Szef kuchni z żoną założyli foodtrucka, a pieniądze na rozkręcenie biznesu pożyczyli od... rodziny właścicielki restauracji. Czy w takiej sytuacji możliwa jest jeszcze ich współpraca? Lędziny to niewielkie, nieco ponad 15-tysięczne śląskie miasteczko, położone nieopodal Tychów. Jego początki sięgają XII wieku, ale dziś słynie z XX-wiecznej olbrzymiej kopalni węgla kamiennego. Wciąż jednak w Lędzinach zabytkowych miejsc nie brakuje – jak chociażby przepiękny plac Farski, którego nazwa pochodzi od słowa fara, jak dawniej nazywano plebanię. I to właśnie tam swoją restaurację Dama Kier prowadzi Dorota. 37-latka mówi, że nazwa restauracji bardzo do niej pasuje – bo ta karciana figura symbolizuje silną kobietę, blondynkę, z dużym sercem. Dorota, choć nie miała żadnego doświadczenia kulinarnego, to postanowiła, że jej restauracja będzie najlepsza w całym miasteczku. I faktycznie, po jej otwarciu niespełna 3 lata temu, na brak klientów nie narzekała. Starczało jej na towar, opłaty i pensje dla pracowników. Jednak pandemia koronawirusa zmieniła wszystko… Pierwszy lockdown Dorota ze swą załogą przetrwała. Drugi ich pokonał. Dziś restauracja jest de facto zamknięta. Kobieta wraz ze swym partnerem Harrym przyjmują jedynie zamówienia na chickenboxy i tak zwane śląskie koryta. Sami patrzą na rosnące długi i na … foodtruck szefa ich kuchni, Marcina, który prosperuje całkiem dobrze. Dorota mówi, że miał to być ich wspólny biznes, ale Marcin zapewnia, że to jego własna inicjatywa. Czy Magda Gessler zdoła pogodzić tych dwoje ludzi? Czy uratuje restaurację Doroty? Znana restauratorka uwielbia takie wyzwania!