- Czy Martyna Wojciechowska brała udział w rajdzie Dakar
- Jakie są osiągnięcia Martyny Wojciechowskiej
- Jakie były niebezpieczne momenty podczas wypraw Martyny Wojciechowskiej
Martyna Wojciechowska o rajdzie Dakar i wejściu na Mount Everest
Martynie Wojciechowskiej w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski wspominała wejście na Mount Everest oraz udział w rajdzie Dakar w 2002 roku, a rok później w rajdzie Transsyberia. Dziś, z perspektywy czasu, podróżniczka uważa, że lepiej przygotowałaby się do tych przygód. Która z nich była dla niej najbardziej wymagająca?
"Podejmując decyzję, że wystartuję w tym rajdzie, nie wiedziałam, na co się piszę. I bardzo dobrze, bo czasem wiedzieć za dużo, to też niedobrze. To był ogromny wysiłek fizyczny. Pamiętam, że rekordowo spędziłam na odcinku specjalnym ponad 23 godziny. Wpadałam na metę po prostu wykończona, wiedząc, że mam tylko pół godziny, by się ogarnąć i pojechać na kolejny odcinek specjalny (...). To jest ogromny wysiłek, czasem nawet nadludzki" - zwierzyła się Filipowi Borowiakowi.
Martyna Wojciechowska Mount Everest zdobyła 18 maja 2006 roku. Jak mówi, nie była to najtrudniejsza wyprawa w jej życiu.
"Czułam się wtedy bardzo dobrze przygotowana fizycznie, mimo że to było półtora roku po złamaniu kręgosłupa. Wtedy naprawdę byłam bardzo skupiona na treningu. Głowa niesamowicie mnie trzymała. Miałam tam taką psychę, że po prostu myślałam, że dam radę to zrobić, chociaż jest wiele czynników, które na to wpływają, bo każda góra wymaga ogromnej pokory. Każda, nawet ta w Polsce, może okazać się zdradliwa" - wyznała.
Martyna Wojciechowska o najtrudniejszej wyprawie w jej życiu
W tym samym wywiadzie Martyna Wojciechowska zdradziła, że największym wyzwaniem była dla niej wyprawa na Antarktydę w 2009 roku. Jej córeczka Marysia miała wtedy niecały rok.
"To był mój przedostatni szczyt w Koronie Ziemi. Byłam wtedy świeżo upieczoną mamą. Nie jest tajemnicą, że nie byłam do tego przygotowana i pojechałam tam w dużej mierze, by udowodnić sobie, ile jest Martyny w Martynie i że mogę jeszcze osiągnąć coś spektakularnego w życiu. Pojechałam tam ze złą motywacją, a nie z takim rzeczywistym pragnieniem, ale tam czułam się rzeczywiście sponiewierana. Dotknęłam takiej granicy mojej wytrzymałości, takiego momentu, że zaczęłam się zastanawiać, czy jestem w stanie zawrócić, a miałam w domu małe dziecko. To była taka lekcja życia, że nigdy więcej nie popełniłam tego błędu" - powiedziała w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
Martyna Wojciechowska wierzy, że wszystkie jej decyzje, również te nie do końca przemyślane, były po coś.
Może to trywialnie zabrzmi, ale wszystkie te doświadczenia mnie ukształtowały. Rzeczywiście, ja się czuję splotem doświadczeń, wspomnień i moich decyzji. Głupich też, bo podjęłam wiele niemądrych. I co z tego, że ja powiem, że dziś zrobiłabym coś inaczej?- podsumowała w wywiadzie.
Autorka/Autor: Kalina Szymankiewicz
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA