"Szpital św. Anny". Odc. 55. Zyta przeżyła pierwszy raz ze swoim chłopakiem, Zosia podjęła najważniejszą decyzję

"Szpital św. Anny". Odc. 55. Zyta przeżyła pierwszy raz ze swoim chłopakiem
"Szpital św. Anny". Odc. 55. Zyta przeżyła pierwszy raz ze swoim chłopakiem. Nie wszystko poszło po jej myśli
Co wydarzyło się w 55. odcinku "Szpitala św. Anny"? Zyta i Paweł przeżyli pierwszy wspólny wypad na ryby. Nie wszystko poszło tak, jak sobie to wyobrażali. Zosia i Filip zostali postawieni w trudnej sytuacji. Musieli podjąć ważną decyzję. I to zrobili. Przeczytaj pełny opis odcinka, by dowiedzieć się więcej i koniecznie oglądaj nowe odcinki serialu od poniedziałku do piątku o 16:50 w TVN.

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 55. odcinku u Zyty?

Zyta od samego rana była cała w skowronkach. Nie mogła doczekać się pierwszego razu ze swoim chłopakiem. Opowiedziała o tym Bończykowi, który wziął to bardzo dosłownie. Podziękował profesorce za zaufanie i jednocześnie starał się zmienić temat. 

Zyta przyjęła na oddziale kobietę, która skarżyła się na ból brzucha i wymioty. Pacjentka niedawno rozstała się z mężem, który zdradzał ją od lat. Martwiła się, że kiedy miała szansę na rozpoczęcie nowego życia - zachorowała na raka.

"Nie chcę teraz umierać" - powtarzała.

Wstępne wyniki badań wskazywały na nowotwór jelita grubego, ale Zyta - jak to Zyta - dopóki nie miała pewności, szukała innej przyczyny bólu. W międzyczasie do pacjentki przyjechał niewierny mąż, który chciał do niej wrócić i przepraszał za zdrady oraz matka, która nalegała, by córka dała jednak jej zięciowi drugą szansę, bo ktoś się nią musi zająć w chorobie.

Po kolonoskopii okazało się, że to nie rak, a kamień jelitowy, który wgłębiając się w przepuklinę, powodował ból.

Zyta i Paweł udali się nad wodę, by przeżyć wspólnie swój pierwszy raz na rybach. Onkolożce nie szło jednak najlepiej to całe łowienie, w dodatku, gdy krzyknęła w ekscytacji, sprowokowała wędkarzy do pyskówki. Mężczyzna krzyczał, że nie po to na ryby przyszedł, żeby wrzasków baby słuchać. Zyta odpłaciła mu pięknym za nadobne. Rzuciła, że jego zdaniem to tacy mężczyźni jak ten wędkarz, a nie ryby, nie powinni mieć głosu. 

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 55. odcinku u Marty i Tomka?

Marta i Tomek jechali karetką do pacjenta. W pewnym momencie do ratowniczki zadzwoniła matka Tomka i poprosiła ją o pilne spotkanie ws. stalkera. Nie chciała jednak zdradzić żadnych szczegółów przez telefon. I mimo że Tomek starał się przekonać Martę, że jego matka ją lubi, Marta słyszała ton jej głosu i nie był najcieplejszy.

Ratownicy dotarli do domu pacjenta. Mężczyzna skarży się na problemy ze snem. Nad ranem miał trudności z oddychaniem. Wyniki badań były niejednoznaczne. Ratownicy podjęli decyzję o zabraniu go do szpitala. Przed wyjazdem mężczyzna chciał skorzystać z toalety. Nagle stracił przytomność. Konieczne było podanie tlenu. 

Kiedy mężczyzna został ustabilizowany, wyznał swojej rodzinie, że to brat żony okrada ich rodzinną firmę. Przyznał, że znalazł dowody i zamierzał zgłosić sprawę na policję. Wtedy ratownicy przerwali tę wymianę zdań i poinformowali o konieczności jak najszybszego transportu do szpitala, ponieważ parametry pozostawały nietypowe przy objawach, które odczuwał pacjent. Już w karetce dodatkowo pojawiły się halucynacje. Mężczyzna w rozmowie z doktorem Rogowskim przyznał, że zażył leki na uspokojenie, ale nie wie, co to było, bo zamówił je przez internet.

Marta i Tomek w przerwie spotkali się z prawniczką szpitala. Matka Tomka podjęła decyzję wspólnie z dyrektorem o zamknięciu kanały Marty, poinformowała o ścisłej współpracy szpitala z policją i obiecała "synowej", że doprowadzi do postawienia zarzutów. Jednocześnie zaproponowała, aby do czasu rozwiązania sprawy rozważyła mieszkanie u niej. 

Niedługo później przyszły wyniki badań pacjenta. Okazało się, że mężczyzna cierpi na zasadowicę oddechową, której podłoża należy szukać w psychice pacjenta. Brat żony pacjenta przejrzał dokumentację i okazało się, że pieniądze z firmy wyprowadza... jego syn.

"Szpital św. Anny". Co wydarzyło się w 55. odcinku u Zosi i Filipa?

Zosia i Filip pakowali się w najlepsze do Berlina. Kiedy dokładali kolejne przedmioty do kartonowych pudeł, Zosia odebrała telefon od kobiety z ośrodka, w którym przebywa Kalinka. Poprosiła ich o pilne spotkanie na miejscu.

Zosia i Filip przyjechali do ośrodka. Pracownica, która do nich telefonowała, od progu przywitała ich entuzjastycznie, gratulując pozytywnego przejścia rekrutacji na rodzinę zastępczą. Ale... zaszła pomyłka. Na szczęście sytuacja się wyjaśniła. A Kalinka już niedługo miała pojechać do nowego domu. Do rodziny, która już wcześniej adoptowała dwoje dzieci.

Po zakończonej rozmowie Filip i Zosia zaczęli się miotać. Oboje czuli, że to u nich powinna zamieszkać Kalinka. Dr Konecka podjęła decyzję o przełożeniu stażu w Berlinie. Zgłosili chęć pracownicy socjalnej. Niestety - procedury nie gwarantowały powodzenia tej akcji. Zosia i Filip czekali przed gabinetem na werdykt. W końcu mogli odetchnąć z ulgą. Więź z dzieckiem okazała się ważniejsza niż doświadczenie w byciu rodziną zastępczą. Konecką i jej męża od Kalinki dzielił już tylko kurs.

Czytaj także