- Jakie wspomnienie z dzieciństwa Marcin Prokop uważa za najpiękniejsze?
- W jaki sposób Marcin Prokop dba o swoje "wewnętrzne dziecko"?
"Fiat 1300 i zapach jodu" – pierwsza podróż nad Bałtyk
Choć dziś Marcin Prokop kojarzy się z błyskotliwym humorem, pewnością siebie i charakterystycznym wzrostem, to – jak każdy – ma w sobie także kawałek małego chłopca. I to właśnie z perspektywy dziecka wraca pamięcią do jednej z najważniejszych wypraw swojego życia.
– Myślę, że pierwsza wyprawa z rodzicami nad morze. Dość długo byłem chłopakiem z miasta, który wychowywał się na warszawskim blokowisku na Grochowie – wspomina Prokop.
– Pojechałem po raz pierwszy zobaczyć Bałtyk, chyba mając dopiero 7 czy 8 lat, więc byłem już dość dojrzałym, dwumetrowym człowiekiem, który prawie zaczynał się golić – żartuje.
Nie chodziło jednak tylko o sam cel podróży – ale o całą drogę i towarzyszące jej emocje.
– Pamiętam, jak dojeżdżaliśmy do Stegny naszym samochodem Fiatem 1300, rozpadającym się, przerdzewiałym, ale dzielnie pokazującym kolejne kilometry – mówi.
– Kiedy otworzyłem drzwi i poczułem zapach lasu i jodu, pamiętam go do dziś. To było to.
Prokop: "Czeszę, głaszczę i czasem przewijam swoje wewnętrzne dziecko"
Z perspektywy dorosłego Marcina Prokopa wspomnienia z dzieciństwa nie są tylko sentymentalną podróżą. Jak sam mówi – dba o swoje "wewnętrzne dziecko" każdego dnia.
– Pielęgnuję swoje wewnętrzne dziecko, czeszę je, głaszczę, nacieram oliwką. Prawie wszystkie czynności przy nim – mówi z charakterystycznym dla siebie dystansem.
– Przewijam też czasami, bo to wewnętrzne dziecko też potrafi czasami trochę nabrudzić w moim życiu – dodaje z uśmiechem.
Z okazji Dnia Dziecka przypomina, że warto pielęgnować w sobie tę dziecięcą radość, ciekawość świata i umiejętność cieszenia się małymi rzeczami – jak zapach jodu czy pierwszy widok morza.
Autor: Paweł Kopała
Reporter: Jakub Tuchaj