Powrót do "Złotego Piklinga" miał być samą przyjemnością, a tu niestety... klops! Jedzenie nie ma nic wspólnego z tym, które stworzyła Magda Gessler. Co się stało w tym miejscu? Słupsk to ponad trzystutysięczne miasto o więcej niż siedmiu wiekach historii. W zabytkowej kamienicy niedaleko centrum miasta znalazła tu swoją siedzibę restauracja „Mikołajek”. To lokal z długimi tradycjami, który od roku prowadzi Jolanta. Kobieta ma pewne doświadczenie w gastronomii, bo od dziesięciu lat ze sporym powodzeniem prowadzi w mieście „Pierogarnię”. Zachęcona sukcesem, za ciężkie pieniądze przejęła „Mikołajka”, biorąc w banku 90 tysięcy kredytu. Liczyła na to, że lokal bardzo popularny w czasach PRL-u, znów przyciągnie klientów. Szybko okazało się, że bardzo się myliła. W „Mikołajku” pojawia się dziennie kilku klientów na krzyż i by utrzymać restaurację, Jolanta konsumuje wszystkie zyski z „Pierogarni”. Ale ostatnio i to nie wystarcza. Zdesperowana właścicielka napisała do Magdy Gessler, prosząc ją o ratunek. Nieustraszona restauratorka z wrodzoną sobie energią podjęła się tego niełatwego zadania!