- Kim była Barbara Krafftówna?
- Dlaczego Barbara Krafftówna wyjechała do USA?
- Czym w USA zajmowała się Barbara Krafftówna?
- Czy Barbara Krafftówna pozostała na stałe w USA?
- Kiedy zmarła Barbara Krafftówna?
Barbara Krafftówna marzyła o wielkiej karierze w USA. Los szybko pokrzyżował jej plany
W latach 80. XX wieku, Barbara Krafftówna przyjęła propozycję wyjazdu do Stanów Zjednoczonych - miała tam zagrać tytułową postać w sztuce Matka Witkacego, realizowanej dla polonijnej publiczności. Choć w ojczystym kraju już od lat świeciła triumfy na wielkim ekranie (wcieliła się m.in. w tytułową Felicję w filmie "Jak być kochaną" Wojciecha Jerzego Hasa), nie mogła odmówić wizji kariery za oceanem.
Otóż pewnego dnia odebrałam telefon z amerykańskiej Polonii, żebym w Los Angeles zagrała "Matkę" Witkacego. Początkowo potraktowałam to jako kiepski żart, ale kiedy okazało się, że nic z tych rzeczy, nie znalazłam powodu, żeby z propozycji nie skorzystać. Tym bardziej że przez krytykę zostałam oceniona jako modelowa aktorka Witkacego i Gombrowicza- wyznała w wywiadzie dla portalu nto.pl.
W 1982 wyjechała do USA, gdzie poznała Arnolda Seidnera - dyrektora międzynarodowego instytutu do spraw emigrantów w San Francisco. Para szybko dała sobie szansę, jednak wspólne życie nie było im pisane. Małżeństwo trwało pół roku - przerwała je nagła śmierć mężczyzny w 1986 roku.
Zostałam z niczym. Bez pieniędzy, bez mieszkania i bez znajomości angielskiego- wyznała na łamach książki "Krafftówna w krainie czarów" Remigiusza Grzeli.
Barbara Krafftówna musiała porzucić aktorstwo. Nowa praca poszerzyła jej horyzonty
Po śmierci męża, Barbara Krafftówna stanęła wobec surowej rzeczywistości. Jej kontakty były ograniczone, a status znanej aktorki w Polsce nie przekładał się automatycznie na zaistnienie w Ameryce. By zarobić na podstawowe utrzymanie, kobieta zdecydowała się na radykalny krok. Podjęła pracę jako dama do towarzystwa w posiadłości w Pacific Palisades. Jej codzienność polegała na wykonywaniu obowiązków dla wdowy po znanym fizyku - wspólne posiłki czy wyjścia na wydarzenia kulturalne.
Byłam jej 'madame de compagnie'. Miałam podać kawę, zjeść z nią śniadanie, pojechać do teatru albo na koncert. Mimo wieku wciąż była znakomitą pływaczką. Problemem było to, że nie umiałam pływać, a babcia mi się rwała do basenu, więc postanowiłam jednak poćwiczyć, skoro mnie Pan Bóg wysłał do Ameryki, do willi z ogromnym basenem- opowiadała na łamach książki.
Choć praca nie była jej spełnieniem marzeń, aktorka rozwinęła w niej szereg umiejętności. Przebywanie wśród elity kulturalnej sprawiło, że rozwinęła swoje intelektualne horyzonty.
To naprawdę nie była uciążliwa praca, toczyłyśmy wspaniałe rozmowy o kulturze. Dwóch synów tej pani było prawnikami, jeden lekarzem. Prawdziwa amerykańska elita- dodała.
Barbara Krafftówna nie śmiała narzekać na swój los. "Z wielką serdecznością podchodzę do wszystkich miejsc"
Po kilku latach spędzonych w roli damy do towarzystwa, Barbara Krafftówna zamieszkała w domu seniora w Los Angeles.
Przenosząc tę nazwę na polską rzeczywistość, popełniamy błąd. Nie ma ona nic wspólnego z naszymi domami. Ponieważ spełniałam określone warunki - miałam ukończone 60 lat i pewien status finansowy - mogłam zamieszkać w nowiusieńkim mieszkaniu w nowej kamienicy. [...] Pięć minut moim drobnym kroczkiem dzieliło nas od potężnego kampusu uniwersyteckiego, więc zaroiło się od młodzieży, która się do nas przytulała, wynajmując pokoiki. Wokół powstało pełno sklepów, sklepików, obok działał i dalej działa potężny instytut Braille'a. Barwność i zmienność egzystencji okazała się nie do opisania. Do czego innego się wprowadziłam, w czym innym mieszkałam- wyznała w wywiadzie dla nto.pl.
Gwiazda nigdy nie narzekała na swój los - cieszyła się, że jej okna wychodzą na napis "Hollywood".
Szczęśliwie mam takie usposobienie, że z wielką serdecznością podchodzę do wszystkich miejsc, do których trafiam, szybko się z nimi oswajam. Musi mi się trafić coś wyjątkowo obskurnego, żeby było inaczej- mówiła dla serwisu "Onet".
Aktorka nie zrezygnowała jednak na dobre z pracy na wielkim ekranie. Występowała w teatrze polonijnym, gdzie wyreżyserowała "Kram z piosenkami" Leona Schillera.
Nie planowała pozostać w Ameryce. Barbara Krafftówna powróciła do ojczyzny
Po niemal dwóch dekadach spędzonych na emigracji, Barbara Krafftówna otrzymała amerykańskie obywatelstwo. Nie zamierzała jednak pozostać za oceanem - pragnęła wrócić na rodzimą scenę, bogatsza o przeżyte doświadczenia.
Podróżowałam wte i wewte. Na zimę odlatywałam do ciepłych krajów, ciepłe miesiące spędzałam w Polsce. Należę do osób, które bardzo szybko zapuszczają korzenie i wszędzie dobrze się czuję- mówiła dla portalu nto.pl.
W 1998 roku, mając 70 lat, na stałe powróciła do Polski. Zamieszkała w Warszawie - aż do śmierci w 2022 roku.
Nie żałuję, że wróciłam. Mało kiedy wracam pamięcią do tamtych czasów. Nie ma wielu aspektów, które przywoływałby wspomnienia i potęgowały tęsknotę. Warszawa to też duże miasto. Żyję w samym środku gąszczu kamienic. Mam tu piękny skwerek i Saski Ogród tuż za oknem. Jeśli w życiu wszystko układa się pozytywnie i człowiek jest zadowolony, to wszędzie mu dobrze, nie ważne, czy to Polska, czy USA- mówiła w marcu 2021 roku w rozmowie z "Super Expressem".
CZYTAJ TEŻ: Tomasz Jakubiak, Joanna Kołaczkowska, Ozzy Osbourne i inni. Te gwiazdy odeszły w 2025 roku
Autorka/Autor: Aleksandra Piwowarczyk
Źródło zdjęcia głównego: TVN/Narodowe Archiwum Cyfrowe