Sebastian Stankiewicz zapowiada wielkie zmiany. "Doszedłem do ściany"

Sebastian Stankiewicz
"Kuba Wojewódzki". Bliscy o Dorocie Wellman: "Klnie jak menel na dopalaczach"
Zagrał ptaka. W bajce. W "Akademii Pana Kleksa", która była piękna, kolorowa i nostalgiczna jak niedziela w dzieciństwie. Ale Sebastian Stankiewicz marzy dziś o czymś zupełnie innym. Marzy o tragedii. Takiej, co zostaje w człowieku na długo, może nawet boli. O roli, która nie będzie wyłącznie zabawna, ale prawdziwa, trudna i wymagająca. Choć większość widzów zna go z ról "śmiesznych gości z sąsiedztwa", to Sebastian powoli, cierpliwie i z klasą przygotowuje się na krok w zupełnie inną stronę. Opowiedział o tym w najnowszym wywiadzie.
Kluczowe fakty:
  • Sebastian Stankiewicz o roli w "Akademii Pana Kleksa"
  • Sebastian Stankiewicz o karierze
  • Sebastian Stankiewicz chce zawodowych zmian. Na jakie role czeka?

Sebastian Stankiewicz o karierze

W najnowszej rozmowie dla magazynu "VIVA!" mówi wprost: komedia jest cudowna, ale aktorstwo to coś więcej. To emocje, ciemniejsze zakamarki duszy, wybory, które nie zawsze kończą się happy endem. I to właśnie tam chciałby teraz zajrzeć – do tych bardziej dramatycznych opowieści. Nie po to, żeby zagrać "coś innego", ale żeby wreszcie wyrazić to, co naprawdę w nim siedzi.

"Bardzo bym chciał się spróbować w czymś innym, bo czuję, że w tym, co robiłem dotychczas, po prostu doszedłem do ściany. [...] Wiele razy już w życiu udowodniłem, że jestem cierpliwy i wytrwały. Teraz znalazłem się w takim momencie życia, że jestem gotowy grać postaci skomplikowane, znajdujące się w sytuacjach granicznych. Do tej pory wybierałem takie, a nie inne role, bo z nimi czułem połączenie. Przeczytałem w biografii Ala Pacino, że on właśnie tak robił. Jeśli tego nie czuł, to po prostu nie brał udziału w filmie" - powiedział.

Sebastian Stankiewicz o roli w "Akademii Pana Kleksa"

Na razie – paradoksalnie – jedną z jego najtrudniejszych ról była ta, w której niemal nie widać jego twarzy. Ptak Mateusz w "Akademii Pana Kleksa" wymagał od Sebastiana nie tylko fizycznej wytrzymałości, ale też totalnego aktorskiego zaufania. Silikonowa maska, godziny charakteryzacji, ograniczenia ruchu – a przy tym wszystkim trzeba było jeszcze zagrać emocje, których nie widać na pierwszy rzut oka. To była lekcja – techniki, cierpliwości, ale też aktorskiej pokory. I jak sam mówi – ważny krok w jego rozwoju. Bo nawet jeśli to tylko bajka, dla niego to był moment, w którym poczuł, że może więcej.

"Było to jedno z moich najtrudniejszych aktorskich wyzwań. Ludzie mogą się dziwić: Co on opowiada? Przecież to tylko bajka. Technicznie jednak to było naprawdę duże wyzwanie. Na szczęście w szkole uczono mnie gry aktorskiej w masce. A ja na planie "Akademii Pana Kleksa" ciągle chodziłem w silikonowej masce ściśle przylegającej do twarzy. Trudny był ten codzienny proces charakteryzacji, bo trwał kilka godzin i zawsze musiałem być na planie wcześniej niż inni. Jak pozostali aktorzy przychodzili na zdjęcia, ja już byłem ptakiem Mateuszem. Gdy pewnego razu pojawiłem się tam jako Sebastian Stankiewicz, to mnie nikt nie poznał. [...] Przy pracy nad rolą zawsze szukam inspiracji w literaturze, muzyce, innych filmach. Podpatrywałem ptaki, oglądałem filmy przyrodnicze, między innymi o tańcach godowych. Ten mnie mocno zainspirował (śmiech). Niestety nigdzie nie mogłem znaleźć postaci ptakoczłowieka, więc sam musiałem dojść do tego, ile jest ptaka w człowieku i ile człowieka w ptaku. W stworzeniu postaci pomogła mi coach Ania Skorupa. W pewnym momencie zacząłem nawet chodzić do tyłu i krakać. Szukałem w sobie dźwięków, które określają różnego rodzaju emocje. Znalazłem. Może dlatego dzieci pytają mnie, czy kraczę naprawdę, czy te dźwięki są wygenerowane komputerowo" - wyjawił.