Kayah o miłosnych rozczarowaniach. "Dla wielu mężczyzn byłam trampoliną". Co ją najbardziej zabolało?

Kayah
Kayah i Grzegorz Hyży w "Milionerach" - najlepsze momenty
Kayah w najnowszym wywiadzie podsumowała byłe związki i opowiedziała o największych rozczarowaniach. Piosenkarka wyznała, że ostrożnie podchodzi do nowych relacji i jeśli widzi jakąś czerwoną flagę, ucieka. Artystka uważa, że tak naprawdę nigdy nie zaznała odwzajemnionej miłości.
Z artykułu dowiesz się:
  • Kayah - kto był mężem piosenkarki
  • Czy Kayah ma dzieci
  • Jak Kayah podsumowała swoje życie uczuciowe
  • Co Kayah sądzi o samotności
  • Czy Kayah jest singielką

Kayah szczerze o miłości i swoich związkach

Kayah w rozmowie z Michałem Misiorkiem z Plejady otworzyła się na temat uczuć. Dziennikarz zapytał ją o znaczenie utworu "Prócz ciebie nic", który kojarzy się z relacją z drugą połówką. Artystka odparła, że tę piosenkę można różnie interpretować. Kayah słyszała, że nawet księża cytują utwór z ambony!

"Oczywiście można go odnosić również do relacji damsko-męskich. Ja ich w swoim życiu miałam trochę. Wielokrotnie byłam zakochana na zabój, ale zawsze trafiałam jak kulą w płot" - wyznała piosenkarka.

Przypomnijmy, że Kayah była żoną producenta telewizyjnego Rinke Rooyensa, którego poślubiła w 1998 roku. Para doczekała się syna — Rocha. Od 2002 roku byli w separacji, ostatecznie rozwiedli się w 2010. Artystka spotykała się później m.in. z Sebastianem Karpielem-Bułecką, obecnym mężem Pauliny Krupińskiej-Karpiel.

Michał Misiorek zapytał piosenkarkę, co miała na myśli, gdy powiedziała, że "zawsze trafiałam jak kulą w płot".

"Mam wrażenie, że nigdy nie zaznałam odwzajemnionej miłości. Takiej szczerej, uczciwej i prawdziwej. Dla wielu mężczyzn byłam trampoliną i przepustką do świata, o jakim marzyli. Myślę, że żaden z nich nie był wart aż takiego oddania z mojej strony. Ludzie generalnie nie szanują miłości" - wyjaśniła.

Kayah wierzy jednak, że jeszcze kiedyś się zakocha, ale dziś ostrożnie postępuje w kwestiach uczuciowych.

"Nie chcę marnować czasu na ludzi, którzy na to nie zasługują. Czasem lepiej być samemu niż z byle kim. I dotyczy to nie tylko relacji miłosnych. Ostatnio strasznie zawiodłam się na ludziach, których uważałam za przyjaciół. W okrutny sposób okazało się, że wcale nimi nie byli" - podsumowała.

Kayah mimo tych gorzkich słów o byłych partnerach darzy ogromnym szacunkiem ojca swojego syna. Kilka lat temu poświęciła byłemu mężowi wpis na Instagramie.

"Bez jego troski, opieki i poświęcenia, płyta 'Kayah i Bregović' nie miałaby szansy ukazać się w 1999 roku! Wszyscy fani tej płyty, brawa dla Rinke!!!" - napisała.

Kayah o samotności i wchodzeniu w nowe relacje

W tym samym wywiadzie Kayah została zapytana, czy czuje się samotna. Piosenkarka odparła, że to uczucie równie dobrze znane jest ludziom, którzy są w związkach.

"I to jest chyba najgorszy rodzaj samotności. Można być samemu, a nie czuć się samotnie. To nasz wybór, wolność. Choć to gorzko zabrzmi – spokój i świadomość, że nikt w tej chwili cię nie okrada, nie okłamuje, nie zdradza, że masz kontrolę nad swoimi życiem i sercem. Czasem czuję się samotna, nie lubię tego stanu. Dlatego napisałam piosenkę 'Na balkonie w Weronie'. 'Bo kiedy jesteś sam, choć cały świat u stóp, masz go tylko pół'. Uważam, że patrzenie na świat z drugą osobą u boku jest piękne i ma ogromny sens. No ale cóż…" - stwierdziła gorzko.

Kayah jeszcze raz podkreśliła, że ostrożnie podchodzi do nowych relacji romantycznych. Doskonale wie, czym jest tzw. love bombing, czyli "bombardowanie" innej osoby miłością w celu szybkiego zbudowania silnego zaangażowania.

"Mamy kryzys męskości, a faceci na drzewach nie rosną. Choć skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie mam w kim i czym wybierać. Ale dostałam mocno po tyłku i dziś cenię się bardziej niż kiedyś. Dlatego nie chcę wchodzić w żadną relację, która nie jest transparentna. Poza tym przeczytałam wszystkie możliwe książki o narcyzmie. Doskonale wiem też, czym jest love bombing. Mogłabym napisać z tego doktorat. Tak więc gdy tylko widzę na horyzoncie jakąś czerwoną flagę, biorę nogi za pas i uciekam. Głód jest najgorszym doradcą. Trzeba się najpierw z nim uporać, by nie brać byle czego. Byle co już było" - podkreśliła w wywiadzie.