- Kim są Ewa Skibińska i Wiktoria Filus
- Jak wyglądały studia Ewy Skibińskiej i Wiktorii Filus
- Jak wspominają sceny intymne?
- Co Wiktoria Filus i Ewa Skibińska myślą o łączeniu aktorstwa z macierzyństwem?
Materiał wideo na górze strony.
"interAKCJA. Starcie pokoleń". Kim są Ewa Skibińska i Wiktoria Filus? Kariery
Ewa Skibińska i Wiktoria Filus były gościniami Małgorzaty Czop w rozmowie z cyklu "interAKCJA. Starcie pokoleń". Aktorki opowiedziały o trudnych scenach, macierzyństwie i systemie edukacji, który powinien się trochę zmienić.
Ewa Skibińska jest absolwentką Wydziału Aktorskiego we wrocławskiej filii Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Jeszcze podczas studiów wystąpiła jako senna zjawa Krysia w spektaklu Witolda Gombrowicza Historia (1985) we wrocławskim Teatrze Polskim, z którym związała się na stałe. Współpracowała z takimi reżyserami jak Maciej Wojtyszko, Jerzy Jarocki, Tadeusz Różewicz, Feliks Falk, Andrzej Wajda i Krystian Lupa. Zadebiutowała na kinowym ekranie niewielką rolą Ewy Borecznej, żony Janusza (Jerzy Zelnik) w melodramacie Romana Załuskiego Głód serca (1986) u boku Ewy Kasprzyk. W 2017 roku związała się z Teatrem Powszechnym w Warszawie. Widzowie HBO Max znają ją z roli matki Katarzyny Zawiei w serialu "Odwilż".
Wiktoria Filus w 2020 r. ukończyła studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Widzowie mogą ją znać z takich produkcji jak "Belfer", "Usta Usta", "Brokat" czy 4. sezonu "Szadzi".
Czytaj także: "interAKCJA. Starcie pokoleń". Nagość, pierwsze role i casting marzeń – rozmowa Iny Sobali i Ireneusza Czopa
"interAKCJA. Starcie pokoleń". Ewa Skibińska i Wiktoria Filus o pierwszych krokach w aktorstwie
W ramach cyklu „interAKCJA. Starcie pokoleń” Ewa Skibińska i Wiktoria Filus spotkały się z Małgorzatą Czop, by porozmawiać o aktorstwie, doświadczeniu wyniesionym ze szkoły teatralnej oraz o tym, jak różnie można odbierać te same sytuacje.
Skibińska wróciła do dzieciństwa, kiedy jej fascynacja sceną zaczęła się od... marzeń o pracy w cyrku.
- Chciałam zawsze pracować w cyrku, bo podobało mi się to, że się podróżuje i że się występuje. Mogłam być klaunem, mogłam tańczyć na linie – interesowała mnie ekspresja ciała - jak podkreśliła, ciało było i jest dla niej podstawowym narzędziem aktorskim. - Wszystkie informacje o tym, kim jest moja postać, biorę z ciała, a nie ze słowa.
Nie zabrakło też osobistych wspomnień o relacjach rodzinnych. Aktorka przyznała, że ojciec – również związany z aktorstwem – nie doceniał jej talentu.
- Miał kabaret i wziął obcą dziewczynkę do tego kabaretu, więc myślę, że z takiego starcia też, żeby komuś coś udowodnić, na złość tacie... - opowiedziała Skibińska. Choć ich relacja była trudna, to sam fakt, że ojciec przychodził później na jej spektakle, "zbudował we mnie taką siłę i pewność siebie, że ja robię coś ważnego, co on chce oglądać".
Wiktoria Filus otwarcie mówiła o braku znajomości własnych granic na początku studiów i zgodzie na wszystko, co proponowali autorytety. - Nie znałam swoich granic, nie byłam w stanie się obronić.
Podkreśliła, jak ważne jest wychowywanie dzieci w poczuciu siły i pewności siebie, by "nie stawały się ofiarami oprawców". Skibińska wtórowała:
Jakiekolwiek próby, jakiegokolwiek oprawcy, socjopaty, psychopaty, które próbowały mnie w życiu nakłuć, trafiały na beton. Nigdy nie byłam ofiarą, bo dostałam z domu siłępowiedziała Ewa Skibińska
"interAKCJA. Starcie pokoleń". Ewa Skibińska i Wiktoria Filus o relacjach z profesorami
Ewa Skibińska i Wiktoria Filus kończyły studia w różnych czasach i miejscach. Aktorki podzieliły się swoim doświadczeniami z tamtego okresu, zdradzając, jak wyglądały ich relacje z profesowami.
- Czułam bardzo duży dystans do moich profesorów. Czułam, że to jest ktoś, kto pokaże mi jak to jest w tym aktorstwie i trochę ja nie mogę się odezwać, ale nie sądzę, że to była wina akurat w tej kwestii systemu - przyznała Filus.
- Podziwiałam moich wykładowców. To były dobre aktorki, wtedy wchodzący młodzi reżyserzy, dobrze się zapowiadający. (...) Miałam taką równowagę. Miałam np. profesorkę, która pozwalała nam robić wszystko. Zastanawiałam się, czy ja się w ogóle czegoś uczę. Nauczyło mnie to tego, że wszystko co najważniejsze jest we mnie, że to jest fikcja, że mnie ktoś czegoś nauczy - dodała Skibińska.
Ewa Skibińska przyznała, że miała dobre relacje z profesorami. Zdarzyły się nawet wspólne wyjścia na piwo i długie rozmowy. Aktorka przywołała jedno ze wspomnień z zajęć z Igą Mayr.
To były mega partnerskie stosunki. Pamiętam też, jak się strasznie upiłam, bo nie wiedziałam jak działa koniak. I wypiłam pół butelki z lodówki koniaku duszkiem i poszłam zagrać Pani Julię Stringberga do Igy Mayr. 9 rano. A ja chciałam dla kurażu, bo wiedziałam, że alkohol pomaga. Przyszła pani profesor, artystka wielka i mówi: "Ewko, zawsze po, nigdy przed".wspominała Ewa Skibińska
"interAKCJA. Starcie pokoleń". Ewa Skibińska i Wiktoria Filus o scenach intymnych
Wiktoria Filus powiedziała wprost: miała farta do scen intymnych – trafiły jej się już przy pierwszych rolach. Ale kiedy debiutowała zawodowo, zawód koordynatora intymności nie był jeszcze znany, a na planach brakowało wsparcia. Aktorka wspomniała swoje doświadczenie z czasów studiów – była świeżo po pierwszym roku, wygrała casting i zagrała wymagającą emocjonalnie scenę, której efekty odczuwała jeszcze długo po zejściu z planu.
- Dostałam rolę, bardzo się cieszyłam, byłam polecona do castingu. Wygrałam. Byłam po pierwszym roku studiów. Ani o stawce, ani o scenach intymnych nie śmiałam po prostu rozmawiać. Mówiłam: „Tak, okej, biorę to, gram, jestem odważna” - zdradza Filus.
Po zdjęciach poczuła jednak, że coś było nie tak.
Po tym dniu zdjęciowym wróciłam do domu, chciałam być sama. Chciałam, żeby mnie nikt nie dotykał i jeszcze sobie strzeliłam lufę na dobranoc. To jednak znaczy, że coś było przekroczoneopowiedziała Wiktoria Filus
Ewa Skibińska większość swoich scen intymnych zrealizowała bez wsparcia koordynatora intymności.
- Pamiętam czasy, kiedy lufę dawali przed (sceną intymną). A w tej chwili koordynatorka, przed, podała mi płatek miętowy do ust - powiedziała aktorka.
Skibińska przyznaje, że zainteresowała się tą profesją. Z ciekawością przyglądała się pracy osoby, która nie tylko dba o techniczne bezpieczeństwo, ale również o atmosferę i komfort psychiczny.
- Pokazywała mi przeróżne gadżety, które są używane. Myśmy akurat niewiele potrzebowali, ale są np. woreczki dla mężczyzn, zbroje dla kobiet... albo piłki, takie z wypuszczonym powietrzem, które kładzie się między ciała. Obie osoby czują tylko gumę piłki - opowiedziała aktorka.
"interAKCJA. Starcie pokoleń". Ewa Skibińska i Wiktoria Filus o macierzyństwie
Obie aktorki przyznały, że czas studiów był dla nich bardzo ważny. Poznawały nowych ludzi, zakochiwały się. Zarówno Ewa Skibińska, jak i Wiktoria Filus doczekały się dzieci na studiach. Łączenie pracy zawodowej z macierzyństwem jest wyzwaniem. Granie w filmach i serialach wiąże się z wieloma godzinami na planach, a teatr wymaga obecności na próbach w ciągu dnia i na wieczornych spektaklach.
- Dzieci są wspaniałymi istotami, które przez to, że wszystko jest dla nich nowe, adaptują się do każdej sytuacji. Więc jeżeli ja nie pracuję w godzinach standardowych, w cudzysłowie, to dla nich nie jest to problemem. Nie mam dzieci w wieku szkolnym, ale myślę, że totalnie da się to łączyć - przyznała Wiktoria Filus. - To jest część życia. Wydaje mi się, że jestem i matką, i kobietą, żoną, siostrą, aktorką.
Ewa Skibińska ma nieco inne doświadczenia i przemyślenia związane z łączeniem macierzyństwa z pracą zawodową.
Moja córka po latach powiedziała: ‘nie pamiętam, żebyś mnie usypiała’. To, że ja, wiesz, urodziłam ją, od razu poszłam do teatru. Każdy wieczór był bez dziecka... I jest mi na ten temat strasznie smutno. To jest coś nieodżałowanego. (...) Jak zaczynałam, aktorka w ogóle najchętniej to by się nie przyznawała, że ma dziecko.powiedziała Ewa Skibińska
Ewa Skibińska wróciła wspomnieniami do czasu, kiedy – jako młoda matka – pojechała z Wrocławia na zdjęcia próbne. Wspomina stres, długą podróż i brak gotowości na to, co usłyszy na miejscu.
Jak uparłam się, że pojadę na jakieś zdjęcia próbne na drugi koniec Polski, z Wrocławia i w pociągu straciłam pokarm. Z tych nerwów, że za wcześnie zostawiłam dziecko...powiedziała Ewa Skibińska
Aktorka dodała również, że nie spodziewała się reakcji reżysera, który zobaczył ją wtedy na castingu.
Przyjechałam taka dość duża, bo dużo przytyłam w ciąży, a świeżo urodziłam i usłyszałam jeszcze od reżysera: "Ojej, a ty teraz taka góralka jesteś, a ja myślałam, że tu taka drobina jak zwykle przyjedzie".wspomina Ewa Skibińska
To zdanie i tamto doświadczenie sprawiły, że wróciła do domu z niczym. Dziś mówi otwarcie, że już by się na taki krok nie zdecydowała. Przyznała: "Czasami robimy błędy. Takie jest życie. Nigdy nie dowiesz się, czy to był dobry wybór, czy nie".
Autorka/Autor: Małgorzata Czop