Mariusz postanowił zmienić swoje życie i po kilkunastu latach pracy w charakterze przedstawiciela handlowego spełnił marzenie o prowadzeniu własnego biznesu. Ponieważ wcześniej zaopatrywał różne restauracje, uważał, że całkiem dobrze poznał ten biznes. Kiedy znajomy zaproponował mu odstąpienie swojego lokalu w Płocku serwującego sushi, Mariusz uznał to za dobrą inwestycję. Restauracja mieściła się w samym centrum miasta, na płockim starym mieście. Mariusz przejął całość razem z personelem, odkupił również przepisy, żeby jego nowy biznes mógł działać od razu. Po jakimś czasie nowemu właścicielowi sushi przestało wystarczać. Chciał bowiem zadowolić wszystkich swoich potencjalnych klientów, aby nie pozostawać w tyle za konkurencją. W menu autorstwa Mariusza znalazły się polskie pierogi i kotlety, włoskie makarony, orientalne dania z woka, chińska zupa won ton, a nawet placki rodem z Urugwaju! Dumny właściciel zmienił również nazwę lokalu na Restaurację „U Mariusza”. Ogromna ilość różnych dań niemal paraliżuje pracę w kuchni oraz wymusza mrożenie produktów. Problem zauważają zarówno kucharki, żona Mariusza - Justyna, jak i klienci. Czas oczekiwania na zamówione dania to często nawet godzina. Kucharki oraz nowy sushi master otwarcie przyznają, że brak im prawdziwej wiedzy na temat egzotycznych dla nich dań. Sytuacja materialna restauracji jest coraz gorsza, a w związku z tym jej właściciel i szef staje się coraz bardziej nerwowy. To właśnie zrozpaczona Justyna postanowiła wezwać na pomoc Magdę Gessler.