Damiano David w ogniu krytyki. Fani mówią: stop
Debiutanckie single Damiano Davida "Silverlines" i "Born with a Broken Heart", zyskały sporą popularność, choć nie wszyscy słuchacze przyjęli tę muzyczną metamorfozę z otwartymi ramionami. Pojawiły się nie tylko niezbyt przychylne komentarze, ale również... kąśliwe porównania. "Harry Styles po roku we Włoszech" - pisali zdruzgotani fani, którzy czekali na mocniejsze brzmienia, w których zakochali się podczas trasy koncertowej Måneskin. I choć zespół oficjalnie nie zawiesił działalności, sceniczna aktywność czwórki Włochów praktycznie zamarła. W tym milczeniu coraz wyraźniej wybija się jeden głos – głos Damiano Davida.
Wokalista nie zwlekał długo z ujawnieniem swoich solowych ambicji. W maju światło dzienne ujrzał jego debiutancki album "Funny Little Fears", który już zdążył poruszyć emocje fanów – nie tylko z powodu swojej zawartości, ale przede wszystkim z powodu kierunku, jaki obrał artysta.
Nowy wizerunek Damiano Davida podzielił jego publiczność. Jedni widzą w nim odważnego eksperymentatora, inni – artystę, który zatracił swoją rockową tożsamość na rzecz błyszczącego, popowego sznytu. Krytycy nie gryzą się w język – zarzucają mu, że zamiast rozwijać własny styl, świadomie poddaje się regułom komercyjnego rynku. Coraz częściej słychać też sugestie, że na tę zmianę miała wpływ jego partnerka, Dove Cameron – gwiazda znana z disneyowskich produkcji, której estetyka jest zgoła odmienna od tej, którą David prezentował na scenie z Måneskin.
Pojawiają się więc głosy, że Damiano to już nie niepokorny buntownik, a starannie wykreowany produkt – perfekcyjnie wystylizowany, wyreżyserowany i dopracowany do ostatniego detalu. I że rockowy pazur został oszlifowany pilniczkiem księżniczki Disneya. A jak jest naprawdę? Damiano David odniósł się do plotek.
Damiano David odpowiada na lawinę krytyki
Na zarzuty o odejście od swoich muzycznych korzeni artysta odpowiedział bez owijania w bawełnę. W rozmowie z Mythical Kitchen Damiano David postanowił uciąć wszelkie spekulacje.
"Nie jestem dzieckiem, by robić to, co każą mi inni" – powiedział stanowczo. "Szanuję każdy komentarz, ale nie czuję potrzeby tłumaczenia się komukolwiek ze swoich wyborów artystycznych".
Damiano podkreślił, że jego solowa twórczość nie ma być kontynuacją brzmienia Måneskin, ale zupełnie odrębnym projektem, w którym może pozwolić sobie na pełną swobodę wyrazu.
"Gdybym nagrał płytę, która brzmiałaby choć trochę jak Måneskin, czułbym, że kradnę własne rzemiosło i okradam moich przyjaciół" – tłumaczył. "Nie czułbym się z tym dobrze. Myślę, że konieczne jest, aby oba projekty brzmiały bardzo dobrze, ponieważ oba wymagają tej samej troski i nowości. Nie powinny ze sobą w żaden sposób rywalizować".
Nowy etap w karierze Damiano Davida to nie tylko muzyczna rewolucja, ale i artystyczna deklaracja niezależności. Choć nie brakuje głosów niezadowolenia, on sam wydaje się całkowicie oddany swojej wizji – nie boi się krytyki, nie ogląda się za siebie. Wie, że zmiana wiąże się z ryzykiem, ale to właśnie ono bywa największym katalizatorem rozwoju.
Przed nim trasa koncertowa, nowe projekty i – być może – kolejne muzyczne zaskoczenia. Już 11 września 2025 roku Damiano David wystąpi przed warszawską publicznością. Czy podąży za nim w tę nową, nieprzewidywalną stronę? Czy zaakceptuje Damiano Davida jako wrażliwego solistę, czy zatrzyma się w miejscu, gdzie wciąż grają głośne riffy i buntownicze okrzyki rock’n’rolla? Przekonamy się wkrótce.
Autorka/Autor: Aleksandra Głowińska
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images