16-letnia Maja z Mławy została zamordowana
Maja była 16-letnią dziewczyną, która mieszkała w miejscowości Mława. Ostatni raz była widziana 23 kwietnia 2025 roku tuż przed godziną 20. Wówczas wyszła z domu i powiedziała swojej mamie, że idzie do kolegi. Rok starszy Bartek mieszka zaledwie kilka metrów dalej. Znali się od dziecka.
Powiedziała, że jak Bartek ją wkurzy, to do domu wróci za 5 minut, a jeśli nie to wróci za pół godziny. Nie wiem, jakie między nimi były relacje, ale znali się od dziecka. Razem chodzili do szkoły- powiedziała pani Milena, kuzynka Mai w rozmowie z reporterem programu "Uwaga!".
Maja po wyjściu z domu napisała do koleżanki SMS-a o treści "Szybko". Wtedy kontakt z nastolatką się urwał. Nie odbierała telefonów, nie odpisywała także na wiadomości. Dziewczyna nie wróciła na noc do domu. Jej telefon ostatni raz logował się nieopodal warsztatu, który należy do rodziny Bartka. Rodzice o wszystkim powiadomili policję i zgłosili jej zaginięcie. Funkcjonariusze nie potraktowali jednak sprawy wystarczająco poważnie i nadali zgłoszeniu najniższy stopień zagrożenia.
Policja uznała, że matka Mai na pewno pokłóciła się z córką, dlatego nastolatka nie wróciła do domu. Nie pomagały tłumaczenia, że 16-latka mimo wszystko zawsze odbierała od rodziców telefony.
Mamy nagranie z monitoringu, jak Maja podąża w stronę zakładu rodziny Bartosza, a wrzuciła je do sieci jego mama. Dom jest naprzeciwko, a zakład zupełnie po drugiej stronie, więc ona wrzucając to, chciała chyba pokazać, że Maja nie była u niej w domu. W domu nie była, ale w zakładzie już prawdopodobnie tak- powiedziała pani Milena w rozmowie z "Uwagą!".
Przez kilka dni rodzina Mai oraz wolontariusze szukali zaginionej dziewczyny. Bliscy nastolatki chcieli porozmawiać z Bartkiem, ponieważ był ostatnią osobą, z którą miała się spotkać. Chłopak ani jego matka jednak nie byli pomocni.
Bartek powiedział, żeby się od niego odczepić i szukać koło torów, bo może tam był jakiś wypadek. Stwierdził, że oni przez dwa lata się nie widzieli- relacjonowała pani Milena w programie "Uwaga!".
17-latek jest podejrzany o zabójstwo rok młodszej koleżanki
Po kilku dniach w sprawę w końcu zaangażowała się policja, a do rodziny zaginionej nastolatki został wezwany dzielnicowy. Funkcjonariusz polecił im, by "wezwali sobie telewizję". Po pewnym czasie bliscy nastolatki znaleźli jej telefon na torach. Wcześniej szukali kilka razy w tym samym miejscu i niczego nie mogli znaleźć.
Myślę, że telefon został tam podłożony, bo ludzie skracają sobie drogę przechodząc przez te tory, przez sześć dni ktoś by go zauważył. Poza tym telefon był charakterystyczny, miał różową obudowę i świecące w słońcu koraliki- mówił w rozmowie z "Uwagą!" pan Michał, mąż kuzynki Mai.
Policjanci z pomocą psa tropiącego odnaleźli zmasakrowane ciało 16-letniej Mai tydzień po jej zaginięciu. Zwłoki znajdowały się kilkaset metrów od domu Bartka oraz warsztatu należącego do jego rodziny. Były ukryte w plastikowym kontenerze. Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł Tomasz Patora z "Uwagi!" - stan ciała dziewczyny świadczył o wyjątkowym okrucieństwie mordercy. Maja była związana, a na ciele miała ślady po przypaleniach. Śledczy szybko ustalili, że miejsce ukrycia zwłok nie było miejscem, w którym dokonano zabójstwa.
Śmierć nastąpiła najprawdopodobniej na skutek rozległych obrażeń głowy zadanych tępym narzędziem lub tępokrawędzistym. To będzie ustalane. Kategoryczną ocenę tych ustaleń będzie mógł dokonać biegły medyk sądowy po przeprowadzeniu sekcji zwłok- mówił w programie "Uwaga!" Bartosz Maliszewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Bartek po czterech dniach od zaginięcia Mai wyleciał do Grecji w ramach szkolnej wymiany. Został na miejscu zatrzymany przez policję i obecnie oczekuje na ekstradycję. Po powrocie do kraju zajmie się nim prokuratura.
Zarzut dotyczy zbrodni zabójstwa popełnionej ze szczególnym okrucieństwem- wyjaśnił prokurator Bartosz Maliszewski w programie "Uwaga!".
Matka chłopca nie chce rozmawiać z dziennikarzami, jednak jeszcze do niedawna była bardzo aktywna w sieci. Kobieta zapewniała, że jej syn padł ofiarą hejtu i jest niewinny. Bartkowi grozi 30 lat więzienia.
Źródło: "Uwaga!"
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images/Uwaga