Beata Ścibakówna szczerze o swoich kompleksach. "Patrzyłam na koleżanki i rosły we mnie wątpliwości"

Beata Ścibakówna
Top Model. Film taneczny - Joanna i Yaritza
Źródło: TVN
Dziś jest uznawaną aktorką teatralną, producentką i jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny. Jednak początki kariery Beaty Ścibakówny nie były łatwe. W rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady aktorka przyznała, że przez wiele lat zmagała się z brakiem pewności siebie i poczuciem, że nie jest wystarczająca. Dziś mówi o tym z dystansem i z siłą, jaką dała jej dojrzałość.
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Jakie kompleksy miała Beata Ścibakówna?
  • Jak poradziła sobie z komplekasami Beata Ścibakówna?
  • Jak Beata Ścibakówna radzi sobie z upływem czasu?

Beata Ścibakówna zmagała się z kompleksami

Beata Ścibakówna ukończyła szkołę teatralną na początku lat 90. i od tamtej pory nie schodzi ze sceny. Publiczność zna ją z licznych ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych, a także z wieloletniej współpracy z Teatrem Narodowym. Choć dziś może pochwalić się imponującym dorobkiem, aktorka przyznała, że droga do samoakceptacji nie była prosta. Podczas wywiadu dla Plejady zapytana o to, czy miała kiedyś kompleksy i czuła się wystarczająca, odpowiedziała wprost.

Kiedyś tak było, ale dziś inaczej podchodzę do siebie — z większą łagodnością i wyrozumiałością. Nauczyłam się tego. Ale pamiętam, że gdy przyjechałam z mojego pięknego Zamościa do Warszawy, miałam mnóstwo kompleksów. Brakowało mi pewności siebie. Patrzyłam na koleżanki z mojego roku i rosły we mnie wątpliwości. Zastanawiałam się, czy jestem wystarczająco zdolna, mądra i ładna, żeby wykonywać z powodzeniem ten zawód
- wyznała w wywiadzie.

W szczerej rozmowie aktorka zdradziła, że przez długi czas uczyła się patrzeć na siebie z dystansu i przekuwać słabości w atuty.

Nauczyłam się siebie. To trudne, ale próbowałam spojrzeć na siebie z dystansu. Uznałam, że spróbuję przekuć swoje wady w zalety. Ale wiedziałam też, że powinnam zaakceptować to, czego nie zmienię. W pewnym momencie zrozumiałam też, że warto myśleć również o sobie, a nie tylko o innych. Cały czas się tego uczę i idzie mi coraz lepiej
- powiedziała Beata Ścibakówna.

Dziś Ścibakówna podchodzi do siebie z większą łagodnością i optymizmem. Jak sama mówi, nigdy nie była typem osoby, która się poddaje.

Beata Ścibakówna
Beata Ścibakówna
Źródło: MWMEDIA

Beata Ścibakówna nie przejmuje się upływem czasu

Mimo presji czasu i wymagań branży aktorka stara się czerpać z życia jak najwięcej i nie ulegać frustracji.

Czas biegnie nieubłaganie i nie da się go zatrzymać. Można jedynie jak najlepiej go wykorzystać. Staram się to robić. Nie poddaję się słabościom i nie narzekam. Nie przeżywam też zmarszczek. One są, mało tego - będą coraz głębsze. Ale po to jest medycyna estetyczna, po to są siłownie, trenerzy personalni i psychologowie, żeby sobie z tym wszystkim poradzić
- powiedziała w rozmowie.

Dodała też, że optymizm to coś, co ma w genach.

Ja od urodzenia jestem optymistką i zostanę nią na zawsze. Z takim nastawieniem łatwiej mi się żyje. Nie cierpię ludzi, którzy z góry zakładają, że coś im nie wyjdzie, że z czymś sobie nie poradzą, że się nie da
- przyznała Beata Ścibakówna.

Choć Beata Ścibakówna od lat odnosi sukcesy na scenie teatralnej, przyznaje, że w świecie filmu jej kariera nie zawsze układała się po myśli. Nie należy do "aktorskich stajni", które często decydują o obsadzie produkcji, i jak podkreśla - woli, by o jej talencie mówili widzowie niż układy branżowe.

Aktorka nie traci jednak nadziei na nowe projekty. Jak mówi, czeka na rolę, która będzie dla niej prawdziwym wyzwaniem i ma poczucie, że najlepsze dopiero przed nią.

Dziś Beata Ścibakówna z większym spokojem patrzy na swoją drogę. Nauczyła się akceptować siebie, czerpać siłę z pracy i cieszyć się tym, co przynosi życie - bez presji i porównań.

Jan Englert i Beata Ścibakówna
Jan Englert i Beata Ścibakówna
Źródło: MWMEDIA