Andrzej Chyra o życiu po odstawieniu alkoholu i karierze. "Może jestem jakimś egzemplarzem pokazowym"

Andrzej Chyra
Andrzej Chyra rozbił kiedyś witrynę sklepową cegłówką
Przyzwyczailiśmy się do niego jako do aktora bezkompromisowego, który w każdej roli zostawia ślad czegoś niepokornego, elektryzującego, czasem wręcz niewygodnego. Andrzej Chyra przez lata uosabiał typ artysty, który nie boi się zanurzyć po uszy — w emocje, role, życie. Ale za tą odwagą często stały również osobiste demony. Dziś mówi o sobie, że jest "pokazowym egzemplarzem wychodzenia z alkoholizmu". Dlaczego?
Kluczowe fakty:
  • Andrzej Chyra o walce z uzależnieniem
  • Andrzej Chyra o karierze
  • Andrzej Chyra o życiu w abstynencji

Andrzej Chyra walczył z uzależnieniem

Dla wielu osób z jego środowiska decyzja o rezygnacji z alkoholu to coś więcej niż prywatna sprawa — to wybór, który nierzadko zmienia wszystko: relacje, pracę, sposób myślenia. U aktora to nie była nagła przemiana, raczej proces. W jego głosie nie ma egzaltacji ani moralizatorstwa. Mówi, jakby porządkował wspomnienia, robił rachunek zysków i strat. Tych drugich trochę się uzbierało. "Na pewno mi przeszkodził. To znaczy, wydawało mi się przez długi czas, że to gdzieś się turla, czy nawet się nieźle toczy, ale teraz, kiedy już od czterech lat... [...] Natomiast czasem o tym jakby przypominam, bo może jestem jakimś egzemplarzem pokazowym tego, że można z tego wyjść i warto, na pewno przynajmniej przed sobą, się do tego przyznać" - mówił w rozmowie z Żurnalistą.

Andrzej Chyra kontynuował i przedstawił sprawę jasno: alkohol miał wpływ na jego karierę. Nie dramatyzuje, ale sugeruje jasno — gdyby był trzeźwy wcześniej, być może wyglądałoby to inaczej. Wypowiedzi przerywane są pauzami, czasem niedopowiedzeniem, które zostawia słuchaczowi miejsce na refleksję. I to robi największe wrażenie — nierozliczanie się na siłę, tylko uczciwe przyznanie, że coś się przegapiło.

Andrzej Chyra o karierze

Kultura przez dekady karmiła się obrazem artysty upojonego — geniusza z butelką w dłoni. W polskim kinie, teatrze, literaturze — to było wręcz modne. Andrzej Chyra był jednym z tych, którzy ten mit przez jakiś czas współtworzyli. Ale dziś nie tylko się od niego odcina — zauważa, że świat się zmienia. I dobrze.

"Te mity już dzisiaj tak nie grają. To znaczy, ja jeszcze grałem z tym mitem. Z mitem, który już wtedy był mitem umierającym, typu np. Stefan Jaracz albo ktoś inny, czyli tacy aktorzy z teatru tuż powojennego [...]. Ale ten mit jakby już upada. Naprawdę, dzisiaj patrząc na to środowisko, to z tym, co było w moich czasach, to jest nieporównywalna" - powiedział.

Zamiast autodestrukcji — świadomość. Zamiast romantyzowania upadku — trzeźwość. Coraz więcej twórców otwarcie mówi o uzależnieniach i wychodzeniu z nich. Nie jako o porażce, ale o procesie. Chyra nie twierdzi, że ma gotowe recepty. Ale sam fakt, że mówi — bez wstydu, bez udawania — już ma znaczenie.

Andrzej Chyra
Andrzej Chyra
Źródło: MWMEDIA