewska bardzo dobrze wspomina szkolne czasy. Oprócz nauki miała na głowie pracę na planach różnych produkcji, chodziła też na zajęcia taneczne, z których niestety musiała później zrezygnować. Dlaczego?
- Wydaje mi się, że byłam grzecznym dzieckiem, co też plusowało na to, że jednak byłam dosyć lubiana w szkole. Zawsze byłam bardzo pomocna. Do dzisiaj zresztą uważam, że dobro drugiego człowieka jest bardzo ważne i nie powinniśmy przechodzić obok tego obojętnie. Zawsze też byłam dobrą uczennicą. Może, przepraszam, może nie zawsze, ale tak do czasów gimnazjum rzeczywiście to była topka. I dobrze się uczyłam. Wcześniej też chodziłam na zajęcia taneczne do zespołu Gawęda. I to był ten moment, kiedy musiałam już w gimnazjum wybrać, co jest dla mnie ważniejsze, w co chcę inwestować swój czas. Musiałam zrezygnować z zajęć tanecznych na rzecz szkoły i na rzecz grania w filmach oraz serialach. Ale co potańczyłam, to moje. 10 lat byłam w zespole, tak że też stwierdziłam, że to już może jest ten czas, żeby rzeczywiście się pożegnać — zdradziła Wiktoria Gąsiewska w rozmowie dla tvn.pl.
Sprawdź też: Wiktoria Gąsiewska chce zmienić zawód? "Behawiorystyka będzie fajnym krokiem w moim życiu" [TYLKO U NAS]
Poniżej dalsza część rozmowy z aktorką. Zobacz też materiał wideo.
Wiktoria Gąsiewska zdradziła, jaką była uczennicą. Wspomina nauczycieli i babcię
W tym samym wywiadzie Wiktoria Gąsiewska zdradziła, z jakim przedmiotem w szkole miała pewne trudności, które musiała nadrabiać na zajęciach wyrównawczych.
- W szkole byłam traktowana dobrze. Bardzo miło wspominam swoich nauczycieli. Co prawda miałam panią od matematyki, która kazała mi przychodzić na zajęcia wyrównawcze o godzinie 6.45 czy 7. Niestety matematyka nigdy nie była moją mocną stroną. Tak że te zajęcia bardzo mocno mi utkwiły w głowie. Pamiętam, że moja babcia, która jechała wtedy do pracy, pukała do mnie do drzwi i wtedy ja z nią wychodziłam, bo inaczej to mogłoby się kończyć po prostu dłuższą drzemką i pozostaniem jednak w domu — wspomina z uśmiechem.
A jak babcia robiła presję, że ona już wstała, że ona idzie do pracy, to ja zakładałam portki, plecak na plecy i rzeczywiście jechałyśmy razem. Zresztą jechałyśmy w tę samą stronę. Jak mogłabym jej odmówić? Tym bardziej że po mnie jeszcze przychodziła. To już w ogóle był absurd. Mimo wszystko szkołę wspominam bardzo dobrze, ale rzeczywiście czasami trudno było to połączyć. Stąd też te zajęcia wyrównawcze, żeby nadrabiać w momencie, kiedy nie można było.
Autorka/Autor: Kalina Szymankiewicz
Reporter: Anna Pawelczyk-Bardyga
Źródło: tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA