Premiera odcinka już 29 marca o godz. 21:30! Zobacz gorący zwiastun spod Oświęcimia.
Zobacz zwiastun kolejnego odcinka!
„Czerwony kapturek” to niewielki rodzinny bar w centrum Poznania. Prowadzi go Dorota, wraz ze swoim partnerem Samuelem oraz synami - Maciejem i Dawidem.
To ich pierwszy wspólny „gastronomiczny biznes”. Dorota, która z zawodu jest dyplomowaną pielęgniarką wyjechała do Niemiec, by pracować w domu opieki i wspomóc finansowo rodzinę. Niestety lata rozłąki odbiły się negatywnie na ich relacjach. Młodszy z synów Maciej namówił mamę, by otworzyła bar z domowym jedzeniem, który mógłby zapewnić jej dochód w Polsce. Dzieci uwielbiają kuchnię swoich rodziców, która kojarzy im się z dzieciństwem. Aby przekonać się, czy inni również z entuzjazmem odniosą się do dań Doroty, Maciej na początku testował potrawy „Czerwonego kapturka” na swoich znajomych.
Kiedy okazało się, że są chętni na ich ofertę, wspólnie postanowili otworzyć bar.
Szefową kuchni jest oczywiście Dorota, pomaga jej Adrian, który niedawno ukończył szkołę. Szefowa kuchni przyznaje, że gotuje dość spontanicznie i czasami nie umiałaby powtórzyć tego samego dania. Chociaż kuchnia domowa, a atmosfera wesoła i rodzinna, to „Czerwony kapturek” nie cieszy się takim powodzeniem wśród gości, jakiego można było się spodziewać po sukcesach pierwszych dań Doroty „na wynos”.
Gdyby nie zarobki partnera Doroty - Samuela, który musi pracować za granicą, żeby utrzymać „Czerwonego kapturka”, już dawno trzeba było by zamknąć przynoszący straty lokal. Jeśli bar nie zacznie wkrótce zarabiać na siebie Dorota znowu będzie musiała wyjechać za granicę. To oznacza kolejną rozłąkę z ukochaną rodziną, być może już na zawsze. To przerażająca perspektywa, dlatego wszyscy z nadzieją czekają na pomoc Magdy Gessler.
„Czerwony kapturek” to niewielki rodzinny bar w centrum Poznania. Prowadzi go Dorota, wraz ze swoim partnerem Samuelem oraz synami - Maciejem i Dawidem.
To ich pierwszy wspólny „gastronomiczny biznes”. Dorota, która z zawodu jest dyplomowaną pielęgniarką wyjechała do Niemiec, by pracować w domu opieki i wspomóc finansowo rodzinę. Niestety lata rozłąki odbiły się negatywnie na ich relacjach. Młodszy z synów Maciej namówił mamę, by otworzyła bar z domowym jedzeniem, który mógłby zapewnić jej dochód w Polsce. Dzieci uwielbiają kuchnię swoich rodziców, która kojarzy im się z dzieciństwem. Aby przekonać się, czy inni również z entuzjazmem odniosą się do dań Doroty, Maciej na początku testował potrawy „Czerwonego kapturka” na swoich znajomych.
Kiedy okazało się, że są chętni na ich ofertę, wspólnie postanowili otworzyć bar.
Szefową kuchni jest oczywiście Dorota, pomaga jej Adrian, który niedawno ukończył szkołę. Szefowa kuchni przyznaje, że gotuje dość spontanicznie i czasami nie umiałaby powtórzyć tego samego dania. Chociaż kuchnia domowa, a atmosfera wesoła i rodzinna, to „Czerwony kapturek” nie cieszy się takim powodzeniem wśród gości, jakiego można było się spodziewać po sukcesach pierwszych dań Doroty „na wynos”.
Gdyby nie zarobki partnera Doroty - Samuela, który musi pracować za granicą, żeby utrzymać „Czerwonego kapturka”, już dawno trzeba było by zamknąć przynoszący straty lokal. Jeśli bar nie zacznie wkrótce zarabiać na siebie Dorota znowu będzie musiała wyjechać za granicę. To oznacza kolejną rozłąkę z ukochaną rodziną, być może już na zawsze. To przerażająca perspektywa, dlatego wszyscy z nadzieją czekają na pomoc Magdy Gessler.
Poznań „Czerwony kapturek”
„Czerwony kapturek” to niewielki rodzinny bar w centrum Poznania. Prowadzi go Dorota, wraz ze swoim partnerem Samuelem oraz synami - Maciejem i Dawidem.
To ich pierwszy wspólny „gastronomiczny biznes”. Dorota, która z zawodu jest dyplomowaną pielęgniarką wyjechała do Niemiec, by pracować w domu opieki i wspomóc finansowo rodzinę. Niestety lata rozłąki odbiły się negatywnie na ich relacjach. Młodszy z synów Maciej namówił mamę, by otworzyła bar z domowym jedzeniem, który mógłby zapewnić jej dochód w Polsce. Dzieci uwielbiają kuchnię swoich rodziców, która kojarzy im się z dzieciństwem. Aby przekonać się, czy inni również z entuzjazmem odniosą się do dań Doroty, Maciej na początku testował potrawy „Czerwonego kapturka” na swoich znajomych.
Kiedy okazało się, że są chętni na ich ofertę, wspólnie postanowili otworzyć bar.
Szefową kuchni jest oczywiście Dorota, pomaga jej Adrian, który niedawno ukończył szkołę. Szefowa kuchni przyznaje, że gotuje dość spontanicznie i czasami nie umiałaby powtórzyć tego samego dania. Chociaż kuchnia domowa, a atmosfera wesoła i rodzinna, to „Czerwony kapturek” nie cieszy się takim powodzeniem wśród gości, jakiego można było się spodziewać po sukcesach pierwszych dań Doroty „na wynos”.
Gdyby nie zarobki partnera Doroty - Samuela, który musi pracować za granicą, żeby utrzymać „Czerwonego kapturka”, już dawno trzeba było by zamknąć przynoszący straty lokal. Jeśli bar nie zacznie wkrótce zarabiać na siebie Dorota znowu będzie musiała wyjechać za granicę. To oznacza kolejną rozłąkę z ukochaną rodziną, być może już na zawsze. To przerażająca perspektywa, dlatego wszyscy z nadzieją czekają na pomoc Magdy Gessler.
„Czerwony kapturek” to niewielki rodzinny bar w centrum Poznania. Prowadzi go Dorota, wraz ze swoim partnerem Samuelem oraz synami - Maciejem i Dawidem.
To ich pierwszy wspólny „gastronomiczny biznes”. Dorota, która z zawodu jest dyplomowaną pielęgniarką wyjechała do Niemiec, by pracować w domu opieki i wspomóc finansowo rodzinę. Niestety lata rozłąki odbiły się negatywnie na ich relacjach. Młodszy z synów Maciej namówił mamę, by otworzyła bar z domowym jedzeniem, który mógłby zapewnić jej dochód w Polsce. Dzieci uwielbiają kuchnię swoich rodziców, która kojarzy im się z dzieciństwem. Aby przekonać się, czy inni również z entuzjazmem odniosą się do dań Doroty, Maciej na początku testował potrawy „Czerwonego kapturka” na swoich znajomych.
Kiedy okazało się, że są chętni na ich ofertę, wspólnie postanowili otworzyć bar.
Szefową kuchni jest oczywiście Dorota, pomaga jej Adrian, który niedawno ukończył szkołę. Szefowa kuchni przyznaje, że gotuje dość spontanicznie i czasami nie umiałaby powtórzyć tego samego dania. Chociaż kuchnia domowa, a atmosfera wesoła i rodzinna, to „Czerwony kapturek” nie cieszy się takim powodzeniem wśród gości, jakiego można było się spodziewać po sukcesach pierwszych dań Doroty „na wynos”.
Gdyby nie zarobki partnera Doroty - Samuela, który musi pracować za granicą, żeby utrzymać „Czerwonego kapturka”, już dawno trzeba było by zamknąć przynoszący straty lokal. Jeśli bar nie zacznie wkrótce zarabiać na siebie Dorota znowu będzie musiała wyjechać za granicę. To oznacza kolejną rozłąkę z ukochaną rodziną, być może już na zawsze. To przerażająca perspektywa, dlatego wszyscy z nadzieją czekają na pomoc Magdy Gessler.
To nie będzie łatwa i przyjemna rewolucja. Zobaczcie dlaczego... ;) #besos
ZOBACZ WIDEO!
Zobacz wideo! #besos
ZOBACZ WIDEO!
ZOBACZ WIDEO!
ZOBACZ WIDEO!
Zobacz co wydarzy się w tym odcinku!
Zobacz WIDEO!
"Biała karczma” to zabytkowy budynek, którego historia sięga XIX wieku. Stanowi charakterystyczny element panoramy nadwiślańskiej, doskonale widoczny od strony Starego Miasta w Grudziądzu. Chociaż położony jest po drugiej stronie rzeki we wsi Michale, to bliskość mostu i przystani sprawiła, że już przed II wojną światową było to popularne wśród mieszkańców Grudziądza miejsce, nazywane wówczas „Białą oberżą”.
Ze względu na sale taneczną i kawiarnią zawsze tętniło życiem. Po wojnie budynek niszczał, ponieważ przeszedł na własność spółdzielni ogrodniczej i pełnił funkcję magazynu. Tak zdewastowaną „Białą karczmę” kupiła pani Jadwiga z mężem, którego spełnieniem marzeń miało być odrestaurowanie budynku i prowadzenie świetniej restauracji, tak popularnej jak przed wojną.
Jednak remont okazał się bardzo kosztownym przedsięwzięciem, pochłaniającym nie tylko fundusze, ale i czas, tak, że mąż nie doczekał jego ukończenia.
Pani Jadwiga jednak postanowiła spełnić marzenie swojego małżonka i z pomocą syna Tomasza doprowadziła wreszcie historyczny budynek do czasu dawnej świetności i przyjęciem sylwestrowym rozpoczęła „drugie życie” „Białej karczmy”. Niestety szybko okazało się, że chociaż ludzie chętnie organizują tam tzw. imprezy okolicznościowe, to lokal w ogóle nie funkcjonuje jako restauracja i w tygodniu brakuje gości, którzy zamawialiby dania z karty. Z tego powodu restauracja nie zarabia na siebie. Pani Jadwiga sama dogląda wszystkiego, nawet zamieszkała w „Białej karczmie”, uważa, ze jedzenie mają bardzo dobre, a jednak gości brak.
Tomek, prowadzi własny biznes, ale stara się doradzać mamie, ale jak sam przyznaje, oboje nie mają pomysłu, jak zachęcić ludzi do bywania w tym miejscu.
Dlatego ostatnią deska ratunku wydaje się być Magda Gessler.
"Biała karczma” to zabytkowy budynek, którego historia sięga XIX wieku. Stanowi charakterystyczny element panoramy nadwiślańskiej, doskonale widoczny od strony Starego Miasta w Grudziądzu. Chociaż położony jest po drugiej stronie rzeki we wsi Michale, to bliskość mostu i przystani sprawiła, że już przed II wojną światową było to popularne wśród mieszkańców Grudziądza miejsce, nazywane wówczas „Białą oberżą”.
Ze względu na sale taneczną i kawiarnią zawsze tętniło życiem. Po wojnie budynek niszczał, ponieważ przeszedł na własność spółdzielni ogrodniczej i pełnił funkcję magazynu. Tak zdewastowaną „Białą karczmę” kupiła pani Jadwiga z mężem, którego spełnieniem marzeń miało być odrestaurowanie budynku i prowadzenie świetniej restauracji, tak popularnej jak przed wojną.
Jednak remont okazał się bardzo kosztownym przedsięwzięciem, pochłaniającym nie tylko fundusze, ale i czas, tak, że mąż nie doczekał jego ukończenia.
Pani Jadwiga jednak postanowiła spełnić marzenie swojego małżonka i z pomocą syna Tomasza doprowadziła wreszcie historyczny budynek do czasu dawnej świetności i przyjęciem sylwestrowym rozpoczęła „drugie życie” „Białej karczmy”. Niestety szybko okazało się, że chociaż ludzie chętnie organizują tam tzw. imprezy okolicznościowe, to lokal w ogóle nie funkcjonuje jako restauracja i w tygodniu brakuje gości, którzy zamawialiby dania z karty. Z tego powodu restauracja nie zarabia na siebie. Pani Jadwiga sama dogląda wszystkiego, nawet zamieszkała w „Białej karczmie”, uważa, ze jedzenie mają bardzo dobre, a jednak gości brak.
Tomek, prowadzi własny biznes, ale stara się doradzać mamie, ale jak sam przyznaje, oboje nie mają pomysłu, jak zachęcić ludzi do bywania w tym miejscu.
Dlatego ostatnią deska ratunku wydaje się być Magda Gessler.
Restauracja „Granola”
Pan Darek przez lata prowadził z sukcesem duży zakład gastronomiczny oraz dobrze funkcjonujący bar mleczny. Niewielka restauracja „Granola” położona w centrum Gdyni miała być „wisienką na torcie” jego biznesu gastronomicznego.
Panu Darkowi marzyło się miejsce, do którego z dumą mógłby zaprosić swoich przyjaciół na dobrą kolację. Niestety „Granola” od początku przysparza raczej problemów i powodów do wstydu, zamiast dumy, ponieważ wszystko tutaj jest nie pomyśli właściciela. W „Granoli” (chociaż nazwa sugeruje śniadanie) jest pełen wybór dań z pizzą włącznie. Lokal wiele razy zmieniał menu, tak jak często zmieniali się kucharze w tym miejscu. Jedyną osobą, która pracuje w tej restauracji od początku i nie opuściła „tonącego statku” jest kelnerka Ala.
"Biała karczma” to zabytkowy budynek, którego historia sięga XIX wieku. Stanowi charakterystyczny element panoramy nadwiślańskiej, doskonale widoczny od strony Starego Miasta w Grudziądzu. Chociaż położony jest po drugiej stronie rzeki we wsi Michale, to bliskość mostu i przystani sprawiła, że już przed II wojną światową było to popularne wśród mieszkańców Grudziądza miejsce, nazywane wówczas „Białą oberżą”.
Ze względu na sale taneczną i kawiarnią zawsze tętniło życiem. Po wojnie budynek niszczał, ponieważ przeszedł na własność spółdzielni ogrodniczej i pełnił funkcję magazynu. Tak zdewastowaną „Białą karczmę” kupiła pani Jadwiga z mężem, którego spełnieniem marzeń miało być odrestaurowanie budynku i prowadzenie świetniej restauracji, tak popularnej jak przed wojną.
Jednak remont okazał się bardzo kosztownym przedsięwzięciem, pochłaniającym nie tylko fundusze, ale i czas, tak, że mąż nie doczekał jego ukończenia.
Pani Jadwiga jednak postanowiła spełnić marzenie swojego małżonka i z pomocą syna Tomasza doprowadziła wreszcie historyczny budynek do czasu dawnej świetności i przyjęciem sylwestrowym rozpoczęła „drugie życie” „Białej karczmy”. Niestety szybko okazało się, że chociaż ludzie chętnie organizują tam tzw. imprezy okolicznościowe, to lokal w ogóle nie funkcjonuje jako restauracja i w tygodniu brakuje gości, którzy zamawialiby dania z karty. Z tego powodu restauracja nie zarabia na siebie. Pani Jadwiga sama dogląda wszystkiego, nawet zamieszkała w „Białej karczmie”, uważa, ze jedzenie mają bardzo dobre, a jednak gości brak.
Tomek, prowadzi własny biznes, ale stara się doradzać mamie, ale jak sam przyznaje, oboje nie mają pomysłu, jak zachęcić ludzi do bywania w tym miejscu.
Dlatego ostatnią deska ratunku wydaje się być Magda Gessler.
Restauracja „Granola”
Pan Darek przez lata prowadził z sukcesem duży zakład gastronomiczny oraz dobrze funkcjonujący bar mleczny. Niewielka restauracja „Granola” położona w centrum Gdyni miała być „wisienką na torcie” jego biznesu gastronomicznego.
Panu Darkowi marzyło się miejsce, do którego z dumą mógłby zaprosić swoich przyjaciół na dobrą kolację. Niestety „Granola” od początku przysparza raczej problemów i powodów do wstydu, zamiast dumy, ponieważ wszystko tutaj jest nie pomyśli właściciela. W „Granoli” (chociaż nazwa sugeruje śniadanie) jest pełen wybór dań z pizzą włącznie. Lokal wiele razy zmieniał menu, tak jak często zmieniali się kucharze w tym miejscu. Jedyną osobą, która pracuje w tej restauracji od początku i nie opuściła „tonącego statku” jest kelnerka Ala.
Restauracja „Granola”
Pan Darek przez lata prowadził z sukcesem duży zakład gastronomiczny oraz dobrze funkcjonujący bar mleczny. Niewielka restauracja „Granola” położona w centrum Gdyni miała być „wisienką na torcie” jego biznesu gastronomicznego.
Panu Darkowi marzyło się miejsce, do którego z dumą mógłby zaprosić swoich przyjaciół na dobrą kolację. Niestety „Granola” od początku przysparza raczej problemów i powodów do wstydu, zamiast dumy, ponieważ wszystko tutaj jest nie pomyśli właściciela. W „Granoli” (chociaż nazwa sugeruje śniadanie) jest pełen wybór dań z pizzą włącznie. Lokal wiele razy zmieniał menu, tak jak często zmieniali się kucharze w tym miejscu. Jedyną osobą, która pracuje w tej restauracji od początku i nie opuściła „tonącego statku” jest kelnerka Ala.
"Biała karczma” to zabytkowy budynek, którego historia sięga XIX wieku. Stanowi charakterystyczny element panoramy nadwiślańskiej, doskonale widoczny od strony Starego Miasta w Grudziądzu. Chociaż położony jest po drugiej stronie rzeki we wsi Michale, to bliskość mostu i przystani sprawiła, że już przed II wojną światową było to popularne wśród mieszkańców Grudziądza miejsce, nazywane wówczas „Białą oberżą”.
Ze względu na sale taneczną i kawiarnią zawsze tętniło życiem. Po wojnie budynek niszczał, ponieważ przeszedł na własność spółdzielni ogrodniczej i pełnił funkcję magazynu. Tak zdewastowaną „Białą karczmę” kupiła pani Jadwiga z mężem, którego spełnieniem marzeń miało być odrestaurowanie budynku i prowadzenie świetniej restauracji, tak popularnej jak przed wojną.
Jednak remont okazał się bardzo kosztownym przedsięwzięciem, pochłaniającym nie tylko fundusze, ale i czas, tak, że mąż nie doczekał jego ukończenia.
Pani Jadwiga jednak postanowiła spełnić marzenie swojego małżonka i z pomocą syna Tomasza doprowadziła wreszcie historyczny budynek do czasu dawnej świetności i przyjęciem sylwestrowym rozpoczęła „drugie życie” „Białej karczmy”. Niestety szybko okazało się, że chociaż ludzie chętnie organizują tam tzw. imprezy okolicznościowe, to lokal w ogóle nie funkcjonuje jako restauracja i w tygodniu brakuje gości, którzy zamawialiby dania z karty. Z tego powodu restauracja nie zarabia na siebie. Pani Jadwiga sama dogląda wszystkiego, nawet zamieszkała w „Białej karczmie”, uważa, ze jedzenie mają bardzo dobre, a jednak gości brak.
Tomek, prowadzi własny biznes, ale stara się doradzać mamie, ale jak sam przyznaje, oboje nie mają pomysłu, jak zachęcić ludzi do bywania w tym miejscu.
Dlatego ostatnią deska ratunku wydaje się być Magda Gessler.
Zobacz wideo! #besos ;)
"Biała karczma” to zabytkowy budynek, którego historia sięga XIX wieku. Stanowi charakterystyczny element panoramy nadwiślańskiej, doskonale widoczny od strony Starego Miasta w Grudziądzu. Chociaż położony jest po drugiej stronie rzeki we wsi Michale, to bliskość mostu i przystani sprawiła, że już przed II wojną światową było to popularne wśród mieszkańców Grudziądza miejsce, nazywane wówczas „Białą oberżą”.
Ze względu na sale taneczną i kawiarnią zawsze tętniło życiem. Po wojnie budynek niszczał, ponieważ przeszedł na własność spółdzielni ogrodniczej i pełnił funkcję magazynu. Tak zdewastowaną „Białą karczmę” kupiła pani Jadwiga z mężem, którego spełnieniem marzeń miało być odrestaurowanie budynku i prowadzenie świetniej restauracji, tak popularnej jak przed wojną.
Jednak remont okazał się bardzo kosztownym przedsięwzięciem, pochłaniającym nie tylko fundusze, ale i czas, tak, że mąż nie doczekał jego ukończenia.
Pani Jadwiga jednak postanowiła spełnić marzenie swojego małżonka i z pomocą syna Tomasza doprowadziła wreszcie historyczny budynek do czasu dawnej świetności i przyjęciem sylwestrowym rozpoczęła „drugie życie” „Białej karczmy”. Niestety szybko okazało się, że chociaż ludzie chętnie organizują tam tzw. imprezy okolicznościowe, to lokal w ogóle nie funkcjonuje jako restauracja i w tygodniu brakuje gości, którzy zamawialiby dania z karty. Z tego powodu restauracja nie zarabia na siebie. Pani Jadwiga sama dogląda wszystkiego, nawet zamieszkała w „Białej karczmie”, uważa, ze jedzenie mają bardzo dobre, a jednak gości brak.
Tomek, prowadzi własny biznes, ale stara się doradzać mamie, ale jak sam przyznaje, oboje nie mają pomysłu, jak zachęcić ludzi do bywania w tym miejscu.
Dlatego ostatnią deska ratunku wydaje się być Magda Gessler.