Szokujący finał 1. odcinka "To: Witajcie w Derry". Reżyser się tłumaczy: "W tym świecie nikt nie będzie bezpieczny"

"To: Witajcie w Derry"
"To: Witajcie w Derry" - zwiastun
Nowy prequel kultowego horroru o Pennywisie nie daje widzom chwili wytchnienia. Pierwszy odcinek "To: Witajcie w Derry" nie tylko łamie zasady gatunku, lecz także, jak tłumaczy reżyser Andy Muschietti, ma jeden cel: "pokazać, że w tym świecie nikt nie jest bezpieczny". Czy nowy rozdział historii o morderczym klaunie właśnie zdefiniował na nowo telewizyjny horror?
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Co wydarzyło się w pierwszym odcinku "To: Witajcie w Derry"?
  • Jak Andy Muschietti tłumaczy decyzje scenariuszowe serialu?
  • Kiedy pojawi się Pennywise?

Reżyser tłumaczy się po szokującym pierwszym odcinku "To: Witajcie w Derry"

Premiera "To: Witajcie w Derry” rozpoczęła się w stylu, którego mało kto się spodziewał. Widzowie poznali nowy, młody Klub Frajerów - bohaterów, którzy mieli stać się sercem historii. Jednak finał pierwszego epizodu brutalnie zburzył te oczekiwania. Zamiast spokojnego wprowadzenia, serial kończy się sceną masakry w kinie, w której większość postaci… ginie.

Andy Muschietti, reżyser, przyznał w rozmowie z The Hollywood Reporter, że to nie przypadek:

W tym świecie nikt nie będzie bezpieczny. Chcieliśmy, żeby widzowie zrozumieli to już w pierwszym odcinku.
- przyznał.

Reżyser podkreślił, że decyzja o "szokującym otwarciu" była celowym złamaniem przyzwyczajeń fanów serii. Po dwóch filmach o Pennywisie, twórcy chcieli uniknąć przewidywalności i od razu podnieść stawkę.

Nie chcieliśmy, by widzowie zbyt mocno przyzwyczaili się do tonu znanego z filmów. Zależało nam na podważeniu oczekiwań i zwiększeniu intensywności. To miało być doświadczenie, które wytrąci ich z równowagi
- podkreślił Andy Muschietti.
"To: Witajcie w Derry"
"To: Witajcie w Derry"
Źródło: wbd

Dlaczego Pennywise jeszcze się nie pojawił?

Choć pierwszy odcinek pełen jest napięcia i przemocy, samego Pennywise’a widzowie wciąż nie zobaczyli. Twórcy świadomie wstrzymują się z jego pojawieniem, by, jak mówi Andy Muschietti, "grać z oczekiwaniami widzów".

Użyliśmy zasady "mniej znaczy więcej". Im dłużej nie pokazujemy klauna, tym bardziej rośnie napięcie. Publiczność nie wie, że tego właśnie chce - ale to działa
- zdradził reżyser.

W otwierającej scenie, w której chłopiec imieniem Matty ginie w samochodzie widmo, reżyser zostawił widzom pytanie bez odpowiedzi: co jest prawdziwe, a co jest tylko iluzją Pennywise’a?

"Nie chcę zabijać tej magii. Pennywise istnieje, bo dzieci w niego wierzą. To sprzężenie między strachem a rzeczywistością" - podkreślił.

Z takim podejściem Andy Muschietti udowadnia, że "To: Witajcie w Derry" to coś więcej niż kolejny horror na jedno kopyto - to psychologiczna gra z wyobraźnią widza.

Serial "To: Witajcie w Derry" można oglądać na HBO Max. Nowe odcinki pojawiają się w każdy poniedziałek, a twórcy zapowiadają, że "to, co najstraszniejsze, dopiero nadejdzie".

"To: Witajcie w Derry"
"To: Witajcie w Derry"
Źródło: WBD