- Dlaczego dom Krystyny Jandy był nawiedzony?
- Kim był duch nawiedzający dom Krystyny Jandy?
- Jak poradziła sobie Krystyna Janda z nawiedzonym domem?
Nawiedzony dom Krystyny Jandy
Krystyna Janda od dekad mieszka w pięknej willi w Milanówku. Dom ma bogatą historię — powstał w latach 20. XX wieku i należał do słynnego śpiewaka operowego Stanisława Gruszczyńskiego. Artysta występował w La Scali i cieszył się ogromnym powodzeniem, jednak jego los zakończył się tragicznie. Stracił głos, popadł w długi i zmarł w zapomnieniu. Jak się okazuje, jego duch — przynajmniej według Krystyny Jandy — mógł nigdy nie opuścić ukochanego domu. Niewielu chciałoby przecież oddać wille w Milanówku bez pożegnania...
Aktorka w rozmowie z Maciejem Orłosiem w programie "Daję słowo" przyznała, że po wprowadzeniu się do willi zaczęły dziać się rzeczy, które trudno nazwać przypadkiem.
Myśmy się o tym wszystkim dowiedzieli dużo później, jak urodziłam dziecko i nocami nie spałam, bo je nosiłam... Często coś spadało, tłukła się porcelana, ktoś biegł po schodach- przyznała Krystyna Janda.
Na swoim blogu również nie ukrywała zaniepokojenia dziwną aktywnością.
Zdarzyło się i nam, naszej rodzinie tutaj, kilka rzeczy znaczących i prawie niemożliwych, niewiarygodnych, z pogranicza guseł, czarów i zabobonów, ale niewątpliwie COŚ w tym domu, miejscu jest. W tych murach COŚ trwa- napisała Krystyna Janda.
Zaniepokojona aktorka postanowiła zasięgnąć pomocy u… wyższej instancji. Do Milanówka wezwała księdza z pobliskiego kościoła, który poświęcił dom.
Wezwałam księdza z sąsiadującego z nami kościoła Milanowskiego. Spojrzał na dom w pełnym rozkwicie remontu, wziął krucyfiks do ręki. Basia szła za mną, trzymając wodę święconą rozlaną na talerzu. Przechodziłyśmy z pokoju do pokoju, żegnałyśmy się i kropiłam wszystkie kąty- wyznała aktorka.
Krystyna Janda uspokajała ducha na Powązkach?
Z czasem Krystyna Janda zaczęła wierzyć, że duch śpiewaka po prostu "nie chciał oddać sceny". Aktorka odwiedziła jego zapomniany, zarośnięty grób na warszawskich Powązkach i, jak sama przyznała, "pogodziła się" z dawnym właścicielem. Od tego momentu w domu zapanował spokój.
Pojechałam na Powązki i odnalazłam grób Gruszczyńskiego. Zapaliłam świeczkę. 'Trzeba było lepiej wlać do grobu butelkę dobrej wódki', powiedziała mama. [...] Trzeba jakoś tego Gruszczyńskiego przebłagać, żeby nas zaakceptował- powiedziała Krystyna Janda.
Dziś willa w Milanówku to dla Krystyny Jandy prawdziwe "miejsce z duszą" i nigdy nie chciałaby go opuścić. Dla bezpieczeństwa jednak, co roku odwiedza grób Stanisława Gruszczyńskiego — prewencyjnie.
Jest to nasze miejsce na ziemi. Nie wyobrażamy sobie innego. Co roku chodzimy na grób pana Gruszczyńskiego- wyznała aktorka.
Bo jak to mówią - trzeba dmuchać na zimne...
Czytaj też: Byli najsłynniejszą parą lat 70. Dlaczego Krystyna Janda i Andrzej Seweryn się rozstali?
Autorka/Autor: Monika Olszewska
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA