Tomasz Schuchardt wspomina czasy, kiedy był ministrantem. "Smród, bieda, meliny"

Tomasz Schuchardt
Tomasz Schuchardt o Wojciechu Smarzowskim
Tomasz Schuchardt jako dziecko był ministrantem. W jednym z ostatnich wywiadów opowiedział o tym, jak odwiedzał domy w rodzinnej parafii. Nie są to jednak wesołe wspomnienia. "Smród, bieda, meliny — to było coś, co widzieliśmy na co dzień". 
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Jakim ojcem jest Tomasz Schuchardt?
  • Co powiedział Tomasz Schuchardt o swoich córkach?
  • Jak Tomasz Schuchardt wspomina czasy, kiedy był ministrantem?

Tomasz Schuchardt był ministrantem. Te obrazy ma w głowie do dzisiaj 

Niedawno aktor udzielił wywiadu w programie "Kanapa Knapa". Powrócił w nim wspomnieniami do czasów, kiedy był ministrantem. Nie było to jednak spowodowane religijnością, a chęcią spędzania czasu z rówieśnikami. 

Nawet bardzo dobrze wspominam te czasy z chłopakami, którzy ze mną służyli przy ołtarzu. Mieliśmy niesamowite "przeloty", ale to nie było związane z żadną religijnością 
- powiedział.

Często domy, które Tomasz Schuchardt odwiedzał wraz z księdzem podczas wizyt kolędowych, przypominały ten z filmu "Dom dobry", w którym aktor zagrał główną rolę.  

Na wejściu śpiewało się kolędę "Przybieżeli do Betlejem". Śpiewaliśmy na wdechu z powodu smrodu, który tam się rozpościerał. Nie byłeś w stanie po prostu oddychać, nozdrza cię piekły. [...] Tam była bieda, przemoc, melina. [...] Wiele domów, do których wchodziliśmy, było w opłakanym stanie. Smród, bieda, meliny — to było coś, co widzieliśmy na co dzień
- wspominał.

Aktor przytoczył również sytuację, która miała miejsce, kiedy wraz z księdzem i innymi ministrantami odwiedził dom, w którym rodzina doświadczała przemocy ze strony ojca-alkoholika. 

W jednym pokoju ksiądz rozmawiał z pobitą kobietą i jej dziećmi, a nas, ministrantów, poproszono, by zaczekać obok. W tym pomieszczeniu był sprawca całej awantury, kompletnie pijany i agresywny. Patrzył na nas takim wzrokiem, że nie wiedzieliśmy, czy zaraz nas uderzy 
- opowiedział.

Jak zauważył aktor, film Wojciecha Smarzowskiego stanowi okazję do podjęcia ważnego społecznego tematu. Jest "powrotem do rzeczywistości". Jednocześnie przyznał, że kiedy był dzieckiem, wiele rodzin doświadczyło różnego rodzaju nadużyć. 

Każdy miał ojca, który czasem lubił sobie "golnąć". To smutne, ale takie były czasy 
- stwierdził.
Tomasz Schuchardt
Tomasz Schuchardt
Źródło: MWMEDIA

Jakim ojcem jest Tomasz Schuchardt? 

Aktor ma dwie córki: Tosię i Mirę. W rozmowie z magazynem "Zwierciadło" opowiedział o tym, że w jego domu szczera rozmowa jest codziennością. Zdradził również, czego się boi jako rodzic. 

Pod względem przemocy boję się o moje dziewczyny może o tyle mniej, że wiem, jaka jest moja żona, jaki jestem ja: przemycamy w rozmowach różne rzeczy, mówimy, jak świat wygląda, z jego plusami i z minusami. Staramy się nie straszyć, ale też nie trzymać ich w szklarni 
- podkreślił.

Powiedział także, jakie są jego córki. 

Wydaje się, że na razie nieźle to funkcjonuje. Mira jest jeszcze malutka, ale Tosia rośnie na naprawdę fajną, pewną siebie babkę. Kurczę, trzymam za nią kciuki, żeby tak było dalej. I za nas, żebyśmy nie spieprzyli tego, co już się udało zrobić 
- wyznał.

Dla aktora ojcostwo jest procesem, w którym codziennie można się czegoś nauczyć - o dzieciach, świecie i samym sobie. 

Tomasz Schuchardt i Kamila Kuboth-Schuchardt
Tomasz Schuchardt i Kamila Kuboth-Schuchardt

Czytaj też: Tego filmu nie da się zapomnieć. Byliśmy na premierze "Domu dobrego"