Na Wspólnej

Odcinek 2385

Na Wspólnej

Mania ma w szkole atak epilepsji – straszna reakcja dzieci! Wika już wie, że Igor przekazał jej swoje pieniądze – czy dowie się dlaczego?! Wietnamska rewolucja w kuchni Dębka!

Marta
Marta

Zimiński i Dębek naradzają się, jak się pozbyć Vana. Stefan wpada w furię, widząc, że Wietnamczyk rozwiesza po całej kuchni drób - aby skruszał. Krzyczy, że to niedopuszczalne ze względów higienicznych. Mężczyzna tłumaczy, że taka metoda znacznie poprawia walory smakowe kaczki. Marek daje przyjacielowi znaki, żeby pozwolił Vanowi popełniać błędy – w ten sposób szybciej dowiodą mu, że nie nadaje się do pracy w kuchni. Kiedy Van gotuje sos do kaczki według własnej receptury, oburzony Stefan karze mu go natychmiast wyrzucić. Jakiś czas później wychodzi na jaw, że pomocnik nie posłuchał jego polecenia i zaserwował gościom kaczkę ze swoim sosem. Dębek wpada w szał - każe niesubordynowanemu pomocnikowi pakować swoje manatki i się wynosić. Klienci są jednak zachwyceni nową kuchnią. Jeden z gości stwierdza nawet, że nigdy nie jadł tutaj równie pysznej i kruchej kaczki. Prosi Marka, żeby na jutro zarezerwował mu dwa stoliki, bo przyprowadzi tu znajomych.

Stefan nie może przeżyć, że ktoś śmiał wejść w jego kompetencje. Prowadzi autorską kuchnię i nie pozwoli, żeby Van mieszał mu szyki! Oznajmia Markowi, że albo Van zostanie zwolniony, albo on zrezygnuje z prowadzenia knajpy. Zimiński klaruje przyjacielowi, że powinien być bardziej otwarty na nowe inspiracje i czerpać z nich, tak jak to czynią mistrzowie. Sugeruje, że wiele mogą zyskać mając tak zdolnego pomocnika…

Marta zastanawia się, czy młody haker zdoła udowodnić, że jego opowieści nie były wyssanymi z palca bajkami. Jeśli nie – artykuł Adama prawdopodobnie się nie ukaże. Olafowi nie bardzo podoba się, że ukochana tak przejmuje się sprawami swojego redakcyjnego kolegi. Stwierdza, że to dorosły facet, który może przecież sam o siebie zadbać. Marta, rozbawiona jego słowami, daje mu do zrozumienia, że nie ma najmniejszego powodu do zazdrości.

Adam przychodzi do biura Marty i pyta, co z jego artykułem. Kiedy po chwili Konarska zostaje wywołana z pokoju, podłącza do jej laptopa pendrive'a i coś z niego kopiuje.

Chwilę później Marta spostrzega, że jej laptop zawiesił się, na ekranie wyświetla się wiadomość od Melissy. Okazuje się, że inne firmowe komputery także zostały zainfekowane.

Naczelny jest pod wrażeniem – przekonany, że bohater artykułu Adama udowodnił swoje hakerskie umiejętności postanawia dać tekst na pierwszą stronę jutrzejszego wydania Kraju. Gratuluje młodemu dziennikarzowi dobrej roboty.

Wika zupełnie przypadkiem dowiaduje się, że pieniądze, które dostała od Igora nie zostały jej przyznane przez zarząd. Jakiś czas później spotyka się z Igorem i żąda od niego wyjaśnień. Ma żal, że ją oszukał. Nowak tłumaczy, że musiał kłamać, bo w przeciwnym razie nie przyjęłaby od niego pieniędzy. Uznał, że skoro Maciek zginął w pracy, a redakcja nie wypłaciła odszkodowania, powinien wziąć sprawy w swoje ręce i przynajmniej w minimalny sposób wesprzeć wdowę. W końcu przyznaje się, że to on wysłał Maćka do Gdańska i kazał mu się śpieszyć. Wiki jest w szoku, kiedy dociera do niej, że zachowanie Igora w stosunku do niej i jej dzieci było spowodowane wyrzutami sumienia. Nie może zrozumieć, czemu nie powiedział jej prawdy. Uświadamia mu, że w takim razie nie ma prawa nazywać się jej przyjacielem…

Żaneta wyprawia córkę do szkoły pod opieką Wojtka. Zapowiada, że po lekcjach sama ją odbierze. Absolutnie nie chce się zgodzić, żeby dziewczynka wracała sama. Mania nie nalega.

Podczas przerwy Mania dostaje ataku epilepsji. Emilka i jedna z nauczycielek natychmiast przychodzą jej z pomocą. Po chwili dziewczynka odzyskuje przytomność. Wydarzenie wzbudza sensację wśród uczniów. Dzieci komentują to, co się stało śmiejąc się, że Mania nie jest normalna. Małej jest bardzo przykro. Po powrocie do domu, zgnębiona zamyka się w swoim pokoju. Żaneta dochodzi do wniosku, że nie powinna była pozwolić córce na powrót do szkoły.

Żaneta błaga lekarza, żeby zaradził coś na chorobę córki. Oznajmia, że gotowi są z mężem ponieść wszelkie koszty, jeśli tylko istnieje skuteczny środek na epilepsję. Lekarz sugeruje zastosowanie marihuany medycznej.

Po powrocie do domu Żaneta relacjonuje mężowi rozmowę z doktorem Mani. Wojtek przypomina, że już mówił jej o marihuanie, lecz odrzuciła ten pomysł. Szulcowa tłumaczy, że nie chciała się zgodzić na podawanie dziecku leków bez recepty. Teraz muszą czekać, aż lekarz dostanie zgodę na użycie medycznej marihuany. Mania przeprasza mamę, że tak się upierała ze szkołą. Oznajmia, że nie chce już tam chodzić...

Aktualności