- Jak tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędza Dorota Chotecka?
- Jakie dania wigilijne pojawią się na jej stole?
- Czy kiedykolwiek dała lub otrzymała nietrafiony prezent?
Dorota Chotecka stawia na rodzinne święta Bożego Narodzenia. "Nigdy nie wyjeżdżałam w tym okresie za granicę"
Aleksandra Piwowarczyk, tvn.pl: Jak w tym roku spędza Pani święta? Tradycyjnie w Polsce, czy może za granicą?
Dorota Chotecka: My zawsze spędzamy święta w Polsce. Boże Narodzenie to dla mnie przede wszystkim czas rodzinny — nigdy nie wyjeżdżałam w tym okresie za granicę.
A z kim spędzacie święta w tym roku?
Wcześniej organizowaliśmy ogromne przyjęcia, nieraz do 30 osób — z najbliższą i dalszą rodziną. Teraz jest trochę kameralniej, bo nie ma już rodziców Radka i mojego taty. W tym roku wybieramy się na święta do mojej mamy.
Czy w Pani domu są jakieś nietypowe tradycje świąteczne?
Nie wiem, jak wyglądają święta w innych domach, bo zawsze spędzaliśmy je w domu rodzinnym. Jeśli mam podać różnicę między moim domem a domem mojego męża w Tomaszowie Mazowieckim — u niego zawsze była zupa grzybowa, u mnie barszcz czerwony.
A jakie dania muszą pojawić się na Pani stole wigilijnym oprócz barszczu i zupy grzybowej?
Mamy 12 potraw, m.in. kluski z makiem, bezglutenowy makowiec, tradycyjnego karpia. Nie może zabraknąć kompotu z suszu - smakuje wyjątkowo tylko w święta. Pierogi robi mój brat, od zawsze i nikt go w tym nie przebije (śmiech).
Dorota Chotecka dostała nietrafiony prezent świąteczny. "Byłam tak wściekła"
Jaki jest Pani wymarzony prezent świąteczny?
Nie mam konkretnych marzeń materialnych (śmiech). Każdy prezent jest cudowny, ale dla mnie najważniejsze jest to, że jesteśmy zdrowi, możemy spotkać się razem, zasiąść przy stole, śmiać się. Choinka, kolędy, córka grająca na fortepianie - to jest dla mnie prawdziwy prezent.
A czy kiedykolwiek dostała Pani nietrafiony prezent?
Pamiętam jeden wyjątkowy przypadek. Jako nastolatka dostałam od mamy czapkę i szalik, podczas gdy marzyłam o bluzce, spodniach albo butach. Byłam tak wściekła, że popłakałam się, a mama powiedziała: "Jaka Wigilia, taki cały rok" . To był jedyny rok, kiedy w ramach protestu nie rozdawałam prezentów (śmiech).
A Pani prezenty są zawsze trafione?
Tak, bo robię wcześniej przeszpiegi. Wypytuję o upodobania, sporządzam listę i na jej podstawie wybieram podarunki. Organizacja to u mnie podstawa.
CZYTAJ TEŻ: Zalia wyraża siebie poprzez muzykę i modę. Jej stylizacje wpisują się w najnowsze trendy
Autorka/Autor: Aleksandra Piwowarczyk
Źródło zdjęcia głównego: MWMEDIA