Położone w peruwiańskiej dżungli Iquitos to największe na świecie miasto bez dostępu do systemu dróg. Dostać można się tu jedynie samolotem lub łodzią.
Najbiedniejsza część Iquitos, dzielnica Belén, położona jest na terenach corocznie zalewanych wodami dorzecza Amazonki. To smutny okres dla tutejszych mieszkańców – ludzie tracą swoje uprawy, a ich przestrzeń życiowa kurczy się do metrażu położonej na piętrze części ich prowizorycznych domów, gdyż dolna przeważnie jest zalewana. Dzieci mają problemy z dotarciem do szkoły czy znalezieniem miejsca do zabawy, a wszechobecna woda stanowi śmiertelne zagrożenie dla nieumiejących pływać maluchów. Ogromnym problemem są również warunki sanitarne: z braku kanalizacji, mieszkańcy odprowadzają wszystkie nieczystości wprost do rzeki, w której następnie kąpią się, piorą, zmywają naczynia… Niestety, dla władz miasta, Belén jest niemal niewidzialne. To miejsce marginalizowane i stygmatyzowane.
Są jednak tacy, którym nie brakuje pozytywnej energii, wyobraźni i pomysłów na to, jak zmienić tę rzeczywistość. Dominika Kulczyk odwiedzi niezwykłą organizację tworzoną przez mieszkające w Belén… dzieci. – Najbardziej poruszające w historii tego miejsca jest to, że problemy, z którymi de facto nie mogą poradzić sobie dorośli, próbują rozwiązać dzieci. Organizacja Infant uczy je tego, pokazuje jakie mają możliwości, przypomina, jakie mają prawa, inspiruje do tego, żeby samemu rozwiązywać swoje problemy wspierając się nawzajem – komentuje szefowa Kulczyk Foundation będąca pod wrażeniem skuteczności podejmowanych przez dzieciaki z Belén działań, takich jak uruchomienie dziecięcych patroli ratowniczych, lekcje pływania dla najmłodszych, akcje oczyszczania rzeki czy walka z przemocą domową.
Patricia i Lisardo to małżeństwo z siedmiorgiem dzieci od wielu lat mieszkające w Belén. Utrzymują się z uprawy i sprzedaży owoców oraz z rybołówstwa. Pięć lat temu, w czasie pory deszczowej, ich dwuipółletni synek utonął podczas zabawy w łódce. Od tamtego czasu co roku, przez sześć deszczowych miesięcy, rodzice nie mogą zaznać spokoju w obawie o życie pozostałych dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych. W konsekwencji, maluchy, które nie chodzą jeszcze do szkoły, muszą codziennie towarzyszyć im w obwoźnej sprzedaży owoców, co oznacza dla nich wielokilometrową wędrówkę po mieście. Patricia i Lisardo marzą o tym, by przeprowadzić się na tereny, które nie są zalewane przez wodę, jednak nie pozwalają im na to niskie dochody. Ich dzieci biorą udział w zajęciach Infant, między innymi w lekcjach pływania.
Esther Díaz jest współzałożycielką i dyrektorką organizacji Infant Peru. Jako młoda dziewczyna pragnęła zostać zakonnicą i poświęciła zakonowi 9 lat swojego życia. Po tym czasie została jednak poproszona o jego opuszczenie, gdyż, jak usłyszała, za bardzo angażowała się w kwestie społeczne. Ponieważ posiadała wykształcenie pedagogiczne, podjęła pracę w szkole w jednej z biednych dzielnic Limy. Tam też zaangażowała się w wolontariat na rzecz pracujących dzieci. Chcąc zrozumieć ich doświadczenia, sama również przez pewien czas podejmowała się tych samych prac, co one. W 1999 roku stała się jedną ze współzałożycieli organizacji Infant. W swojej pracy kieruje się przede wszystkim otwartością, tolerancją i czułością, wierząc, że tak jak dzieci uczą się od dorosłych, tak i dorośli równie wiele powinni uczyć się od dzieci.
Carla mieszka w Belén z rodzicami i dwiema siostrami. Już jako malutka dziewczynka zaczęła uczestniczyć w spotkaniach dzieci z Infant. Dziś jest jedną z dziecięcych liderek organizacji – świetnie się wypowiada, ma świadomość przysługujących dzieciom praw i potrafi je egzekwować. Carla jest też świetną pływaczką i należy do dziecięcego patrolu ratowniczego „Dzieci na ratunek”. W przyszłości dziewczynka chciałaby zostać inżynierem.