Renata Dancewicz żyła za 10 złotych i jadła "na kreskę". Mimo to nie odmawiała sobie przyjemności

Renata Dancewicz
Gwiazdy Na Wspólnej o serialu!
Renata Dancewicz od lat uchodzi za aktorkę, która mówi wprost i nie unika trudnych tematów. W najnowszym wywiadzie wróciła do kwestii finansów, ujawniając, że pieniądze nigdy nie były dla niej celem samym w sobie. Choć dziś jej sytuacja zawodowa jest stabilna, podejście do pieniędzy pozostało zaskakująco niefrasobliwe.
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Dlaczego Renata Dancewicz żyła za 10 złotych?
  • Jakie podejście do pieniędzy ma Renata Dancewicz?

Renata Dancewicz stroni od oszczędzania

W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Renata Dancewicz przyznała, że przez wiele lat żyła bez finansowego planu i odkładania pieniędzy. Aktorka wspomina czasy pracy w teatrze w Wałbrzychu, gdy jej budżet był skrajnie ograniczony, a codzienne wydatki zamykały się w kilkunastu złotych. Jak sama opowiadała, jadła "na kreskę" w teatralnym bufecie, a każda wypłata oznaczała spłatę długów i drobne przyjemności.

Ten sposób funkcjonowania, jak podkreśla, w dużej mierze został z nią do dziś. Renata Dancewicz nie ukrywa, że nie analizuje wydatków w tabelkach ani nie gromadzi oszczędności "na wszelki wypadek". Jeśli ma pieniądze i ktoś z bliskich ich potrzebuje, pożycza je bez większych wahań. Gdy sama jest w trudniejszym momencie, nie wstydzi się prosić o pomoc. Według aktorki to naturalny sposób budowania i podtrzymywania relacji międzyludzkich.

Bywały okresy, kiedy w ogóle nie miałam pieniędzy, choćby wtedy, gdy pracowałam na etacie w teatrze w Wałbrzychu. Żyłam za 10 złotych dziennie, jadłam na kreskę w teatralnym bufecie. Kiedy tylko dostawałam wypłatę, spłacałam długi i fundowałam sobie w ramach przyjemności rundkę bilarda. A jak widziałam fajne buty, które, jak czułam, uczynią ze mnie wspaniałą osobę, to też się nie wahałam. Wchodziłam, brałam, i już
- powiedziała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów"
Renata Dancewicz
Renata Dancewicz
Źródło: MWMEDIA

Renata Dancewicz szczerze o podejściu do pieniędzy

Jednym z doświadczeń, które najmocniej wpłynęły na jej stosunek do pieniędzy, była historia z włamaniem. Renata Dancewicz straciła wówczas dużą sumę pieniędzy - najpierw przez własną nieuwagę (gdy zgubiła teczkę z pieniędzmi), później, gdy odejmując sobie od ust zarobiła na tyle, by spłacić pożyczkę, została okradziona w wyniku włamania do mieszkania. To wydarzenie uświadomiło jej, że gromadzenie oszczędności nie daje jej poczucia bezpieczeństwa, a wręcz generuje stres.

Mimo luźnego podejścia do wydawania pieniędzy aktorka jasno zaznacza, że jedno jest dla niej niepodważalne: niezależność finansowa. Jak przyznaje, wyniosła ją z domu rodzinnego. Zarówno babcia, jak i matka wpajały jej przekonanie, że kobieta powinna mieć własne środki, by nie być zdaną na cudzą łaskę i móc samodzielnie decydować o swoim życiu.

Renata Dancewicz podkreśla również, że kwestie finansowe nie są dla niej kluczowe w relacjach partnerskich. Nie wyobraża sobie związku opartego na skrupulatnym rozliczaniu wydatków czy kontroli finansowej drugiej osoby. Dla aktorki pieniądze mają służyć życiu, a nie je definiować. Tej zasady trzyma się konsekwentnie od lat.

Mimo że nie mam nabożnego stosunku do pieniędzy, to do niezależności finansowej już tak. Moja babcia zawsze miała swoje zaskórniaki, dla mojej mamy też to było bardzo ważne, żeby kobieta miała swoje pieniądze. Nauczyły mnie, że bycie na czyjejś łasce finansowej jest ryzykowne. Dzięki własnym pieniądzom człowiek może w życiu robić, co chce. (...) Nie wyobrażam sobie bycia z kimś, kto jest liczykrupą. Dla mnie w związku zupełnie nie jest istotne, żeby wpisywać wydatki w tabelkę Excela, wypominać je sobie. Nigdy jednak nie kontrolowałam wydatków partnera
- zaznaczyła Renata Dancewicz.
Renata Dancewicz
Renata Dancewicz
Źródło: MWMEDIA

Czytaj też: Zalia wyraża siebie poprzez muzykę i modę. Jej stylizacje wpisują się w najnowsze trendy