Pierogarnia „Palce lizać” w Łodzi miała przyciągać polską kuchnią mieszkańców i turystów. Dla 53-letniej właścicielki lokal jest wszystkim – spełnieniem marzeń, misją i niemal domem. Pani Beata nie ma bowiem rodziny i - jak sama mówi - restauracja jest największą miłością jej życia i to jej poświęca cały swój czas. Nic więc dziwnego, że z takim podejściem swoich pracowników traktuje jak rodzinę. Tyle że pracownicy nie bardzo chcą, by im matkować. Załoga czuje się przytłoczona przez nadopiekuńczą i wszechobecną szefową. Ale czy to właśnie dziwna atmosfera w pierogarni odstrasza klientów?