Doktor Nalepa rozmawia z żoną dawcy serca, które wszczepiono ich pacjentowi. Prosi ją, żeby porozmawiała z panem Zygmuntem, który ma poczucie winy, że żyje dzięki komuś, kto stracił życie. Wzburzona kobieta odmawia, tłumacząc, że rozmowa z biorcą pogorszy jej stan psychiczny. Kiedy Hoffer dowiaduje się, że Lew rozmawiał z żoną dawcy, zarzuca mu łamanie zasad i żąda, żeby więcej tego nie robił. Lew odpowiada, że czasem warto zrobić wyjątek, a potem butnie stwierdza, że Hoffer jeśli chce może wyciągnąć wobec niego konsekwencje. Kamil mówi o wszystkim Arkowi, który deklaruje, że sam załatwi sprawę z Nalepą – to on ściągnął go do pracy na ich oddziale. Tymczasem Ewa ustala z Lwem szczegóły imprezy charytatywnej. Mimo że lekarz coraz śmielej z nią flirtuje Ostrowska przystaje na to i najwyraźniej jest nim coraz bardziej zaintrygowana. Jakiś czas później Nalepa i Arek dyskretnie przysłuchują się wzruszającej, pełnej akceptacji i miłości rozmowie ich pacjenta po przeszczepie z żoną dawcy serca. Ostrowski przyznaje, że finał niesubordynacji Nalepy okazał się być szczęśliwy dla wszystkich zainteresowanych, jednak absolutnie żąda, aby Lew więcej nie pozwalał sobie na taką samowolkę…
Wojtek narzeka, że niepotrzebnie wcielił się w rolę kursanta, chcąc zdemaskować instruktora. Tym bardziej, że jego zdaniem Terlecki wydaje się być bardzo przyzwoitym i sympatycznym człowiekiem. Żaneta trafnie zauważa, że zadaniem każdego oszusta jest uśpienie czujności swej ofiary. Słowa żony motywują Szulca do dalszych działań. Kiedy przychodzi na kolejną lekcję zamiast Terleckiego pojawia się inny instruktor, Wojtek wyciąga z niego, że Terlecki zrezygnował z jazdy z Szulcem, bo nie lubi uczyć takich, co dobrze sobie radzą. Chwile później podczas jazdy Wojtek przeżywa prawdziwy horror z nowym instruktorem, który okazuje się być furiatem. Zdenerwowany Szulc opowiada o wszystkim Smolnemu. Krzysztof nalega, aby zadzwonił do Terleckiego i poprosił, aby nadal go uczył. Wojtek zgadza się i kiedy dzwoni do instruktora ten od razu zapowiada, że jeśli Szulc chce z nim jeździć musi dokupić kolejne 4 lekcje. Smolny i Szulc triumfują…Ryszard żali się Sebastianowi, że najlepsze czasy ma już za sobą – dawny Hebel przekonałby Sylwka do podjęcia właściwej decyzji. Seba proponuje, aby spróbowali przekonać chłopaka „sposobem”, ale Agnieszka kategorycznie zabrania mu siłowych rozwiązań. Tymczasem Sylwek opowiada kolegom o sejfie, który widział w domu Hebla. Jest pewien, że mąż prawniczki trzyma tam grubą gotówkę. Głośno wyraża swoje zdziwienie faktem, że ich szef będąc specjalistą od otwierania sejfów nie chce pójść z nimi na włam do rezydencji Hebla. Słysząc to „Ojciec” zaprasza go na rozmowę w cztery oczy, podczas której Sylwek mówi, że poznał jego „podopiecznego”. „ Ojciec” tłumaczy, że nie był w stanie pomóc Marcinowi, bo ten poszedł w dragi. I żeby pokazać Sylwkowi jak bardzo go ceni, oznajmia że razem z nim zrobi włam do domu Hebla. Tymczasem Ryszard podczas sesji terapeutycznej wyznaje, że odkąd przeszedł na emeryturę brak mu motywacji do życia. Jego rozmowę z terapeutą przerywa telefon i chwile późnij zadowolony Hebel, ku zaskoczeniu terapeuty, pośpiesznie wychodzi. Wieczorem „Ojciec” z Sylwkiem i jeszcze jednym chłopakiem włamują się do domu Hebla. Podczas otwierania sejfu, do Sylwka dociera, że szef celowo chce go obciążyć odpowiedzialnością za włamanie pozostawiając niewytarte odciski jego palców. Między Sylwkiem a „Ojcem” dochodzi do kłótni i szarpaniny podczas której herszt bandy wyciąga broń i oddaje strzał.