Odcinek siódmy "Ameryka Express" zaczął się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie nieprzerwanie rosło, aż do eliminacji na samym końcu gwatemalskiego etapu wyścigu. Pierwsza misja wymagała od par dobrego słuchu i wiedzy na temat polskiej muzyki rozrywkowej. Jedyny haczyk to instrument, tradycyjna gwatemalska marimba, na którym miejscowi muzycy prezentowali słynne polskie hity. Mogłoby się wydawać, że niektórzy poradzą sobie z tym zadaniem śpiewająco, ale jak zwykle nic nie było takie oczywiste.
Kolejnym etapem wyścigu była gra o amulet. By się do niej zakwalifikować wystarczyło wśród rozległych wód Rio Dulce odnaleźć prowadzącą. Nie było to takie proste, skoro cały czas zmieniała swoje położenie. Niektórzy kręcili się w kółko, inni omdlewając ze strachu tracili siły do wiosłowania, a jedna para przecinała gwatemalskie wody, niczym Pojezierze Kaszubskie.
Gra o amulet wart 10 tysięcy złotych polegała na ugotowaniu tradycyjnego dania ludu Garifuna. Ot zwykła zupa rybna, ale niektórzy zapomnieli o pierwszym punkt pierwszy brzmiał: wypatroszyć rybę.
Ostatnia misja w Gwatemali była związana ze słynnym rumem. Należało rozpoznać kieliszek z alkoholem spośród innych, wypełnionych płynami bezalkoholowymi. Kiedy uczestnik rozpoznał niewłaściwie, musiał wypić zawartość kieliszka, w którym była na przykład herbata z solą. W momencie gdy uczestnik prawidłowo rozpoznał rum, nie było obowiązku pić zawartości, jednak nie każdy chciał skorzystać ze zwolnienia. W imię rock’and’rolla wzniesiono kilka toastów i pary ruszyły walczyć o bilet do Kolumbii.
Ostatnia para na mecie musiała pożegnać się z programem, a pozostali ruszyli w dalszą podróż, mierzyć się z nowymi przygodami w kolejnym kraju Ameryki Południowej.