W odcinku 2771

Danka i Janusz - 2771
W odcinku 2771

Cały odcinek > obejrzysz bez opłat w PLAYER.PL

Janusz cały ranek rozmyśla o propozycji, którą dostał z Bostonu. Danuta zauważa, że coś go nurtuje. Domyśla się, że chodzi o sprawy zawodowe. Maciejewski przyznaje, że ma to związek z pracą i prosi ukochaną o pomoc. Zaprasza ją na randkę, podczas której wszystko jej opowie. Rankiem do Zimińskiego przychodzi opiekunka Szymka. Wesoła i energiczna, od razu zabiera się do pracy. Marek jest pod wrażeniem jak Martyna jest świetnie zorganizowana a na dodatek we wszystkim go wyręcza.Danuta przypadkiem dowiaduje się od Ewy, że Janusz dostał z Bostonu propozycję pracy. Gdy po południu Maciejewski wraca do domu, zastaje ją wyelegantowaną i gotową do wyjścia na randkę. Jest bardzo zaskoczony, gdy Zimińska daje mu do zrozumienia, że wie, jaką dostał propozycję i zdaje sobie sprawę, jak wiele to dla niego znaczy. Przyznaje, że bał się jej o tym powiedzieć, bo obawiał się, że nie zechce jechać z nim do Ameryki, a bez niej nie wyobraża sobie wyjazdu. Do Danuty dopiero teraz dociera, co to oznacza. Nie chce rujnować ukochanemu kariery, ale choć nęci ją wizja zamieszkania w domu z widokiem na ocean, martwi się, że będzie musiała zostawić swoją pracę i rodzinę. Janusz jest pewien, że Gosia poparłaby pomysł wyjazdu. Uświadamia ukochanej, że powinna czasem pomyśleć o tym, czego sama pragnie.

Tymczasem Zimiński po powrocie do domu zastaje opiekunkę Szymka roztańczoną przy latynoskiej muzyce. Jest pod wrażeniem. Kobieta wyjaśnia, że nauczyła się tańczyć w Buenos Aires. Przyznaje jednak, że z tańca trudno się utrzymać, a poza tym nie ma partnera, z którym mogłaby szlifować swoje umiejętności. Kiedy Marek przyznaje się, że ma trochę doświadczenia w tangu, uradowana stwierdza, że w końcu będzie miała z kim iść na potańcówkę. Markowi podoba się jej bezpośredniość i pogoda ducha…

Ewelina przychodzi na Wspólną i pyta Beatę, czy przyjdzie z kimś na jej wesele. Między dziewczynami wywiązuje się rozmowa najeżona wzajemnymi docinkami i złośliwostkami. Kiedy po chwili zjawia się Joachim, Ewelina natychmiast zmienia ton. Nie udaje jej się jednak ukryć przed narzeczonym zdenerwowania. Na osobności Joachim pyta ją, co się dzieje. Tłumaczy, że przecież niebawem będą brali ślub i powinna być szczęśliwa. Podczas rozmowy z Ziębami Ewelina stwierdza nagle, że skoro nie mają kelnerki, może Beata chciałaby sobie dorobić obsługując ich wesele. Stwierdza, że na pewno się ucieszy z takiej propozycji, bo przecież w jej stanie każdy grosz się liczy. Joachim przypomina narzeczonej, że Beata będzie przecież ich gościem. Ewelina nie może sobie odmówić dokuczenia Beaci i gdy ta wchodzi do baru, ostentacyjnie demonstruje, jak bardzo kochają się z Joachimem. Szczebiocząc mówi Ziębom, że już nie może się doczekać, kiedy będą mieli dziecko. Kazik przychodzi do baru, żeby pożegnać się z Włodkiem i Beatą. Wręcza dziewczynie bukiecik kwiatów licząc, że nie wyrzuci go do kosza. Beata przyjmuje kwiaty, ale zaraz potem woła Ziębę mówiąc, że przyszedł do niego jakiś pajac. Włodek przeprasza Kazika za jej zachowanie, ale chłopak stwierdza, że w pełni zasłużył na ten epitet. Poleca mu na przyszłość swoje usługi i dodaje, że oprócz remontów zajmuje się też mechaniką, a kiedyś nawet pracował za barem. Zięba wpada na pewien pomysł. Pyta chłopaka, czy mógłby przyjść jutro...Beata skarży się Marii, że nie ma z kim iść na wesele i nawet nie wie, kogo mogłaby poprosić, żeby poudawał jej chłopaka. Zazdrości innym parom, że mają siebie i się kochają. Stwierdza, że coś musi być z nią nie tak, skoro wszyscy się od niej odsuwają. Maria zapewnia dziewczynę, że w końcu kogoś znajdzie. Przyznaje, że Beata jest postrzelona i nieobliczalna, ale ma wielkie serce i ktoś to w końcu zauważy…

Robert zapowiada Antosi, że dziś do szkoły przyjdzie policjant, który prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Łukasza i będzie chciał również z nią porozmawiać. Weronika martwi się o córkę. Nie chce, żeby była przesłuchiwana. Robert tłumaczy jej, że dziewczyna może nawet nie zdawać sobie sprawy, że widziała na imprezie coś, co dla policji może mieć znaczenie.

Podczas rozmowy z policjantem Tosia zapłakana mówi, że prawie przez całą imprezę rozmawiała z Łukaszem, ale potem przyszła po nią mama i nie wie co się z nim później działo. Pozostali uczniowie zeznają, że Łukasz zwykle trzymał się z boku i kumplował się tylko z Antosią i starszymi chłopakami ze szkoły. Po przesłuchaniu uczniowie wciąż rozprawiają o tym, co stało się z Łukaszem i jak pomóc policji. Po chwili do rozmawiających podchodzą dwaj starsi uczniowie, wśród nich jeden, który wcześniej żartował, że Łukasz wyjechał stopem nad morze. Mają do młodszych kolegów pretensję, że powiedzieli policji o ich obecności na imprezie. Na uwagę, że przecież naprawdę tam byli, oznajmiają, że przyszli tylko, żeby podłączyć sprzęt. Nie przyznają się, że kolegowali się z Łukaszem i radzą Tosi, żeby nie paplała za dużo. Kuba natychmiast staje w obronie przyjaciółki i mówi chłopakom, żeby lepiej porozmawiali z policją. Mama Łukasza wypytuje Tosię, czy przypomniała sobie coś nowego i co mówią koledzy ze szkoły. Wzburzona stwierdza, że dziewczyna musi przecież coś wiedzieć. Po chwili opanowuje się i przeprasza za swój wybuch. Jest załamana, kiedy Tadeusiak mówi jej, że w pobliżu miejsca wypadku nie ma żadnego monitoringu i policja nie może znaleźć punktu zaczepienia. Tosia mówi mamie i Robertowi, że Łukasz bardzo cieszył się na swój występ i w ogóle ostatnio dobrze mu się powodziło – miał podobno nagrywać coś z chłopakami i specjalnie pożyczył sprzęt. Tadeusiak zainteresowany pyta, co to byli za chłopcy. Dziewczyna tłumaczy, że to koledzy ze starszej klasy. Po chwili zasmucona dodaje, że być może mają rację ci, co wypisują w Internecie, że gdyby została dłużej na imprezie, nic by się nie stało...

podziel się:

Pozostałe wiadomości