W niewielkiej Słupi pod Bralinem, tuż przy dawnej trasie Warszawa–Wrocław mieści się restauracja Hacjenda. Jej właściciel, człowiek bywały w świecie, uczył się jeździć konno w Hiszpanii i to w stylu western. Sporo czasu spędził też w Niemczech, ale w końcu wrócił do Polski, aby zrealizować marzenie o własnej restauracji.
Tym samym na pięknej działce ze stawem powstała okazała "Hacjenda", jeden z pierwszych w Polsce prawdziwych steak house’ów. Pomysł Mirka okazał się strzałem w dziesiątkę – jego lokal cieszył się niebywałym powodzeniem. Jedną ze stałych klientek była Kalina, którą właściciel wypatrzył wśród swoich gości. Długo zabiegał o jej względy, aż wreszcie została ona jego żoną. Dobra passa skończyła się wraz z wybudowaniem nowej autostrady. Mężczyzna starał się wprowadzać zmiany w menu, wykorzystując swoje doświadczenie zdobyte za granicą. Serwował bez powodzenia owoce morza, homary, a nawet steki z aligatora, wracając finalnie do kuchni polskiej. Niestety wysiłek Mirka ciągle nie jest doceniany…
Zobacz także: