Szymon Majewski opisał wpadkę na scenie. "Najadłem się strachu!"
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w piątek 15 sierpnia podczas występu Szymona Majewskiego. Choć całość brzmi jak fragment stand-upu, komik przyznał, że sprawa była poważna. Owadzia niespodzianka omal nie pokrzyżowała mu planów na scenie. "Najadłem się strachu! Strach nazywa się bzyk. 10 minut przed końcem 'One Mąż Show', owad bzyk, znad jeziora, sterowany przez wrogie siły standuperów, wpadł mi do gardła. Tylko dzięki refleksowi nabytemu na boksie udało mi się go wypluć!" - żartobliwie podkreślił Szymon Majewski.
Publiczność nie od razu zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Artysta, mimo niespodziewanego "gościa" w gardle, zdołał kontynuować show. Jednak po zejściu ze sceny konieczne okazało się wezwanie karetki.
Pogotowie w akcji i podziękowania od artysty
Ratownicy medyczni szybko przybyli na miejsce, aby upewnić się, że komikowi nic nie grozi. Całe zajście zakończyło się szczęśliwie, choć nie obyło się bez dokładnych oględzin gardła. Szymon Majewski, wierny swojemu poczuciu humoru, nie przepuścił okazji, by obrócić wszystko w zabawną anegdotę.
"Służby ratownicze stwierdziły lekkie bzyknięcie gardła. Wypluty owad do końca słuchał monologu, zachwycony pobytem w moim gardle. Dziękuję ekipie pogotowia, pani doktor i panu doktorowi!" - podkreślił na Facebooku.
Pod postem artysty szybko pojawiły się setki komentarzy od fanów, którzy gratulowali mu zimnej krwi i "czujności boksera". Nie brakowało też słów otuchy i życzeń zdrowia.
Autorka/Autor: Aleksandra Głowińska
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA