- Czy Paulina Krupińska-Karpiel chodzi na wywiadówki do swoich dzieci
- Jak dzieci Pauliny Krupińskiej-Karpiel i Sebastiana Karpiela-Bułecki radzą sobie z tym, że ich rodzice są sławni
Paulina Krupińska-Karpiel o szkołach jej dzieci. Jak reaguje na nią społeczność szkolna?
Dzieci gwiazd często nie przyznają się do tego, kim są ich rodzice, chcąc nie wzbudzać w szkole sensacji. Czy pociechy Pauliny Krupińskiej-Karpiel wolą, aby mama nie przychodziła do nich do szkoły? Prezenterka przyznała, że córka zaczyna mówić do swoich rodziców: "przestańcie już przychodzić, ale robicie mi obciach". Okazuje się jednak, że uczniowie i nauczyciele są zadowoleni z tego, że na szkolnych korytarzach widzą znane twarze.
Oj, to jest trudne. Moje dzieci wiedzą absolutnie, z jakiego domu pochodzą, ale my się staramy naprawdę je bardzo w tym aspekcie chronić, żeby też od rówieśników nie dostawały jakiejś opinii. Chociaż, jak odbieram czasem dzieci ze świetlicy, to mówią: "o ciocia, oglądaliśmy cię w weekend w "Dzień Dobry TVN". Ja mówię: "o super", to jest takie pozytywne na razie. Sebastian też przychodzi, jak są jakieś kolędy w szkole, to gramy na Wigilię. A moja córka mówi: "mamo, przestańcie już przychodzić, ale robicie mi obciach". Jakie to straszne. Ja widzę te wszystkie dzieci zadowolone, te panie takie zachwycone. Mówię: "jaki super koncert mieliśmy". A Tośka mówi: "mamo, macie zakaz przychodzenia na jakieś święta do szkoły".
Paulina Krupińska-Karpiel zdradziła, kto w jej domu chodzi na wywiadówki do szkół dzieci
Paulina Krupińska-Karpiel zdradziła, że chodzi na wywiadówki do szkoły syna, a jej mąż uczęszcza na zebrania rodziców w klasie córki. Prezenterka śmieje się, że Sebastian Karpiel-Bułecka nie przekazuje jej najważniejszych informacji, gdy wraca z wywiadówki.
Błagam cię, czy widziałaś faceta, który by cokolwiek zapamiętał z wywiadówki? Wysłałam właśnie Sebastiana do Tosi, bo on po prostu i tak nic nie pamięta. Ja mówię: "co było na wywiadówce?". "Jakieś takie, no tam, co, zakończenie roku i podsumowanie" - to jest jego komentarz. Potem dzwonię do innej mamy i ona mi 40 minut tłumaczy, że będzie wtedy i wtedy zakończenie, będzie jakaś tam sesja, potem odbiór czegoś w sekretariacie, podręczniki trzeba oddać do biblioteki. Ja mówię: "fajnie Sebastian, super".
Autorka/Autor: Kalina Szymankiewicz
Reporter: Anna Pawelczyk-Bardyga
Źródło: tvn.pl
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA