Syn Sandry Kubickiej i Aleksandra Barona trafił do szpitala. "On zaczął płonąć"

Sandra Kubicka
Sandra Kubicka o macierzyństwie ("Przepiękne!")
W świecie, w którym codzienność gwiazd często wydaje się błyszczeć wyłącznie w pastelowych barwach, Sandra Kubicka pokazała zupełnie inną stronę macierzyństwa — prawdziwą, przepełnioną lękiem, stresem i bezsennością. W sobotni poranek modelka podzieliła się z obserwatorami niezwykle niepokojącą informacją: jej ukochany synek Leoś trafił do szpitala.

Syn Sandry Kubickiej i Barona trafił do szpitala

Sandra Kubicka opublikowała na Instagramie poruszające zdjęcie – mały Leoś śpiący w szpitalnym łóżku. W krótkiej relacji dała znać, że sytuacja została opanowana, a stan dziecka uległ poprawie. W tym trudnym momencie postanowiła także podzielić się poruszającą refleksją o blaskach i cieniach macierzyństwa:

"Bycie mamą to martwienie się o drugiego człowieka do końca życia. Wszystko jest już pod kontrolą, ale co się strachu najadłam, to moje" – napisała szczerze.

Zawsze autentyczna i blisko swoich fanów, Sandra Kubicka kontynuowała relację z dramatycznej nocy. Zdradziła, że nie zmrużyła oka nawet na chwilę – czuwając przy łóżeczku Leo, czekając na moment, w którym będzie mogła odetchnąć z ulgą.

"Absolutnie nic nie spałam, a teraz, jak Leoś już zasnął, to ja nie mogę, bo adrenalina trzyma" – relacjonowała zmęczona, ale czujna mama.

Najlepszym potwierdzeniem, że stan chłopca naprawdę się poprawia, było nagranie, na którym słychać radosny śmiech małego bohatera. Ten dźwięk z pewnością był dla niej najpiękniejszą melodią tej nocy.

Sandra Kubicka o stanie synka

Wieczorem, już po powrocie do domu, Sandra Kubicka ponownie chwyciła za telefon. Podziękowała fanom za wsparcie i wyjaśniła, że teraz czeka ich czas tzw. "szpitala domowego". Odsłoniła emocjonalne kulisy rodzicielstwa i przyznała, że mierzy się z ogromnym stresem.

"Wyszliśmy ze szpitala i przez najbliższy czas mamy szpital domowy. Wszystko będzie dobrze, ale nie mogę patrzeć, jak on cierpi, gdy się źle czuje. To mnie kiedyś wykończy. Bycie mamą to jest inny poziom zmartwień. Przed ciążą mówiłam, że chcę mieć dwójkę albo trójkę, ale ja nie wiem, czy bym to dźwignęła emocjonalnie. Ten etap, kiedy małe dziecko nie jest w stanie powiedzieć, co je boli, a ty musisz się domyślać, jest dla mnie najgorszy. A pobieranie krwi albo zakładanie wenflonu u dziecka to są tortury... Chcesz pomóc, nie wiesz jak i widzisz tylko, jak twoje dziecko płacze".

Sandra Kubicka powróciła do dramatycznych wspomnień z przeszłości, które zdeterminowały jej reakcję w ostatnich godzinach.

"Może niektóre mamy pomyślą sobie, że spanikowałam, natomiast Leoś miał kilka miesięcy temu epizod z gorączką i dostał ataku. On nam odleciał, oczy mu się do tyłu wykręciły, dostał drgawek i przestał oddychać. Przez to musieliśmy być w szpitalu przez kilka dni. Jak już raz się coś takiego wydarzy, to trzeba być świadomym, że to już w organizmie jest i może się wydarzyć ponownie przy gorączce, więc przy dzieciach, które mają tendencję do ataków, trzeba zbijać gorączkę, już jak będzie 37,3 °C. Wczoraj Leoś dostał gorączki i ta gorączka zaczęła bardzo szybko rosnąć. Podawałam leki, zbijałam, tak jak w szpitalach zbijają okładami chłodnymi i robiłam wszystko, żeby mu pomóc, ale nic nie działało, absolutnie nic. On zaczął płonąć i ja, wiedząc, że on przy gorączce ma te ataki, a byłam z nim sama, po prostu zadzwoniłam po pogotowie. Panowie przyjechali i nas zabrali do szpitala. (...) Jak Leoś ma gorączkę, to wszyscy na baczność, dlatego nie spałam całą noc, czuwałam nad łóżeczkiem i obserwowałam, czy nie ma ataku, czy oddycha” – mówiła z przejęciem.

W tym trudnym czasie życzymy małemu Leosiowi szybkiego powrotu do zdrowia, a jego mamie – choć odrobiny spokoju i ukojenia po tak emocjonalnych przeżyciach.

Sandra Kubicka
Sandra Kubicka
Źródło: MWMEDIA