- Wpadka na koncercie Coldplay - nagranie
- Na koncercie Coldplay ujawniono romans
Wpadka na koncercie Coldplay - nagranie
To miał być zwykły, romantyczny gest uchwycony przez "kiss cam" na koncercie Coldplay. Zamiast tego — sensacja i domniemany skandal obyczajowy, który rozgrzał sieć do czerwoności. Kamera uchwyciła parę okazującą sobie czułość w tłumie — wszystko byłoby jak z filmu, gdyby nie fakt, że internauci szybko rozpoznali bohaterów nagrania. Zaczęło się śledztwo, które ujawniło, że mężczyzną był żonaty CEO technologicznej firmy, a jego towarzyszką... jego współpracownica. Pikanterii dodaje też fakt, że kobieta całkiem niedawno pochwaliła się awansem w strukturach firmy.
Ich nerwowa reakcja — ucieczka ze światła reflektorów i nieudana próba zniknięcia z ekranu — tylko dolała oliwy do ognia. W internecie zaroiło się od teorii, komentarzy i spekulacji, a sprawę skwitował sam Chris Martin ze sceny, żartując, że "albo mają romans, albo są bardzo nieśmiali". Dla wielu widzów to jednak wcale nie był żart.
Pod filmem zamieszczonym na Tiktoku z całego zdarzenia zaroiło się od komentarzy. Jak się bowiem okazuje, główny bohater filmu ma żonę i dwójkę dzieci. Nie znaleziono również jednak wzmianek o tym, że miał się rozwodzić.
Zobaczcie nagranie, które w kilkanaście godzin stało się jednym z najpopularniejszych filmów w internecie.
Na koncercie Coldplay ujawniono romans
Mimo ogromnego zainteresowania i lawiny komentarzy w mediach społecznościowych, żadna ze stron widocznych na nagraniu nie odniosła się oficjalnie do sytuacji. Zarówno domniemany CEO, jak i jego współpracownica milczą, co jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę. Internauci nie odpuszczają i nadal prowadzą swoje "śledztwa" analizując zdjęcia z LinkedIna, profile firmowe i nagrania z koncertu. Tymczasem wokół całej sytuacji zaczęły krążyć fałszywe informacje, a internet zalała fala kont podszywających się pod bohaterów nagrania.
W sieci pojawiło się nawet rzekome oświadczenie mężczyzny, w którym "przyznaje się" do zdrady, przeprasza rodzinę i prosi o uszanowanie prywatności. Wiele osób uwierzyło w jego autentyczność – do czasu. Szybko okazało się, że dokument jest sfabrykowany, a jego autorem jest nieistniejący dziennikarz BBC. Cała akcja była sprytnym oszustwem, które miało jeszcze bardziej podkręcić emocje wokół tej historii.
Czytaj też: Ostatni wywiad Joanny Kołaczkowskiej. Mówiła o miłości i relacjach
Autorka/Autor: Dagmara Olszewska-Banaś
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images