W odcinkach 1667-1670...

Zuza i Marta
Zuza i Marta
Sprawdź co wydarzyło się w odcinkach 1667-1670!

Roman uważa, że skoro przez tydzień nikt nie zgłosił się po znalezione w płaszczu pieniądze, można zacząć z nich korzystać. Leśniewska nieśmiało wyznaje narzeczonemu, że chciałaby zmienić wystrój ich mieszkania, aby poczuć się w nim bardziej u siebie. Hoffer przystaje na to. Jakiś czas później Honorata przyprowadza do domu projektantkę wnętrz, specjalistkę od Feng Shui. Oktawia stwierdza, że w mieszkaniu nie ma przepływu pozytywnej energii. Jej zdaniem wiele rzeczy trzeba poprzestawiać, powyrzucać. Wychodząc oznajmia, że za kilka dni przyniesie gotowy projekt - jeśli go zrealizują w mieszkaniu zagości miłość i fortuna. Roman powątpiewa w profesjonalizm Oktawii. Uważa, że jest zbyt nawiedzona. Honorata próbuje przekonać narzeczonego, że Feng Shui to starożytna chińska metoda aranżacji, która doskonale się sprawdza.

Oktawia przynosi różne magiczne przedmioty, które, jak twierdzi, są niezbędne dla poprawy kondycji domowników. Niestety Roman nie jest zachwycony zmianami, które zaszły w mieszkaniu. Szczególnie denerwują go pozawieszane na futrynach dzwonki i dziwne przedmioty poumieszczane w najmniej odpowiednich miejscach. Honorata jest bardzo dotknięta. Łamiącym się głosem skarży się, że nie ma w tym domu nic swojego. Zrezygnowany Hoffer stwierdza, że spróbuje przyzwyczaić się do nowego wystroju.

Niespodziewanie pojawia się u nich Nicole z wiadomością, że zgłosił się właściciel pieniędzy znalezionych przez nich w płaszczu. Hoffer zapewnia narzeczoną, że wkrótce będą mogli oddać funty. On zwróci sumę, którą pożyczył na premie dla pracowników. Załamana Leśniewska nieśmiało wyznaje, że wydała prawie wszystkie pozostałe pieniądze na nowy wystrój mieszkania i sklepu. Wyprowadzony z równowagi Roman zarzuca narzeczonej, że przez jej bezmyślność znaleźli się w poważnych tarapatach.

Emilka jest zmartwiona tym, że Agnieszka poważnie myśli o sprzedaniu domu i odcięciu się od rodziny Sobczaków. Przed wyjazdem w rodzinne strony, dziewczyna, koniecznie chce doprowadzić do pogodzenia Rafała i Agnieszki. Podstępem aranżuje ich spotkanie. Dzwoni do wujka i prosi go, żeby przywiózł jej na dworzec płyty dla mamy… Kiedy Olszewska odprowadza Emilkę na dworcu spotyka Sobczaka. Po chwili dziewczyna odjeżdża zostawiając ich sam na sam. Rafał mówi Agnieszce, że dostał propozycję kontraktu w Wiedniu i wyjeżdża tam na kilka miesięcy. Olszewska przyjmuje to z udawaną obojętnością. Przypomina mu, żeby zostawił jej pełnomocnictwa, aby mogła sprzedać dom. Rafał żarliwie stara się ją od tego odwieźć. Prosi, żeby dali sobie jeszcze jedną szansę. Ona jednak wątpi w sens jakichkolwiek prób ratowania związku skoro Rafał planuje wyjazd. Sobczak oświadcza iż wystarczy jej jedno słowo, żeby został…

Ziębowie przepraszają Wojtka za awanturę, którą zrobili mu, kiedy Żaneta posądziła go o zdradę. Jest im bardzo przykro, że tak źle go ocenili. Ku ich wielkiej radości Wojtek nie żywi urazy. Maria zaprasza go wraz z siostrą na dzisiejszy obiad. Kiedy Szulc i jego siostra zjawiają się u Ziębów, Martyna chętnie opowiada o domu i rodzicach. Okazuje się, że pochodzą z tradycyjnej śląskiej rodziny – z dziada pradziada. Ojciec pracował jako górnik, a matka zajmowała się domem. Maria proponuje, żeby kiedyś spotkali się wszyscy razem i wspólnie poznali. Wojtek nie wygląda na zachwyconego tym pomysłem. Martyna tłumaczy Ziębom, że brat od piętnastu lat nie rozmawia z tatą. Ta informacja robi na wszystkich piorunujące wrażenie... Maria jest poruszona sytuacją rodzinną Wojtka. Dziwi ją, że nawet Żaneta nie wiedziała nic o jego relacjach z rodzicami. Następnego dnia, podczas wspólnego obiadu, Żaneta bez ogródek pyta Wojtka o co poszło między nim a jego tatą. Szulc, bardzo rozemocjonowany, wyjaśnia, że ojciec miał plan na jego życie - chciał, żeby Wojtek, jak wszyscy mężczyźni w rodzinie, pracował w kopalni. Nie przyjmował do wiadomości, że on chce obrać inną drogę. Nieustannie się o to kłócili. W końcu Wojtek spakował się i przyjechał do Warszawy. Parę razy próbował pogodzić się z tatą, ale on ignorował go. Żaneta namawia ukochanego, żeby mimo wszystko spróbował jeszcze raz. Szulc kategorycznie odmawia – jest przekonany, że ze swej strony zrobił już wszystko.

Maria uważa, że trzeba sprowadzić rodziców Wojtka do Warszawy i pogodzić ich z synem. Z tajemniczym uśmiechem dodaje, że ma pomysł, jak to zrobić.

Ewa wyznaje Żanecie, że Artur, od wizyty u niej, ani razu do niej nie zadzwonił. Obawia się, że go czymś uraziła, lecz ma opory, żeby pierwsza się odezwać. Hofferowa decyduje się w końcu zadzwonić do Artura. Ten chłodno oznajmia jej, że nie ma teraz czasu z nią rozmawiać. Na uwagę, że od dwóch dni się z nią nie kontaktuje odpowiada, że nie są na takim etapie, żeby musiał się codziennie meldować. Ewa zaskoczona jego tonem i słowami szybko kończy rozmowę.

Borys przychodzi do Ewy i wręczając jej pierścionek zaręczynowy prosi o rękę. Snuje przed ukochaną wizję szczęśliwej przyszłości. Błaga, żeby nie odrzucała miłości. Ewa, mocno poruszona, każe mu wyjść. Orłow zostawia pierścionek i prosi ją, żeby przemyślała to, co powiedział. Po jego wyjściu Hofferowa stoi kompletnie osłupiała. Przez chwilę wacha się, czy wyrzucić pierścionka do kosza… Następnego dnia Ewa jest całkiem rozbita. Wyznaje Żanecie, że Orłow oświadczył się jej. Okazuje się, że Borys czeka na Ewę w barze na Wspólnej. Hofferowa idzie do niego i prosi, żeby wyszli na zewnątrz. Na dziedzińcu bez słowa zwraca mu pierścionek. Borys jest zdruzgotany. Podniesionym głosem mówi Ewie, że nikt nie będzie jej kochał tak, jak on!

Tymczasem Artur dzwoni do Ewy. Przeprasza ją za swoje wczorajsze zachowanie. Proponuje, żeby się spotkali i szczerze porozmawiali. Wieczorem Artur odwiedza Ewę i przeprasza ją za to, jak z nią rozmawiał. Opowiada o spotkaniu z Borysem i o tym, czego się od niego dowiedział. Ewa zapewnia, że między nią a Orłowem wszystko skończone. Wyznaje, że dzisiaj odrzuciła jego oświadczyny. Przyznaje, że czuła coś do niego, ale jest pewna, że nie chce z nim być. Artur pyta, czy może to traktować jako zielone światło dla siebie. Ewa nie daje mu jednoznacznej odpowiedzi...

Do Weroniki dzwoni nowy pracodawca Ady. Mężczyzna prosi o potwierdzenie referencji, które Roztocka napisała dla siostry. Weronika potwierdza, że Ada to osoba obowiązkowa i bez zarzutu. Zażenowany Adam przysłuchuje się jak żona musi lawirować, żeby nie kłamać… Po południu Weronika przyjeżdża do Makar. Okazuje się, że w domu mamy jest zimno. Bożena tłumaczy, że popsuł się piecyk, a jej nie stać na razie na kupno nowego. Zapewnia córkę, że przetrzyma mrozy i na pewno coś wymyśli. Weronika uważa, że mama nie może mieszkać w takich warunkach. Zabiera ją do Warszawy na kilka dni. Adam jest tym zaskoczony. Weronika wyjaśnia sytuację i prosi go, żeby kupili mamie nowy piecyk. Adam nie ma nic przeciwko temu…

Następnego dnia Ada dzwoni do Weroniki i dziękuje jej, że zajęła się mamą. Niebawem Roztocka mówi mamie, że wszystko już załatwiła i piecyk będzie zamontowany jeszcze dzisiaj. Bożena jest bardzo wdzięczna. Proponuje, żeby w przyszłym miesiącu nie dawali jej zdeklarowanej raty – kwota ta choć częściowo pokryje koszt pieca. Weronika nie chce się na to zgodzić.

Jakiś czas później zjawia się u niej w domu Ada. Bożena wyjaśnia jej, że Weronika zapłaciła za wszystko. Dodaje, że nie przyjmie takiego podarunku. Nie zamierza brać od Roztockich pieniędzy w przyszłym miesiącu. Ada na osobności mówi siostrze, że mama potrzebuje pieniędzy. Weronika całkowicie zgadza się z siostrą, ale nie wie, jak przekonać mamę. Ada proponuje jej, żeby podarowała mamie piecyk jako prezent urodzinowy. Zapewnia, że chętnie się dołoży, jak tylko polepszy się jej sytuacja finansowa. Roztocka zapewnia, że to nie jest konieczne. Ada oddycha z ulgą, gdy mama zgadza się przyjąć prezent. Pani Wielgosz patrzy z wyrzutem na młodszą córkę – domyśla się, że to ona podsunęła siostrze pomysł z podarunkiem urodzinowym.

Weronika mówi mężowi, że Ada chciała dorzucić się do zakupu piecyka. Adam wątpi, czy chciała rzeczywiście pomóc, czy stwarzała tylko pozory przewidując reakcję Weroniki…

Ola oznajmia rodzicom, że dzisiaj wybiera się na imieniny do koleżanki z roku. Nie wie, czy będzie nocowała u niej w akademiku, czy wróci do domu. Na wszelki wypadek prosi, żeby nie czekali na nią. Okazuje się, że rzekome imieniny Dagmary były tylko pretekstem do rozkręcenia kolejnej w tym tygodniu imprezy. Indiana zabawia towarzystwo. Nieoczekiwanie zjawia się Konrad. Przysiada się do Oli i próbuje nawiązać z nią rozmowę. Nie pije alkoholu. Wyjaśnia, że woli zachować kontrolę. Indiana żartuje sobie z kolegi, czym skutecznie wypłasza go z imprezy. Późnym wieczorem Ola i Dagmara dokupują więcej alkoholu. Wracając ze sklepu spotykają przed akademikiem Indianę, który popala marihuanę. Chłopak prosi Olę, żeby z nim chwilę została i częstuje ją skrętem. Ola odmawia. Po chwili zjawia się Konrad, który przynosi Oli koc do okrycia. Jest zbulwersowany widząc, że Indiana pali marihuanę. Upomina go, że to nielegalne. Oli zaś proponuje, żeby zagrzała się przy herbacie w jego pokoju. Dziewczyna lekceważy jego propozycję. Gdy Konrad spławiony odchodzi Ola w milczeniu, bierze od Indiany skręta i zaciąga się...

Impreza w akademiku toczy się dalej w najlepsze. Ola stwierdza, że chce wracać do domu. Dagmara zapewnia ją, że może nocować u niej. Po chwili Indiana zaczyna namawiać młodą Zimińską, żeby wypaliła z nim jeszcze jednego skręta...

Następnego dnia w pokoju Dagmary goście drzemią leżąc gdzie popadnie. Sprzątaczka z akademika przychodzi do dziewczyny z pretensjami, że pod jej oknem leży telewizor, który został wyrzucony w nocy z jej pokoju. Zdenerwowana Dagmara budzi Indianę – to jego sprawka! Niestety, po tych ekscesach Dagmara zostaje wyrzucona z akademika - ktoś zauważył, jak Indiana wyrzucał telewizor przez okno i poskarżył się kierowniczce. Dagmara zupełnie nie wie gdzie ma się teraz podziać. Ola zabiera koleżankę do swojego domu. Kiedy zjawia się w towarzystwie Dagmary tłumaczy rodzicom, że koleżanka nie ma dzisiaj gdzie się zatrzymać więc zaprosiła ja do siebie. Marek zaczyna kojarzyć fakty. Dochodzi do wniosku, że dziewczyna została wyrzucona z akademika z powodu ekscesów na wczorajszej imprezie. Zdenerwowani Zimińscy żądają wyjaśnień. Ola szczerze opowiada im wszystko tak, jak było. Ku zaskoczeniu i radości dziewczyn Zimińscy biorą słowa córki za dobry żart nie dając wiary, ze to co mówi może być prawdą…

Zuza przynosi Marcie książkę, którą znalazła u siebie w domu. Jest przekonana, że Kamil pożyczył ją od siostry i zapomniał oddać. Zaskoczona Konarska tłumaczy, że to nie jej książka. Zuza pokazuje jej dedykację w środku. Marta coraz bardziej podekscytowana czyta słowa skreślone ręką Pawła. Kiedy Konarska spotyka się z bratem, robi mu wymówki, że nie przekazał jej prezentu od Wolińskiego. Zmieszany Kamil tłumaczy, że zapomniał o tym, lecz Marta nie bardzo mu wierzy. Daje do zrozumienia, że zamierza skontaktować się z Wolińskim. Jakiś czas później dzwoni do Pawła i bardzo dziękuje mu za prezent. Woliński uradowany jej telefonem natychmiast wykorzystuje okazję i proponuje, żeby się spotkali…

Autor: TVN / Źródło: TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości