Grażyna Wolszczak szczerze o życiu po śmierci męża
Grażyna Wolszczak w 1996 roku przeżyła ogromną tragedię. To właśnie wtedy niespodziewanie zmarł jej mąż. Aktor i reżyser Marek Sikora doznał rozległego wylewu i zmarł w wieku zaledwie 37 lat. Grażyna Wolszczak została wówczas sama. Pogrążona w żałobie aktorka na nowo musiała poukładać sobie swoje życie i zająć się wychowaniem siedmioletniego wówczas syna.
To była dla nas coś niesamowitego. To był cios. To jest przede wszystkim taki moment, kiedy traci się poczucie bezpieczeństwa. No bo kto bierze coś takiego pod uwagę? To jest tak, jakby ktoś wykopał Ci spod nóg podłogę i nie wiesz, co się dzieje w ogóle- powiedziała Grażyna Wolszczak w rozmowie z serwisem viva.pl.
To właśnie dla swojego dziecka aktorka w końcu stanęła na nogi. Syn Grażyny Wolszczak nie chciał bowiem, by jego mama ciągle płakała.
Powiedział, że chce, żeby było normalnie. I ja mówię: "acha, ma być normalnie, okej. Zatem robię wszystko, żeby było normalnie". Więc w jednym momencie sama siebie na to ukierunkowałam, żeby zbudować wokół niego ten normalny świat. Najbardziej normalny, jaki mógł być w tych okolicznościach. Jestem zadaniowa, tak to potraktowałam- wspominała Grażyna Wolszczak.
Grażyna Wolszczak dopiero po dłuższym czasie dała znów szansę miłości
Grażyna Wolszczak obecnie jest w szczęśliwym związku z Cezarym Harasimowiczem. Aktorka po śmierci męża nie szukała nowej miłości i starała się skupić na życiu codziennym. Dopiero po jakimś czasie pozwoliła sobie na bliższą znajomość z kolegą. Ta relacja nie przetrwała próby czasu, ale jak zaznacza gwiazda — wówczas bardzo jej pomogła.
Nie myślałam o kolejnym partnerze; myślałam, jak ogarnąć to takie podstawowe życie. Ale też nigdy nie przeszło mi przez myśl, że już mi się nic dobrego w życiu nie trafi. Że moje życie się skończyło, że nic dobrego nie spotka. Nie. Ale co ciekawe, tak naprawdę to moje dziecko mi znalazło wtedy chłopaka. On zaczął się wyraźnie kręcić koło jednego mojego kolegi i ja mówię: "acha, po prostu dziecko bez ojca szuka męskiego wsparcia". Potraktowałam to jako syndrom sieroctwa. A to był faktycznie fajny mężczyzna. To był taki krótki związek, ale rzeczywiście to mi bardzo pomogło wyjść w tamtej sytuacji, w jakąś relację wejść romantyczną- powiedziała Grażyna Wolszczak.
Autorka/Autor: Anna Pawelczyk-Bardyga
Źródło zdjęcia głównego: MWEDIA