W Żukowie doszło do jednej z najgłośniejszych rewolucji w historii programu "Kuchenne rewolucje". Magda Gessler odwiedziła "Karczmę Sidło" i odkryła szokujące kulisy jej działania. Właścicielka, pani Ilona, zatrudniała uczniów za grosze, a zarządzanie restauracją pozostawiało wiele do życzenia. Choć zmiany były radykalne, finał rewolucji nie okazał się sukcesem.
- Jak wyglądała wizyta Magdy Gessler w "Karczmie Sidło" w "Kuchennych rewolucjach"
- Co najbardziej wstrząsnęło Magda Gessler w "Karczmie Sidło"
- Jakie zmiany wprowadziła w w "Karczmie Sidło"
- Dlaczego finał rewolucji w "Karczmie Sidło" się nie udał
"Kuchenne rewolucje" w "Karczmie Sidło" w Żukowie. Szokujące odkrycia Magdy Gessler
Magda Gessler przyjechała do Żukowa, by pomóc właścicielce "Karczmy Sidło", pani Ilonie, która chciała stworzyć miejsce o domowym klimacie i tradycyjnej kuchni. Wnętrze lokalu było ciepłe i przyjemne, a pierwsze dania – flaki i rosół – zapowiadały dobrą jakość kuchni. Jednak rozmowa z załogą ujawniła, że za fasadą "polskiej gościnności" kryje się prawdziwy chaos.
Syn właścicielki, który miał prowadzić restaurację, szybko zrezygnował z tej roli.
"Tutaj widziałem swoją przyszłość, ale nasze relacje z mamą były trudne" – mówił bez żalu. Jego żona, choć obecna w lokalu, nie angażowała się w zarządzanie. "Nie jestem tutaj zawsze, mam inną pasję. Lubię jeździć na nartach" – przyznała.
Sytuację jeszcze bardziej komplikował brak organizacji. Pracownicy skarżyli się, że synowa właścicielki "siedzi z laptopem, ale nic nie robi", a oni sami nie wiedzą nic o rezerwacjach czy imprezach. To jednak nie było największym problemem restauracji.
"Kuchenne rewolucje". Zatrudnianie uczniów za grosze. Magda Gessler załamana
Największym szokiem dla Magdy Gessler była sytuacja w kuchni. Właścicielka zatrudniała uczniów szkół gastronomicznych, płacąc im zaledwie... 200 złotych za miesiąc. Niektórzy otrzymywali jeszcze mniej – 125 zł miesięcznie! Tymczasem po ich stażu pani Ilona mogła liczyć na 8 tysięcy złotych dofinansowania.
"Jak pani może? Przecież to są ludzie!" – oburzyła się Magda Gessler.
Właścicielka próbowała się bronić: "Ale tak się robi ogólnie...". To jednak nie przekonało restauratorki, która uznała, że młodzi kucharze są traktowani jak tania siła robocza. Co więcej, nie zawsze wypłacano im pensję na czas – zdarzało się, że pieniądze dostawali w ratach.
"Kuchenne rewolucje". "ŚleDzik" zamiast "Karczmy Sidło"
Magda Gessler postanowiła nie tylko zmienić menu i wystrój lokalu, ale także mentalność zespołu. Aby zbudować lepszą organizację pracy, zabrała ekipę do stadniny koni. Tam okazało się, że najlepszym liderem jest Sebastian – szef kuchni. To on przejął zarządzanie restauracją.
Nowa nazwa – "ŚleDzik" – miała nawiązywać do tradycji kulinarnych regionu. Wnętrze zyskało świeżość dzięki białym, żółtym i szarym akcentom. Dania także przeszły transformację – w menu pojawiła się dziczyzna i śledzie.
Wszystko wskazywało na to, że rewolucja się udała. Jednak finałowa kolacja ujawniła kolejny problem: właścicielka bez konsultacji ułożyła własne menu, czym niemal doprowadziła do odejścia nowego menedżera.
Sześć tygodni po rewolucji Magda Gessler wróciła do Żukowa, by sprawdzić efekty zmian. Restauracja była pełna ludzi, ale jakość jedzenia pozostawiała wiele do życzenia.
"Dzik jest suchy, bez sosu, nie ma kompozycji" – oceniła rozczarowana.
Największym zaskoczeniem było odejście Sebastiana.
"Dostałam SMS, że się żegna z nami. Była to trudna współpraca, jest bardzo humorzasty" – mówiła właścicielka. Tymczasem do lokalu wróciły jej dzieci, choć Magda Gessler jasno ustaliła, że mają trzymać się z daleka od zarządzania.
Finalna ocena Magdy Gessler była jednoznaczna: "Nie polecam tej kuchni". To jedna z niewielu rewolucji, które zakończyły się takim fiaskiem.
Za oknem piękna pogoda, warto to wykorzystać! 😎🌞 Wpadnijcie do Sidła i spróbujcie naszych pysznych dań! 😋 📌ul. Gdańska 70 Żukowo
Posted by Restauracja Sidło on Wednesday, March 27, 2019
Autor: Kamila Jamrożek
Źródło zdjęcia głównego: TVN