- Czy Krzysztof Cugowski odpowiadał za rezygnację ze współpracy z Felicjanem Andrzejczakiem?
- Czy Krzysztof Cugowski i Felicjan Andrzejczak byli wrogami?
- O co chodzi z płytą "Plastykowe serce" Budki Suflera?
Czy Krzysztof Cugowski "wygryzł" Felicjana Andrzejczaka z Budki Suflera?
Według słów Krzysztofa Cugowskiego, muzycy z Budki Suflera nagrali płytę z Felicjanem Andrzejczakiem, natomiast później plany się zmieniły, a zarejestrowane materiały od dawna są niedostępne. Mało tego – nie wiadomo nawet, gdzie potencjalnie można ich szukać.
Tych materiałów od dawna nie ma, bo jeszcze jak graliśmy wspólnie do 2014 r., to były próby odnalezienia tego materiału. Nie mam pojęcia, może gdzieś to jest, ale taka płyta była nagrana, to prawda. Materiał był gotowy, nie było to tylko wydane. I obawiam się, że jeżeli jest tak, jak myślę, to możliwe, że tego się nigdy nie da odnaleźć.
Plotka głosi, że Krzysztof Cugowski był powodem, dla którego Felicjan Andrzejczak przestał być częścią Budki Suflera. Miał rzekomo zjawić się w studiu podczas sesji nagraniowej do albumu szykowanego 10-lecie istnienia zespołu, co miało przesądzić o jego powrocie. Faktem jest, że przy jubileuszowej płycie zespół współpracował z Krzysztofem Cugowskim, jednak jego powrót i rezygnacja z wydania materiału z Felicjanem Andrzejczakiem nie mają ze sobą nic wspólnego.
Nie, to są jakieś bzdury! Nie wiem, kto to opowiada, bo ta płyta na 10-lecie była nagrywana co najmniej pół roku wcześniej i w ogóle w innej sprawie. A płyta z Felicjanem rzeczywiście nie doszła do skutku, ale chyba jedną piosenkę słyszałem. Tak to było, natomiast nic poza tym nie wiem, co się stało z tamtym materiałem. Płyta "Czas czekania, czas olśnienia" nie ma nic z tamtej płyty. To jest zupełnie od nowa wszystko robione, tak że trudno. To było 40 lat temu...
W 1984 roku Felicjan Andrzejczak odszedł z Budki Suflera, a jego miejsce zajął Krzysztof Cugowski. Należy podkreślić, że nigdy nie miał do niego o to pretensji, a co więcej — obydwaj wokaliści przyjaźnili się aż do śmierci Felicjana Andrzejczaka 18 września 2024 roku.
Tomasz Zeliszewski o płycie z Felicjanem Andrzejczakiem: "Daliśmy sobie spokój"
Tomasz Zeliszewski, czyli perkusista i obecny lider Budki Suflera jest jedną z ostatnich żyjących osób, które brały udział w sesji nagraniowej z Felicjanem Andrzejczakiem. Potwierdza on w rozmowie z Plejadą wersję wydarzeń Krzysztofa Cugowskiego.
Zawartość muzyczna i tekstowa na płycie "Czas czekania, czas olśnienia" jest zupełnie inna niż pierwotnie. Utwór tytułowy jest kompletnie inną aranżacją i inną wizją artystyczną melodii, która kiedyś była nagrywana dla Felicjana Andrzejczaka. Na tym się właściwie te związki kończą. Ja nie mam pojęcia, gdzie są te nagrania. Sesja odbywała się w studiu w Warszawie, przy ul. Długiej. Mówię o tej sesji, która nie została nigdy wydana, bo my na dobrą sprawę nie dokończyliśmy nagrania. Nagraliśmy kilka utworów i daliśmy sobie spokój.
Muzyk zdementował także plotki, jakoby Krzysztof Cugowski przyczynił się do rezygnacji z nagrania płyty z Felicjanem Andrzejczakiem.
Ludzie, którzy nie mają kompletnie wiedzy na ten temat, zaczynają wypowiadać się w Internecie o rzeczach, które są zupełną fantazją. Zbiegiem okoliczności było to, że pod koniec życia Felicjana nagraliśmy razem płytę, którą zamierzaliśmy nagrać od wielu lat. (...) Budka Suflera i tak przyzwoicie się zachowuje, bo też i Romkowi leżało na sercu to, żeby nagrać płytę z Felicjanem. Nagraliśmy i wydaliśmy tę płytę. Ona się ukazała, bo jest bardzo dobra. Nazywa się "10 lat samotności". Z kolei, jeśli chodzi o tamtą płytę z lat 80., to zarejestrowaliśmy kilka utworów, z nie najlepszymi tekstami. Nam się wszystkim to nie podobało, Felicjanowi również. Wyrażał nawet żal, że tak późno się poznaliśmy.
W rozmowie z Plejadą Tomasz Zeliszewski nie szczędził także słów uznania dla byłego wokalisty zespołu, natomiast rozwiał on mit dotyczący "Plastykowego serca".
Felicjan miał już za sobą 10 czy kilkanaście lat kariery w zupełnie innych imprezach i z inną muzyką, a potencjał miał niesamowity. Wspaniała barwa, zresztą Romek Lipko był wyczulony na tym punkcie, jemu się to strasznie podobało. I tak naprawdę nasza współpraca wtedy ograniczyła się do akceptacji trzech utworów, które były wcześniej nagrane. Takie rzeczy się zdarzają. Nikt się tym ani specjalnie nie przejął, ani nie zmartwił. Niektóre melodie były bardzo dobre, jak ta do późniejszego tytułowego utworu płyty "Czas czekania czas olśnienia" i zostały wykorzystane. Gdzieś funkcjonuje jakiś mit "Plastykowego serca", to już zupełnie nie wiem, o czym to jest, ale nie mam o to pretensji. To nie czyni nikomu nic złego. Co najwyżej jest tylko większą lub mniejszą głupotką.
Czytaj też: Urszula Kasprzak i Paweł Markowski byli razem! Dlaczego im nie wyszło?
Autorka/Autor: Agnieszka Szachowska
Źródło zdjęcia głównego: MW MEDIA