- Karolina Bonowicz i Maciej Kubik ze "ŚOPW" o bliskości w relacji
- Pierwszy poważny zgrzyt w relacji Karoliny i Macieja ze "ŚOPW"!
Karolina Bonowicz i Maciej Kubik ze "ŚOPW" o bliskości w relacji
Karolina i Maciej to para, która od początku budziła pozytywne emocje wśród widzów. Choć początkowo wydawali się nieco powściągliwi, teraz coraz częściej pokazują, że między nimi pojawiła się prawdziwa więź. Maciej nie ukrywał, że ceni sobie bliskość i codzienne, proste oznaki czułości.
"Lubię, kiedy żona łapie mnie za rękę, to jest bardzo przyjemna rzecz. Karolina często szuka tej mojej dłoni" - przyznał w programie.
Karolina Bonowicz z odcinka na odcinek pokazuje coraz więcej emocji. Z każdej rozmowy i spojrzenia bije spokój i pewność, że zaczyna się w tej relacji naprawdę dobrze czuć. W jej głosie słychać było ciepło, gdy mówiła o tym, jak odbiera zachowanie męża.
"Ja się cieszę, że on w taki sposób okazuje mi swoje zainteresowanie. Czuję się dobrze i cieszę się, że on takie gesty wykonuje, bo ja widzę, że on ciągle jest mną zainteresowany" - mówiła.
Pierwszy poważny zgrzyt w relacji Karoliny i Macieja ze "ŚOPW"!
Kolejny dzień w podroży poślubnej zaczął się dla małżeństwa od małego poślizgu. Karolina Bonowicz czekała na męża, a jej zniecierpliwienie rosło z każdą minutą.
"Mamy już taką tradycję, że to Karolina czeka na mnie" - przyznał Maciej.
Choć powiedział to żartobliwie, dla Karoliny sytuacja nie była już tak zabawna. Kiedy w końcu para dotarła na śniadanie, okazało się, że w hotelowej restauracji trwa już sprzątanie po porannym bufecie. "Podczas śniadania dzisiaj czułam się niekomfortowo. [...] To jest trochę bardziej skomplikowane z mojej strony dlatego, że ja sama pracowałam w hotelu. Byłam w tej sytuacji w której są ci ludzie. Ja na miejscu tego personelu chciałabym tutaj sprzątać i tak dalej, a tutaj wparowują goście na ostatnie dwie minuty i zaczynają jeść śniadanie" - tłumaczyła uczestniczka.
Maciej widział to jednak zupełnie inaczej. Jego zdaniem wszystko odbyło się zgodnie z zasadami, a problem wynikał raczej z różnic w podejściu niż z faktycznego spóźnienia.
"Umówmy się, że my się nigdy na to śniadanie nie spóźniliśmy. Śniadanie jest od godziny 7:00 do 10:00. Ja od razu zapytałem się menedżera tej restauracji, czy to jest problem, żebyśmy przyszli na przykład przed 10:00 i wzięli sobie to śniadanie. Powiedział, że nie ma problemu, więc nie wiem dlaczego Karolina ma z tym problem. Wiem, że się stresuje. Chciała się wyrobić. Powtarzała, że czuje wzrok tych kelnerów na nas, ale ja takiego uczucia nie miałem" - powiedział.
Autorka/Autor: D.O.
Źródło zdjęcia głównego: tvn