Elżbieta i Julka składają Igorowi życzenia urodzinowe i wręczają prezent – koszulkę własnoręcznie udekorowaną przez Julkę. Igor proponuje, żeby po południu wybrali się całą trójką na lody. Elżbieta wymawia się nawałem pracy w fundacji. Dziewczynka stwierdza, że przyjemniej będzie zostać w domu i pooglądać filmy. Igor jest wyraźnie rozczarowany… Elżbieta rozmawia z Zuzą przez telefon. Mówi jej, że ma dziś urwanie głowy w pracy i może nie zdążyć ze wszystkim na czas. Hofferowa zapewnia, że poradzi sobie sama. Chwilę później Marcinkowa wchodzi do swojego biura i dowiaduje się, że modelka, która miała reklamować fundację, zrezygnowała. Elżbieta natychmiast łapie za telefon i próbuje znaleźć inną modelkę.Igor jest zaskoczony, kiedy po powrocie z pracy nie zastaje nikogo w domu. W chwili gdy wybiera numer do Elżbiety, z zamkniętego pokoju wychodzą goście ze śpiewem na ustach i tortem urodzinowym. Ela daje ukochanemu w prezencie eleganckie pióro. Igor jest wzruszony niespodzianką, którą zgotowali mu bliscy. Podczas przyjęcia Marcinkowa wspomina, że przez cały dzień szukała modelki, która zgodziłaby się wesprzeć fundację biorąc udział w sesji. W pewnym momencie do wszystkich zebranych dociera, że Zuza idealnie się do tego nadaje. Elżbieta gorąco namawia przyjaciółkę, żeby zgodziła się pomóc. Tłumaczy, że chodzi o szczytny cel, a ona byłaby idealną twarzą fundacji. Ula daje mamie do zrozumienia, że dla takiej sprawy może zrobić wyjątek. Pozostali goście są tego samego zdania. Zuza zgadza się w końcu wziąć udział w sesji. Tomkowi jest strasznie głupio, że przez niego Ziębowie stracili pieniądze. Obiecuje, że odda im wszystko co do grosza. Włodek i Maria zapewniają, że nie mają do niego żalu. Zwracają jednak uwagę, że na przyszłość nie powinien być taki naiwny. Maria ciągle ma pretensje do męża o to, że zatrudnił Beatę. Włodek - w poczuciu winy - chce oddać do kasy baru pieniądze, które odkładał na nową wędkę. Nie udaje mu się jednak udobruchać żony. W pewnym momencie Ziębowa znajduje na zapleczu fakturę za alkohole opiewającą na sumę, której brakowało w kasie. Znowu winnym okazuje się Włodek, który zapodział rachunek. Beata na zaproszenie Ziębów zjawia się w barze. Gospodarze skruszeni przepraszają ją za swoje podejrzenia i wyjaśniają, co się stało. Proszą dziewczynę, żeby wróciła do pracy w ich lokalu. Tomek przeprasza Beatę za to, że jej nie wierzył. Tłumaczy, że po historii z Anastazją ma ograniczone zaufanie do ludzi, a zwłaszcza kobiet. W ramach zadośćuczynienia zaprasza dziewczynę na mecz. Beata przyjmuje przeprosiny i rzuca mu się na szyję ciesząc się z zaproszenia. Po meczu Tomek odprowadza Beatę do domu. Dziękuje, że mu wybaczyła i zapewnia, że coś podobnego już nigdy się nie powtórzy. Na pożegnanie daje jej buziaka. Dziewczyna, niby przypadkiem, odwraca głowę tak, że chłopak całuje ją w usta. Beata żegna się z Tomkiem udając speszoną. Gdy ten się oddala, podchodzi do niej jakiś mężczyzna. Okazuje się, że to jej dawny klient spragniony uciech, które mu oferowała. Dziewczyna oznajmia z godnością, że to już nieaktualne. Z dumą dodaje, że ma chłopaka. Mężczyzna wygarnia jej, że dziwki nie mają chłopaków! Wkurzona Beata każe mu natychmiast się wynosić! Robert i Weronika uświadamiają Michalakowi, że jeśli nie będą mieli dowodu, że Podolski płaci mu za milczenie w sprawie odpadów z garbarni, adwokat z łatwością wybroni prezesa i zakład dalej będzie zatruwał okolicznych mieszkańców. Zaopatrzony w nadajnik, Michalak udaje się na spotkanie z Podolskim po odbiór pieniędzy. Tadeusiak i kilku policjantów w cywilu czekają w pobliżu miejsca, gdzie ma nastąpić transakcja. Michalak jest bardzo zdenerwowany. W końcu zjawia się prezes Podolski z ochroniarzem. Upewniwszy się, że Michalak nie ma podsłuchu, przekazuje mu teczkę ze stu tysiącami złotych. Ojciec Sebastiana stara się tak pokierować rozmową, żeby prezes sam przyznał, że pieniądze są łapówką za jego milczenie. Niestety, nie bardzo mu się to udaje. Podolskiemu puszczają jednak nerwy. Dochodzi do szarpaniny. Policjanci ratują Michalaka z opresji i zatrzymują Podolskiego oraz jego ochroniarza. Robert zdaje sobie jednak sprawę, że z tym, co mają, nie uda się postawić Podolskiego w stan oskarżenia.
Weronika, zaopatrzona w nadajnik, zjawia się w garbarni. Oznajmia, że jest radcą prawnym i była umówiona z prezesem. Udaje oburzoną, gdy strażnik mówi jej, że Podolskiego nie ma i proponuje, żeby zaczekała na niego na portierni. Ostrzega, że jeśli nie wpuści jej na teren zakładu, będzie miał ciężką przeprawę z szefem. Fortel udaje się. Roztocka udaje na halę produkcyjną do Gładkowskiego. Mówi mu, że Podolski został aresztowany i nieco na wyrost stwierdza, że nie wywinie się od odpowiedzialności. Uświadamia specjaliście, że jeśli jej nie pomoże, zostanie oskarżony o współudział w zabójstwie. Pyta, gdzie wylewane są toksyny z garbarni. Mężczyzna długo waha się z odpowiedzią. W pewien sposób jednak przyznaje się, że taki proceder miał miejsce. W końcu, w obawie przed konsekwencjami, ujawnia miejsce spuszczania odpadów. Wkrótce zjawiają się tam pracownicy sanepidu, a niebawem także policjanci wraz z Tadeusiakiem. Robert jest dumny ze swojej ukochanej. Stwierdza, że chciałby mieć kogoś takiego w swoim wydziale…