Beata Ścibakówna zdradziła nam swoje świąteczne plany. Aktorka wyjawiła, jakie jest ulubione wigilijne danie Jana Englerta i gdzie spędzą Boże Narodzenie [TYLKO U NAS]

Beata Ścibakówna
Wspólne kolędowanie: Zobacz początek koncertu!
W szczerej, świątecznej rozmowie Beata Ścibakówna opowiedziała o swoim wigilijnym stole, kulinarnych rytuałach, rodzinnych zwyczajach oraz niezwykłych świętach, które kiedyś spędzała w domu pełnym gości… i siana pod stopami. Zdradza, dlaczego nie gotuje wszystkiego sama, które potrawy są dla niej absolutnie obowiązkowe. Sprawdź, jak wyglądają święta w domu Englertów!
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Jak święta spędza Beata Ścibakówna?
  • Jakie nietypowe potrawy znajdują się na stole wigilijnym Beaty Ścibakówny?
  • Czy Beata Ścibakówna spędza święta w Polsce?
  • Z kim Beata Ścibakówna spędza Boże Narodzenie?
  • Jaki jest wymarzony prezent Beaty Ścibakówny?

Święta Bożego Narodzenia według Beaty Ścibakówny

Święta Bożego Narodzenia mają w sobie coś, co potrafi zatrzymać czas. Zapach żywej choinki, pierwsza gwiazdka, ukochane smaki z dzieciństwa i co najważniejsze - ludzie, z którymi siadamy do stołu. W takim nastroju rozmawialiśmy z Beatą Ścibakówną - jedną z najpopularniejszych polskich aktorek teatralnych i filmowych, znaną z niezwykle eleganckiego stylu, ciepłego usposobienia i imponującego dorobku artystycznego.

Prywatnie od lat związana jest z Janem Englertem, legendą polskiego teatru, aktorem i rektorem warszawskiej Akademii Teatralnej. Ich córka, Helena Englert, idzie w ślady rodziców - także jest aktorką i coraz odważniej podbija polskie ekrany. To właśnie w tym rodzinnym, wyjątkowym trio aktorka spędza święta, celebrując tradycje, smakując ulubione potrawy i pielęgnując wspomnienia, które nadają Wigilii prawdziwej magii.

Czego nie może zabraknąć na wigilijnym stole i jakie są nietypowe rodzinne tradycje w domu Englertów?

Beata Ścibakówna
Beata Ścibakówna
Źródło: MWMEDIA

Beata Ścibakówna zdradziła, jak wyglądają święta w jej rodzinie

Monika Olszewska, tvn.pl: Jakie dania muszą znaleźć się na pani stole wigilijnym, a jakich mogłoby nie być?

Beata Ścibakówna: Zacznijmy od tego, że nie jestem mistrzynią kuchni. Sama przygotowuję tylko te potrawy, bez których naprawdę nie mogę się obejść. Część dań zamawiam - trochę z konieczności, bo wielu rzeczy po prostu nie potrafię zrobić. Moja mama gotowała przepysznie, ale odkąd jej nie ma, nie jestem w stanie dorównać jej poziomowi. Na moim stole muszą się jednak pojawić dwa klasyki: ryba po grecku i czerwony barszcz z uszkami.

Rozumiem, że te dwie potrawy gotuje pani samodzielnie?

Niestety nie! (śmiech). Rybę po grecku zamawiam i jest znakomita. Za to sama przygotowuję kluski z makiem, bo w moim domu zawsze były na święta. Robię też klasyczną sałatkę jarzynową, dokładnie tak, jak u nas w rodzinie. Czasem piekę również kaczkę, ale dopiero na drugi dzień świąt, po Wigilii. Śledzi nie lubię, ale mój mąż i córka je uwielbiają, więc oczywiście są. Nie jestem też wielbicielką karpia, ale porcja w galarecie być musi.

Są jakieś nietypowe potrawy na pani rodzinnym stole?

Moja mama robiła gołąbki z kaszą na Wigilię - to chyba coś nietypowego. Polewała je olejem lnianym, były pyszne. Czasami pojawiają się na wigilijnym stole.

Olej lniany - to rzeczywiście oryginalny, ale świąteczny smak. A jak i z kim spędza pani święta zazwyczaj?

Kiedy moi rodzice żyli, spędzaliśmy święta razem z nimi, czasem też z bratem i jego rodziną. Teraz jesteśmy przeważnie we trójkę.

Rozumiem, że święta spędzacie rodzinnie. Pytam, bo niektórzy organizują też tzw. przyjacielskie Wigilie.

Tak, zdarzyło nam się kilkakrotnie być zaproszonym na taką Wigilię do naszych przyjaciół. Piękny dom, ogromna choinka, a przy stole zebrało się chyba ponad trzydzieści osób. To były naprawdę wyjątkowe, przyjacielskie święta.

Brzmi jak piękna tradycja. A święta spędzacie zwykle w Polsce?

Tuż po odejściu moich rodziców wyjeżdżaliśmy z Polski. Nie miałam wtedy nastroju do świętowania i taki wyjazd pozwalał przeżyć ten okres inaczej.

W tym roku zostajecie w kraju?

Tak, w tym roku będziemy w Polsce.

A jeśli chodzi o świąteczne zwyczaje - ma pani jakieś nietypowe tradycje, których raczej nie spotkamy w typowym polskim domu?

Pamiętam, gdy byłam małą dziewczynką, moja babcia potrafiła zorganizować prawdziwe siano. U niej na Wigilii było go pełno pod stołem na podłodze, nie tylko pod obrusem. Dzieciaki bawiły się w tym sianie jak w prawdziwej świątecznej stajence.

Święta nie mogą obyć się bez prezentów. Jaki byłby pani wymarzony? A może łatwiej - czy dostała pani kiedyś nietrafiony?

Nie mam wymarzonych prezentów (śmiech). Dla mnie najważniejsze jest, że ktoś o mnie pamięta. Jesteśmy już na takim etapie, że podpowiadamy sobie, co byśmy chcieli dostać. Najbardziej cieszą mnie książki - kocham dobre książki. A nietrafiony prezent? Nie przypominam sobie. Jeśli jakiś był, to chyba szybko o nim zapomniałam

Beata Ścibakówna i Jan Englert
Beata Ścibakówna i Jan Englert
Źródło: MWMEDIA

Czytaj też: Beata Ścibakówna szczerze o swoich kompleksach. "Patrzyłam na koleżanki i rosły we mnie wątpliwości"